Od stycznia 2014 r. do lipca 2015 r. werbowali młodych chłopców pod pozorem załatwienia legalnej pracy w Niemczech. Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu przedstawiła akt oskarżenia trzem z nich. Usłyszeli zarzuty handlu ludźmi, zmuszanie do prostytucji i produkowanie pornografii z udziałem nieletnich. Ofiarami przestępstwa mogło paść od kilku do kilkunastu małoletnich chłopców. Dotychczas ustalono 9 pokrzywdzonych. Wszyscy byli niepełnoletni, jeden z nich nie miał ukończonych 15 lat. Na krzywdzie nieletnich oskarżeni zarobili ponad 75 tys. euro. To jedna z wielu spraw, jakie w minionym roku zostały ujawnione. W sumie, w 2015 r. policja zanotowała wzrost przestępczości związanej z handlem ludźmi w stosunku do roku 2014 - liczba przestępstw stwierdzonych wzrosła z 76 do 101. Straż Graniczna prowadziła 7 postępowań (w 2014 r. było ich 11). Prokuratura natomiast zarejestrowała w 2015 r. 67 postępowań przygotowawczych w tym zakresie. Jednak niezależni eksperci badający sprawę przyznają, że w oficjalnych statystykach zarysowuje się jedynie przysłowiowy wierzchołek góry lodowej. Dlaczego? Tego typu proceder prowadzony jest najczęściej przez dobrze zorganizowane grupy przestępcze, których głównym celem jest zastraszanie swoich ofiar, tak by bały się szukać pomocy, będąc osobami nielegalnie zatrudnionymi. Na strachu i bezradności korzystają przestępcy, zarabiając krocie. Handel ludźmi to przede wszystkim intratny biznes. Większe zyski, jeśli chodzi o czarny rynek, przynosi tylko handel bronią i narkotykami. Według szacunków, rocznie generuje obrót rzędu 32 miliardów dolarów. Ofiarami grup przestępczych padają głównie osoby młode - z wykształceniem podstawowym i bezrobotne, wynika z raportu MSWiA. Statystyki z poprzednich lat wskazywały, że najczęstszą formą wykorzystywania była prostytucja czy przemysł pornograficzny, a ofiarami kobiety. Aktualnie odnotowano gwałtowny wzrost liczby ofiar przymuszanych do niewolniczej pracy. Tutaj częściej wykorzystywani są mężczyźni i to oni aktualnie dominują w statystykach ofiar pracy przymusowej. - Widać wyraźnie, że następuje przejście od seksbiznesu do pracy przymusowej, tymczasem Polska nie jest do tego przygotowana. W naszym kraju nie ma przepisu, który by penalizował pracę przymusową (nie istnieje definicja w polskim prawie, poza definicją handlu ludźmi - red.), mimo że raport wyraźnie wskazuje na narastanie tego problemu - mówi nam profesor Zbigniew Lasocik z Ośrodka Badań Handlu Ludźmi Uniwersytetu Warszawskiego. - Wykorzystanie w seksbiznesie było sprawą łatwą do rozpoznania. A w przypadku pracy przymusowej granice się rozmywają - mówi prezes La Strady Fundacji Przeciwko Handlowi Ludźmi Irena Dawid-Olczyk, i również wskazuje na brak prawnej definicji pracy przymusowej. - Uważam również, że wzrasta przyzwolenie na wykorzystanie pracowników. Ludzie się wstydzą, że są wykorzystywani. Niedawno rozmawiałam z panią z Ukrainy, która co roku przyjeżdża do Polski, ostatnio miała poważny problem, ponieważ nie chciano jej wypłacić pieniędzy i poniżająco ją traktowano. "Od 6 lat nigdy nie miałam takiej sytuacji, poza pierwszym razem, wtedy mi nie zapłacili, ale to normalne" - usłyszałam. Wciąż istnieje taka świadomość, wśród wielu ofiar pracy przymusowej: "muszę zapłacić frycowe, bo jeszcze nie wiem, co i jak". W samych ofiarach obserwujemy taką zgodę na pewną formę wykorzystania i brak świadomości. Do tego dochodzi jeszcze kwestia pracy na czarno i wiążących się z tym obaw osób zatrudnionych - tłumaczy prezes La Strady. Wyłudzanie świadczeń socjalnych Poza wykorzystywaniem seksualnym i pracą przymusową w naszym kraju mamy również do czynienia ze zmuszaniem do żebractwa, czy popełniania drobnych przestępstw. Zespół MSWiA, na bazie danych, donosi również o domowym niewolnictwie, i pozyskiwaniu komórek, tkanek i narządów wbrew przepisom (jedno postępowanie w sprawie). Jednymi z najdynamiczniej rozwijających się dziedzin handlu ludźmi są: wykorzystywanie do wyłudzeń kredytów i świadczeń socjalnych oraz zmuszanie do zawierania fikcyjnych małżeństw. Ofiarami tej pierwszej formy handlu ludźmi padają osoby liczące na "lepsze jutro" poza granicami kraju. Do Wielkiej Brytanii, czy krajów skandynawskich ściąga się ludzi, zapewniając ich o możliwości podjęcia dobrze płatnej pracy. Często na miejscu okazuje się, że nic z tego nie będzie. W międzyczasie handlarze korzystają z danych osobowych swoich ofiar - udostępnionych pod pozorem załatwienia formalności - i wyłudzają świadczenia. - Niedawno mieliśmy przypadek pary, która będąc w trudnej sytuacji wyjechała do Holandii. Naprędce podpisali dokumenty. Jednak na miejscu okazało się, że z pracy nici. Wrócili do kraju. Po jakimś czasie do drzwi zapukał komornik. Okazało się, że muszą zwrócić dodatek mieszkaniowy, który pobrali - suma 8 tys. zł. Sęk w tym, że ci ludzie nigdy tych pieniędzy nie widzieli na oczy - opowiada Irena Dawid-Olczyk. Nieskuteczne działania prokuratury Ekspertów najbardziej niepokoi bardzo wysoki odsetek odmowy postępowań i umarzania spraw o handel ludźmi. Z Raportu MSWiA wynika, że w 2015 roku na 60 zakończonych postępowań przygotowawczych, tylko w 9 przypadkach wniesiono akty oskarżenia (15 proc. spraw). Prokuratorzy w dalszym ciągu mają problem ze zbieraniem materiału dowodowego - czytamy. - Policja lub straż graniczna w każdej z tych spraw wykonała ogromną prace, następnie pracujący tam profesjonaliści dowiadują się, że ich starania spełzły na niczym, to działa demotywująco. W moim przekonaniu jest to punkt, w którym zatrzymuje się ściganie przestępców w zakresie handlu ludźmi w naszym kraju - tłumaczy przedstawicielka La Strady. - Mam wrażenie, że w raporcie przedstawiono fakty - co uważam za cenne, ale z faktów nie wyciągnięto wniosków. Dlaczego tyle spraw wszczynanych jako handle ludźmi jest umarzanych? Dlaczego musimy mówić naszym klientom, że wcale nie są ofiarami handlu ludźmi, tylko oszustw? - pyta przedstawicielka. A to w przypadku cudzoziemców z tzw. państw trzecich może oznaczać utratę prawa legalnego pobytu. - Niedawno byłam w sądzie w sprawie, naszym zdaniem ewidentnej, natomiast sędzia ją umorzył. Badając zagadnienie bardziej szczegółowo, doszliśmy do wniosku, że wina leżała po stronie prokuratora prowadzącego śledztwo, który nie zebrał wszystkich faktów. Moim zdaniem, problemem są braki w wyszkoleniu i negatywne nastawienie do świadków - wskazuje. Ten sam problem dostrzega prof. Lasocik. - Funkcjonariusze policji i straży granicznej narzekają, że prokuratorzy wciąż nie mają zaufania do zebranego materiału dowodowego. Ciągle pokutuje przekonanie, że jak nie było transakcji, to nie było pracy przymusowej. Właściwie ciągle nie wiadomo, co to za rodzaj przestępstwa - mówi ekspert z UW. - Sama prokuratura powinna poddać pod refleksję te dane - kwituje prezes LA Strady. ******* Wszelkie dane oraz opis sprawy wykorzystywania nieletnich chłopców pochodzą z dokumentu "Handel ludźmi w Polsce. Raport 2015". Osoby, które chciałyby zdobyć informacje o zagrożeniach wynikających z decyzji podjęcia pracy za granicą oraz te które padły ofiarami handlu ludźmi mogą skorzystać z telefonu zaufania fundacji La Strada (tel. +48 22 628 99 99).