To Interia jako pierwsza przekazała wiadomość o tym, że Ministerstwo Zdrowia domaga się informacji na temat eksperymentów medycznych w dziedzinie neurochirurgii na olsztyńskiej uczelni, które nadzorował Maksymowicz. - Wiedziałem, że ktoś zbiera na mnie haki. Zostałem o tym uprzedzony - mówił nam wtedy polityk. Niedługo później zdecydował się opuścić klub parlamentarny PiS. Jak ustaliliśmy, właśnie w tym okresie odbywały się przełomowe rozmowy ludzi Hołowni z Maksymowiczem. Z naszych informacji wynika, że już wtedy profesor zaczął na poważnie brać pod uwagę swój transfer. Kilka tygodni później był już zdecydowany - utwierdziły go w tym prezentacja Polskiego Ładu oraz... bezczynność ministra edukacji i nauki. - Przecież autorem donosu był Paweł Skrzydlewski z gabinetu politycznego Przemysława Czarnka. Chociaż zarzuty dotyczące eksperymentów na żywych płodach zostały dawno obalone, Skrzydlewski wciąż ma się dobrze. Czarnek musiał o wszystkim wiedzieć, a atak był celowy - w rozmowie z Interią zdradza jeden z polityków dobrze zorientowanych w sprawie. Jak mówi, Maksymowicz jest także przeciwnikiem m.in. podwyżki podatków. Ważną rolę miał odegrać Polski Ład, a w zasadzie ujęta w nim kwestia reformy systemu ochrony zdrowia, którą Maksymowicz nazywa wprost "antyreformą". - PiS forsuje powrót do peerelowskiego centralizmu. Minister zdrowia ma jednoosobowo decydować o każdej decyzji na poziomie nawet powiatu i gminy. To jest antyreforma. Nie mogę pogodzić się z akceptacją takich rozwiązań - mówił Maksymowicz na konferencji prasowej. "Ludzie są wściekli" O transferach ze Zjednoczonej Prawicy do ugrupowania Szymona Hołowni w sejmowych kuluarach słychać od dłuższego czasu. Zresztą, podczas konferencji prasowej, na której ogłoszono przejście Wojciecha Maksymowicza do nowego ugrupowania, lider Polski 2050 zwrócił się bezpośrednio do nich. - Nie wahajcie się. To jest ten moment, żeby przejść na stronę ludzi, którym rzeczywiście chodzi o to, by te wartości, dla których szliście do polityki - solidarność, demokracja, prawo i sprawiedliwość - rzeczywiście urzeczywistniać - powiedział w Sejmie Hołownia. Jeden z naszych informatorów z Porozumienia podkreśla, że nastroje w partii Jarosława Gowina są nienajlepsze. Kością niezgody jest w dużej mierze Polski Ład, na który przystało środowisko Gowina. - Całościowo Polski Ład, mówiąc delikatnie, nie pobudza obywateli do działania. A przecież nasze środowisko wyrosło z innych fundamentów - mówi nam jeden z parlamentarzystów Porozumienia. Dlatego, od soboty, posłowie tego ugrupowania dawkują entuzjazm dotyczący nowego pomysłu Zjednoczonej Prawicy. - Nie ukrywajmy, nie mamy się z czego cieszyć - wzrusza ramionami jeden z naszych rozmówców. Niezadowolenie narasta też po tym, jak Adam Bielan ogłosił publicznie w Interii akces swojego przyszłego ugrupowania do Zjednoczonej Prawicy. - Porozumienie nie wiedziało o wielu rzeczach. Ludzie są wściekli, że Kaczyński chce dopuścić Bielana do koalicji. Podczas dyskusji liderów nie było o tym mowy. Nie było też mowy m.in. o braku zupełnej kompensacji składki zdrowotnej w ramach Polskiego Ładu - zdradza nasze źródło. W opinii naszych rozmówców dezorientacji w szeregach Jarosława Gowina jest winien wiceszef resortu obrony z Porozumienia. - Wszystko negocjował Marcin Ociepa. Albo został wprowadzony w błąd, albo się na tym nie zna. Dlatego nie wiem, czy w ciągu dwóch miesięcy Zjednoczona Prawica będzie miała większość w Sejmie - puentuje rozmówca Interii. Jakub Szczepański, Łukasz Szpyrka