Międzynarodowy Motocyklowy Rajd Katyński organizowany jest od 14 lat. Głównym celem motocyklistów jest dotarcie do miejsc związanych ze zbrodnią katyńską. Jak przyznają jego organizatorzy, rajd to ważny nośnik pamięci. "Kilka motocykli jadących razem zwraca na ogół uwagę. Jak zatem oceniać i opisywać wrażenie z przejazdu kilkudziesięciu maszyn. Rozciągniętych na drodze na kilka kilometrów. Z biało-czerwonymi chorągiewkami. Z przesłaniem "Kocham Polskę. I Ty ją kochaj". To nie tylko informacja - to "bomba medialna" o Zbrodni Katyńskiej - na trasie rajdu: w Polsce, Rosji, na Białorusi i Ukrainie. Po kilkunastu latach na trasie "wszyscy już wiedzą" o Zbrodni Katyńskiej, a zrozumienie, pomoc i życzliwość spotykanych w drodze Białorusinów, Rosjan i Ukraińców budzi bardzo ciepłe uczucia, pomagając przełamywać funkcjonujące stereotypy" - piszą o sobie członkowie Rajdu Katyńskiego. Jolanta Kamińska, Interia: Przejazd grypy rosyjskich motocyklistów budzi w naszym kraju mnóstwo kontrowersji. Pojawiają się również głosy, że skoro Motocyklowy Rajd Katyński przejeżdża przez Rosję, to my nie powinniśmy się sprzeciwiać wjazdowi na teren naszego kraju "Nocnych Wilków". Co pani sądzi na ten temat? Katarzyna Wróblewska, Międzynarodowy Motocyklowy Rajd Katyński: W Rosji byliśmy 14 razy. Nie na 2-3 dni, ale na 2-3 tygodnie. Tak jak oni, wyruszamy oddać cześć naszym bohaterom. My, jako Polacy możemy mówić, że ich bohaterowie nie są naszymi bohaterami i odwrotnie. Każdy kraj, każdy naród ma swoją historię i prawo do oddawani czci swoim bohaterom. - W przypadku "Nocnych Wilków" mamy do czynienia z "burzą w szklance wody". My, jako naród jesteśmy gościnni, reprezentujemy kulturę zachodu, więc powinniśmy tym ludziom pozwolić spokojnie przejechać przez nasze terytorium. Tym bardziej, że ich głównym celem podróży są Niemcy. A nie uważa pani, że ten przejazd to prowokacja i w pewnym sensie demonstracja o charakterze politycznym? Przypominam, że na czele Wilków stoi Załdostanow, który wielokrotnie pojawiał się w towarzystwie Putina, otwarcie popiera aneksję Krymu oraz ukraińskich separatystów, ma również oficjalny zakaz wjazdu na terytorium USA. - Fakt, że nasi przywódcy są na kolanach przed przywódcami innego imperium, nie oznacza, że zwykły Polak powinien skakać do gardła "wilkowi". Nie dlatego, że się boi "wilka", ale dlatego, że poglądy pojedynczego człowieka nie mają znaczenia. - Jeśli ja chciałabym, aby Polska była silnym imperium od morza do morza to oznacza, że nie mam prawa pojechać na groby katyńskie? Owszem, Załdostanow ma poglądy wywołujące kontrowersje, ale czy to dyskwalifikuje go z możliwości poruszania się po naszych drogach? Uważam, że w obecnej sytuacji w Polsce nie powinniśmy zajmować się uniemożliwieniem mu samego wjazdu, ale utrudnieniem zrobienia jakiejkolwiek "rozróby" na polskim odcinku trasy. Państwo również organizujecie rajdy do Rosji. Ich głównym celem jest podtrzymanie pamięci o ofiarach zbrodni katyńskie. Międzynarodowy Motocyklowy Rajd Katyński odbył się dotąd czternaście razy. Jak wygląda ta wyprawa od strony organizacyjnej? - Wyjeżdżając zawsze prosimy nasze MSW i służby graniczne o udrożnienie szlaku. Chodzi o to, by w tak dużej grupie nie czekać zbyt długo na granicy, a tym samy, nie blokować przejścia dla osób indywidualnych. Od naszych konsulów otrzymujemy pomoc przy przekraczaniu granicy i opiekę. - Zawsze byliśmy wspomagania przez konsulów, a w sytuacjach, gdy istnieje prawdopodobieństwo zagrożenia, mamy również wsparcie z ambasady. Zapewniana jest nam również opieka ze strony miejscowych władz obwodowych. Zazwyczaj są wyznaczone specjalne osoby do opieki delegacji zagranicznych. Moim zdaniem, my, jako kraj powinniśmy pomóc motocyklistom wjeżdżającym na nasz teren niezależnie od tego, czy jest to grupa rosyjska, chińska czy białoruska. Pani zdaniem tło polityczno-historyczne nie ma znaczenia? - Motocykliści nie jadą pierwszy raz przez Polskę, to już trzeci rajd Rosjan przez nasz kraj. Wiem, że na ich czele stoi człowiek, który ma fatalne poglądy. Nie zgadzam się z nim, ale nie zgadzam się również na to, by napuszczano mnie na grupę Rosjan, tylko dlatego, że u nas w kraju zmieniły się nastroje. Czy w czasie państwa wyjazdów miały miejsce jakieś incydenty lub pojawiały się trudności ze strony władz rosyjskich czy miejscowej ludności? - Na 14 wyjazdów trudności zdarzyły się nam tylko raz, dwa lata temu w Smoleńsku. Nasza wizyta była zbieżna z wizytą patriarchy Cyryla i nie życzono sobie byśmy, w tym czasie również tam przebywali. Dlatego prowadzono nas obwodnicą i nie pozwolono zostać na noc w obwodzie smoleńskim w lesie katyńskim. Jednak podkreślam, że była to jedna sytuacja na 14 wyjazdów. Zobacz też: Przejazd "Nocnych Wilków". Komentarze polskich politykówPrzejazd "Nocnych Wilków". Czy powinniśmy się obawiać incydentów?