Już rok temu Londyn głowił się, co zrobić, by księżna Kate nie została postawiona w niezręcznej sytuacji i nie musiała wręczać Rosjanom lub Białorusinom pucharu i talerza po zwycięstwie w Wimbledonie. Moskwa natychmiast wykorzystałaby takie zdjęcia na swoje propagandowe potrzeby, by poprawić wizerunek Kremla. Księżna Walii jest patronką tenisowego turnieju. W ubiegłym roku, po wiosennym odkryciu masakry w Buczy należało działać szybko, by podczas sławnego turnieju nie doszło do zgrzytu dyplomatycznego. Wówczas Brytyjska Federacja Tenisowa - mimo krytyki - nie dopuściła na trawiaste korty Wimbledonu sportowców z Rosji i Białorusi. W tym roku mogą uczestniczyć w rozgrywkach pod warunkiem, że nie będą popierać wojny w Ukrainie. I tak doszło do tego, czego nie chciał brytyjski rząd. Księżna w zeszłym roku wręczała trofeum Rybakinie, Rosjance z kazachskim paszportem. W tym roku może być jeszcze ciekawiej. Rekordowa liczba sportowców z Rosji i Białorusi zagra w ćwierćfinałach na Wimbledonie. Wśród mężczyzn do ćwierćfinałów dotarli Daniił Miedwiediew, Andriej Rublow, Roman Safiullin. Wśród kobiet - Aryna Sabalenka z Białorusi oraz Rosjanka - Jelena Rybakina, która dalej występuje w barwach Kazachstanu. Białorusinka chwali się, że trenuje w Moskwie. Wiele razy została zmuszona przez dziennikarzy do deklaracji, że nie popiera wojny, choć jest zwolenniczką Łukaszenki, wsparła dyktatora między innymi po sfałszowanych wyborach w 2020 roku. Zgrzyta na linii Londyn-Moskwa Rosyjska agresja na Ukrainę jest kolejnym wydarzeniem, które dodaje napięcia w stosunkach Wielkiej Brytanii z Rosją. Otrucie herbatą z polonem byłego rosyjskiego agenta FSB - Aleksandra Litwinienki, czy zatrucie podwójnego agenta Siergieja Skripala wzburzyło Downing Street. Londyn 24 lutego poparł Kijów i dostarcza broń oraz szkoli ukraińskich wojskowych. Na poprawę relacji z Rosją nie ma co liczyć, a brytyjska rodzina królewska od dekad gra dużą rolę w tak zwanej miękkiej dyplomacji. 20 lat temu królowa Elżbieta II gościła Władimira Putina. Księżna Kate też ma reprezentować koronę ale i "czarować" - choćby swoją obecnością - czy to dyplomatów innych krajów, czy przedstawicieli świata rozrywki i sportu. Problem w tym, że nikt nie chce widzieć księżnej w towarzystwie Rosjan, a księżna nie wyobraża sobie Wimbledonu bez jej udziału. W 2013 roku błagała, by pójść na finał z Brytyjczykiem - Andym Murrayem, który grał przeciwko Novakowi Djokoviciowi. Lekarze powiedzieli stanowcze "nie", bo lada moment miała urodzić księcia George'a. Rosjanie i Białorusini przejmują Wimbledon Wielu Rosjan w tym roku na Wimbledonie to gracze z pierwszej dziesiątki najlepszych tenisistów. To, że zaszli tak wysoko, nie powinno dziwić. Pojawienie się zgrzytów było więcej niż pewne. Daniił Miedwiediew, po zeszłorocznym zakazie, już na początku tegorocznych rozgrywek skrytykował Brytyjczyków, że nie pozwolili mu wystąpić rok wcześniej. Brytyjczycy po cichu liczyli, że Iga Świątek, wygrywając Wimbledon, wyswobodzi księżną z roli wręczania trofeów niechcianym gościom. Po przegranej Igi jest już 80 procent szans, że Rosjanka lub Białorusinka wygra. Choć Brytyjczycy po cichu będą kibicować Ukraince Elinie Switolinie, która pokonała Świątek. Starcie Ukrainki z Białorusinką lub Rosjanką w finale jest możliwe. Switolina, która pochodzi z Odessy, mówi że dzień zaczyna od sprawdzenia, co się dzieje w Ukrainie, co z jej rodziną, przyjaciółmi. Miasto jest celem rosyjskich ostrzałów. Jeśli ktoś myśli, że taki mecz byłby tylko tenisowym pojedynkiem, to jest w błędzie. Emocje sięgnęłyby zenitu. Zmagania na Wimbledonie śledź w Interii Sport. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!