Pierwszy przypadek koronawirusa w Polsce oficjalnie odnotowano 4 marca 2020 r. Niecałe dwa tygodnie później <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-sejm-rzeczypospolitej-polskiej,gsbi,38" title="Sejm" target="_blank">Sejm</a> RP zdecydował się wprowadzić obostrzenia, które obowiązują do tej pory. "Ograniczona została możliwość wejścia do budynków sejmowych. Wstęp do nich mają tylko osoby, których obecność w Sejmie uzasadniona jest zapewnieniem ciągłości prac parlamentarnych oraz sprawnego funkcjonowania Kancelarii Sejmu" - można wyczytać w oświadczeniu publikowanym przez władze parlamentu. Większość wycieczek, które zazwyczaj jeździły na Wiejską, zostało odwołanych. Pracownicy Kancelarii Sejmu i goście muszą wypełniać specjalne oświadczenia, a Straż Marszałkowska mierzy temperaturę ciała odwiedzających gmach. Na terenie kompleksu pojawiły się dozowniki na żel dezynfekujący, zaś w łazienkach mydła bakteriobójcze. Restauracja sejmowa wydaje posiłki tylko na wynos. Jak ustaliła Interia, miesiąc walki z koronawirusem w polskim parlamencie kosztuje średnio 144 510 zł. W niewiele ponad pół roku wydano na ten cel blisko 1,5 mln zł. Jednym z droższych wydatków jest dezynfekcja pomieszczeń sejmowych, którą Kancelaria Sejmu wycenia na 203 750 zł. Do tego należy doliczyć refundację testów na COVID-19 dla posłów za niewiele ponad 31 tys. zł. Resztę pochłania zakup środków ochrony indywidualnej jak maseczki czy rękawice, nabycie termometrów, mydeł, przesłon pleksi czy dozowników płynu do dezynfekcji. Odkażanie w mundurach Maska przeciwgazowa, charakterystyczne białe stroje, spryskiwacze, a do tego wojskowe pojazdy na terenie Sejmu. To nie kadr z filmu science-fiction, ale zdjęcia z parlamentu, które w kwietniu ubiegłego roku obiegły Polskę. I chociaż na co dzień nie widzimy takich obrazków, to wcale nierzadki widok przy Wiejskiej. Odkąd wybuchła epidemia, wojskowi regularnie pojawiają się w parlamencie. Z COVID-19 walczą na pierwszym froncie. To na ich barkach spoczywa przygotowanie gmachu do kolejnego posiedzenia, w którym wezmą udział politycy. - Odkażanie pomieszczeń przeprowadzane jest standardowo w przededniu posiedzeń Sejmu i obejmuje sale, w których odbywają się obrady Sejmu i komisji sejmowych oraz w ciągi komunikacyjne - tłumaczy Interii Centrum Informacyjne Sejmu. - Trwa ono od 4 do 6 godzin i przeprowadzają je żołnierze Wojska Polskiego przy zastosowaniu metody dyspersyjnej - usłyszeliśmy. Kancelaria Sejmu podkreśla, że ponosi jedynie koszt użytych środków dezynfekujących. Jednorazowo to ok. 7 tys. zł. Zdarza się jednak, że odkażaniem zajmują się nie tylko zawodowi żołnierze. Czasem rękawy muszą zakasać również funkcjonariusze Straży Marszałkowskiej. Jak przekazały nam służby prasowe Sejmu, chodzi o "odkażanie incydentalne" w mniejszych pomieszczeniach. Statystyk brak Chociaż Kancelaria Sejmu refunduje posłom testy na COVID-19, brakuje statystyki dotyczącej liczby zakażeń wśród parlamentarzystów. Nie uzyskaliśmy odpowiedzi na pytania, ile osób skorzystało z testów oraz ile testów wykorzystano do tej pory. - Kwestie te znajdują się w kompetencji Państwowej Inspekcji Sanitarnej - usłyszeliśmy. Centrum Informacyjne Sejmu zapewnia jednak, że w razie potrzeby reagują na bieżąco. Podobnie było, gdy w drugiej połowie stycznia gruchnęła wieść o zakażeniach w klubie parlamentarnym Lewicy. - W przypadku powzięcia informacji o zakażeniu osób pracujących na terenie Kancelarii Sejmu, pomieszczenia w których przebywały są niezwłocznie odkażane. Taka sytuacja miała miejsce również w przypadku posłów jednego z klubów - deklaruje CIS. Małgorzata Gosiewska z PiS: - Trzymamy się, Sejm stale pracuje i to jest najlepsza rekomendacja, jeśli chodzi o zabezpieczenia - mówi Interii wicemarszałek Sejmu. - Obostrzenia utrudniają pracę, ale wymogów trzeba przestrzegać. Każdy musi być odpowiedzialny za innych - dodaje. Politycy opozycji, z którymi rozmawiamy rozumieją obostrzenia i nie mają zastrzeżeń. - Jeżeli mógłbym mieć uwagi to raczej do indywidualnych zachowań ludzi. To dotyczy nie tylko Sejmu, bo po listopadzie, odkąd zaraza zelżała, często zapominamy o dezynfekcji rąk - mówi Jarosław Urbaniak z PO. Część parlamentarzystów przeszła już przez COVID-19. Należą do nich m.in. <a class="db-object" title="Włodzimierz Czarzasty" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-wlodzimierz-czarzasty,gsbi,256" data-id="256" data-type="theme">Włodzimierz Czarzasty</a>, Michał Woś, <a class="db-object" title="Małgorzata Wassermann" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-malgorzata-wassermann,gsbi,1675" data-id="1675" data-type="theme">Małgorzata Wassermann</a>, Artur Dziambor czy Jan Filip Libicki. Jakub Szczepański