Był sierpień 1998 rok. 11-letni Nicky Verstappen przebywał na obozie w rezerwacie przyrody Brunssumerheide w Holandii. Jednej nocy zniknął. Następnego dnia, niedaleko od obozowiska, odnaleziono jego ciało. Sekcja zwłok wykazała, że chłopiec przed śmiercią został wykorzystany seksualnie, a następnie zamordowany.Jak wynika z relacji zagranicznych mediów, jednym ze świadków, którego wówczas przesłuchano był instruktor w zakresie survivalu Jos B. Dopiero po 20 latach od tego strasznego morderstwa policja wpadła na jego trop. Na początku roku rozpoczęto akcję pobierania próbek DNA, na największą w historii Holandii skalę. Materiał genetyczny pobrano od ponad 20 tys. mężczyzn. Policja porównywała go z tym, który udało się zabezpieczyć na miejscu morderstwa. Wśród osób, które zgłosiły się na badania, zabrakło jednego ze świadków, specjalisty w zakresie survivalu Josa B. Okazało się, że kiedy rozpoczęto pobieranie DNA, mężczyzna zniknął. Jak relacjonują zagraniczne media, krewni Josa B. początkowo nie zgłaszali jego zaginięcia. Zdarzało się, że mężczyzna znikał w lesie na długie tygodnie. Zgłoszenie o zaginięciu wpłynęło w kwietniu. Policja przeszukała wówczas domek w rejonie francuskich gór Wogezy. Po zebraniu znajdujących się tam śladów biologicznych, śledczy ustalili, że są one tożsame z tymi zabezpieczonymi na miejscu przestępstwa z 1998 roku. 12 czerwca wydano za 55-latkiem ogólnoeuropejski nakaz aresztowania. Mężczyznę zatrzymano w minioną niedzielę w Hiszpanii. Ukrywał się na odludziu, około 50 km od Barcelony. W najbliższych dniach ma być ekstradowany do Holandii. Polski wątek Jak potwierdza w rozmowie z Interią rzeczniczka ZHP Martyna Kowacka, zaledwie kilka lat od czasu morderstwa, Jos B. nawiązał kontakt ze środowiskiem harcerskim w Małopolsce. Miało to miejsce w latach 2002-2003, w trakcie podróży Josa B. po Europie. - Podczas wyjazdów i obozów harcerskich prowadził dla tego środowiska zajęcia survivalowe, jako specjalista w tej dziedzinie. Nie ubiegał się o członkostwo w ZHP, nie był instruktorem ani wychowawcą. Nie pełnił żadnej funkcji w naszych strukturach. W przypadku zajęć prowadzonych przez B. odbywały się one w obecności i pod nadzorem instruktora sprawującego opiekę nad harcerzami - zapewnia Interię Martyna Kowacka. Jednak na stronie ZHP można znaleźć informację z roku 2010 na temat organizowanego seminarium. Jos B. przestawiany był tam jako "instruktor z Holandii". Ostatni raz Holender był na obozie z małopolskimi harcerzami w ubiegłym roku - przekazał nam ZHP. Jak informują nas źródła w krakowskich strukturach harcerzy, kontakt z mężczyzną urwał się na wiosnę tego roku. Dokładnie wtedy, gdy w Holandii rozpoczęto badania DNA. Jak się dowiadujemy, ZHP zawiadomił policję o kontaktach Josa B. z polskimi harcerzami, kiedy zorientował się, że mężczyzna jest poszukiwany przez Europol. Rzeczniczka Związku zapewnia nas, że nie otrzymali żadnych niepokojących sygnałów na temat zachowań Josa B. - Nic takiego do nas nie dotarło. Lokalne środowisko jest wstrząśnięte zarzutami, które są postawione. Gdybyśmy otrzymali jakikolwiek niepokojący sygnał dotyczący Josa B., z całą pewnością niezwłocznie byśmy zareagowali, gdyż bezpieczeństwo dzieci i młodzieży jest dla nas najważniejsze - podkreśla w rozmowie z Interią. Rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Małopolsce mł. insp. Sebastian Gleń potwierdza, że ZHP poinformował policję o kontaktach Josa B. z harcerzami. Jak zapewnia, nie ma tam żadnych informacji, które pozwoliłyby przypuszczać, że doszło do popełnienia jakiegokolwiek przestępstwa. - Oczywiście, wszystkie informacje, które otrzymaliśmy od ZHP, przekażemy stronie holenderskiej, prowadzącej śledztwo w tej sprawie - mówi nam Gleń. Napisz do autorki artykułu: jolanta.kaminska@firma.interia.pl