W piątek rozpoczął się siódmy dzień protestu pracowników medycznych. Aktualnie strajkujący w Białym Miasteczku nie mówią już: będziemy rozmawiać tylko z premierem. Są gotowi podjąć negocjacje z osobą - jak podkreślają - kompetentną, która zna problemy środowiska medycznego od podszewki. Protest. Medycy zmieniają zdanie - Chcemy rozmawiać z przedstawicielem rządu, który w sposób prawdziwy przedstawi panu premierowi sytuację w ochronie zdrowia, by mógł on podjąć decyzje pozwalające ją zmienić - mówi w rozmowie z Interią Wojciech Szaraniec, przewodniczący Porozumienia Rezydentów. Taki właśnie postulat medycy zawarli w liście skierowanym do prezesa PiS i premiera. Jak dodaje Szaraniec, najlepiej gdyby premier wskazał osobę, która borykała się z problemami w służbie zdrowia - Myślę, że mógłby to być lekarz - stwierdza. W tym kontekście biorą jednak pod uwagę aktualnego wiceministra, choć podkreślają, że jego największą wadą jest nieznajomość środowiska od środka. Piotr Bromber, zanim został powołany na stanowisko wiceministra, przez cztery lata był dyrektorem Lubuskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ, a wcześniej - zastępcą dyrektora ds. ekonomiczno-finansowych w lubuskim NFZ. Sam Bromber na antenie Polsat News przyznał, że nie wyklucza wizyty w Białym Miasteczku. - Medycy odbierają te słowa pozytywnie. - Jeśli tak się stanie, będzie to pozytywna zmiana narracji ze strony rządu. Zapraszamy serdecznie do Białego Miasteczka - mówi Wojciech Szaraniec. Zdaniem medyków w negocjacje mógłby się włączyć też prezydent. Piotr Bromber: Rozmawiam z tymi, którzy chcą rozmawiać Protest medyków. "Dla Niedzielskiego ochrona zdrowia to tabelki w excelu" O rozmowach z ministrem zdrowia nie chcą już słyszeć i odrzucają kolejne zaproszenia. - Z panem Adamem Niedzielskim nie ma żadnej dyskusji. Dla niego ochrona zdrowia to tabelki w excelu, a nie dramat pacjentów, którzy umierają w kolejkach - mówi Szaraniec. - Mamy bardzo złe doświadczenia z poprzednich rozmów. Byliśmy już na wielu spotkaniach. W kuluarach pan minister wielokrotnie twierdził, że nie on jest osobą decyzyjną, tylko premier. Posłuchaliśmy i stąd nasze apele, by to premier włączył się do negocjacji - wyjaśnia. Medycy mają nadzieję, że rozmowy się odbędą i uda się wyjść z aktualnej, patowej sytuacji. Liczą się jednak i z tym, że rząd będzie grał na zwłokę, by przeczekać kryzys. W pamięci mają strajk osób niepełnosprawnych, które 40 dni spędziły w Sejmie. Jakie kroki zamierzają dalej podjąć, by skutecznie walczyć o realizację swoich postulatów? - Jeśli po naszym liście do premiera i prezesa PiS nic się nie zmieni, zaostrzamy protest - mówi Wojciech Szaraniec. Jak słyszymy, strajkujący dają rządzącym czas do przyszłego tygodnia. - Nie zdradzę, jaką formę protestu wybierzemy. Zależy nam, by zaskoczyć - stwierdza. Co postulują protestujący medycy? Ogólnopolski Komitet Protestacyjno-Strajkowy Pracowników Ochrony Zdrowia ma osiem postulatów. Obejmują one m.in. podwyżki, realny wzrost wyceny świadczeń, ryczałtów i tzw. dobokaretki, a także zatrudnienie dodatkowych pracowników obsługi administracyjnej i personelu pomocniczego oraz wprowadzenia norm zatrudnienia związanych z liczbą pacjentów. Komitet postuluje także m.in. zapewnienie zawodom medycznym statusu funkcjonariusza publicznego i stworzenie systemu ochrony pracowników przed agresją słowną i fizyczną pacjentów; wprowadzenie urlopów zdrowotnych po 15 latach pracy zawodowej, a także uchwalenie ustaw o medycynie laboratoryjnej i zawodzie ratownika medycznego. Przewodnicząca OZZPiP odniosła się też do wyliczeń resortu zdrowia, z których wynika, że koszt postulatów komitetu w tym roku to 26,05 mld zł, a w przyszłym roku - 104,7 mld zł. Jak zaznaczyła, komitet w poniedziałek zwrócił się o przedstawienie metodologii sporządzenia tych szacunków. "Nie mamy odpowiedzi, więc jak nas się traktuje po partnersku?" - powiedziała.