W dotychczasowej karierze był już wicemarszałkiem Sejmu, szefem MSWiA, a z punktu widzenia Jarosława Kaczyńskiego zajmował jedną z najważniejszych partyjnych funkcji - szefa Komitetu Wykonawczego PiS, który dogląda struktur ugrupowania, trzyma teren w ryzach. I chociaż po wyborach w 2019 r. zapracował na mandat europosła, a potem wyjechał do Brukseli, bez wątpienia Joachim Brudziński wciąż jest uważany za jednego z najważniejszych polityków partii rządzącej. Jak się okazuje, potrafi się odwdzięczyć swojemu ugrupowaniu. Jak ustaliła Interia, wśród wszystkich polityków PiS, to Joachim Brudziński wpłaca na partię najwięcej. W ubiegłym roku w ramach darowizny dokonał 12 wpłat po 2 750 zł, co łącznie daje 33 tys. zł. Żaden z działaczy ugrupowania rządzącego nie przekazał takich pieniędzy na partię. Wszystkie darowizny na PiS zamykają się w kwocie 108 530 zł, więc to Brudziński zapewnił prawie jedną trzecią tych pieniędzy. Premier Morawiecki na trzecim miejscu Jako europoseł Joachim Brudziński zarabia około 30 tys. zł "na rękę". Przez lata obecności na polskiej scenie politycznej udało mu się także zaoszczędzić. Z jego ostatniego oświadczenia majątkowego wynika, że w złotówkach odłożył niecałe 6,5 tys. zł. Do oszczędności należy jednak doliczyć blisko 60 tys. euro. W sumie wychodzi więc 272 867 zł. Na majątek Brudzińskiego składa się jeszcze 120-metrowy dom i samochód marki Volvo XC 90 z 2012 r., który polityk wycenia na 65 tys. zł. Faktem jest, że PiS ma aż 27 europosłów (troje należy formalnie do partii koalicyjnych - red.), ale niewielu z nich chce się dzielić swoimi wypłatami z partią. Do grupy tych, którzy to robią, należą Dominik Tarczyński - w trzech transzach wpłacił 9 750 zł jako darowiznę, oraz Anna Zalewska. Była minister edukacji, w ramach składek członkowskich, jednorazowo przekazała swojemu ugrupowaniu 7 tys. zł. Joachim Brudziński na tyle wysoko zawiesił poprzeczkę, że tuż za nim znalazł się nie czynny polityk, a wiceszef jednej z państwowych spółek. Chodzi o Ryszarda Wasiłka, wiceprezesa zarządu PGE ds. operacyjnych. Formalnie nie jest obecnie politykiem, ale jeszcze w 2010 r. bezskutecznie próbował zostać radnym PiS w zachodniopomorskim. W tym samym roku zasiadał też w społecznym komitecie poparcia Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. Z informacji podanych przez polityków PSL wynika, że tylko w zeszłym roku na stanowisku w państwowej spółce zarobił 1,6 mln zł. W 2020 r. Wasiłek, w ramach darowizny i w jedenastu wpłatach, przekazał na PiS w sumie 22 tys. zł i tym samym zajmuje drugie miejsce na podium, wyprzedzając premiera. Chociaż Mateusz Morawiecki nie przekazuje swojemu ugrupowaniu darowizn, to regularnie płaci najwyższe składki partyjne w PiS. Z dokumentów, które widziała Interia, wynika, że w 2020 r. premier wpłacił na partię łącznie 10 989 zł. Szef rządu zazwyczaj dotuje swoje ugrupowanie kwotami w wysokości 999 zł. Były bankowiec jest jednym z najmajętniejszych polityków w kraju. Na koncie odłożył blisko 5 mln zł, ma kilka nieruchomości. Polityk od Gowina, szef Poczty i były prezes Orlenu Co ciekawe, na PiS wpłaca regularnie jeden z działaczy Porozumienia Jarosława Gowina, który przeszedł na stronę Adama Bielana. Włodzimierz Tomaszewski przekazał partii Jarosława Kaczyńskiego 2 040 zł. Wysyła regularne przelewy po 170 zł. Dlaczego, skoro formalnie działa w innym ugrupowaniu? - W Łodzi korzystam z pomieszczeń, lokali PiS. Jestem tam dość często, korzystam z przestrzeni, materiałów i mediów - tłumaczy Interii poseł. - Współpracujemy od lat, więc wpłaty to coś naturalnego. Do Porozumienia też wpłacam - zapewnił polityk. O wpłatach na PiS nie zapominają też wieloletni działacze jak Wojciech Jasiński. Były poseł i szef Orlenu, który obecnie jest przewodniczącym rady nadzorczej paliwowego giganta, wpłaca regularnie. W ramach składek członkowskich przekazał partii 6 tys. zł. To jednak nie jedyny polityk związany z państwowymi spółkami, który dotuje partyjną kiesę. Na liście płacących składki na PiS znajdziemy m.in. Tomasza Zdzikota - byłego wiceszefa MSWiA i MON, który został prezesem Poczty Polskiej (1100 zł - red.), Jana Kasprzyka - szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych (1500 zł - red.) czy Karola Tchórzewskiego - syna byłego ministra energii Krzysztofa oraz starostę siedleckiego (2400 zł - red.). I chociaż Jarosław Kaczyński od wielu lat nie dotuje finansowo własnego ugrupowania, nie robi tego też wielu posłów i europosłów, to są działacze, którzy regularnie przekazują środki na partię. Do tego grona należy Ewa Leniart, która startuje w wyborach na prezydenta Rzeszowa. Wojewoda podkarpacka, w ramach składek, wpłaciła w zeszłym roku 1500 zł. Przykładem świeci też Krzysztof Sobolewski, który jako szef Komitetu Wykonawczego zastąpił Joachima Brudzińskiego. Co miesiąc dotuje PiS kwotą 100 zł. Jakub Szczepański Darmowy program - rozlicz PIT 2020