Informacje o zastrzeżeniach klubowych kolegów w stosunku do Andrzeja Rozenka jako pierwsza podała PAP. Agencja przekazała, że podpisy pod listem były zbierane od poniedziałku. Posłowie mają zarzucać swojemu koledze wypowiedzi, które szkodzą wizerunkowi ugrupowania. Rozenek ma zostać ukarany z art. 5 regulaminu klubu, który przewiduje m.in. naganę, zawieszenie, a nawet wyrzucenie z klubu. Czym zawinił polityk Lewicy? Chodzi o wypowiedzi mówiące o współpracy PiS i Lewicy. Czarę goryczy miał przelać wywiad w TOK FM. Poseł podnosił tam temat "potajemnych rokowań" z partią rządzącą, które miały dotyczyć funduszu odbudowy. - Czy one są prawdziwe, czy nie? Nie wiem, ale jako członek Nowej Lewicy nie mam stuprocentowej pewności, że nigdy z PiS-em nie wejdziemy do jakiegoś rządu w przyszłości - powiedział. Andrzej Rozenek: Nie można karać za mówienie prawdy Politycy Lewicy, z którymi rozmawiamy mówią przede wszystkim o konsekwentnym działaniu. Katarzyna Kotula podkreśla, że w przeszłości głównie posłanki były karane za swoje wypowiedzi. - Nie może być tak, że są równi i równiejsi. Nie mam nic przeciwko Andrzejowi Rozenkowi, ale mówienie pewnych rzeczy, które nie są zgodne z prawdą, uderza w cały klub - podkreśliła. Jednocześnie rozmówczyni Interii zapewnia, że sprawa nie ma nic wspólnego z walką o przywództwo w Nowej Lewicy, którą Andrzej Rozenek toczy z Włodzimierzem Czarzastym. Sam Rozenek twierdzi, że były szef SLD "robi czystkę w partii". Jego zdaniem, partyjne kary nakładane przez lidera ugrupowania - w tym nieprzyjęcie do frakcji SLD w Nowej Lewicy, a w praktyce wyrzucenie z partii - wynikają z obaw Czarzastego o utratę przywództwa. Co sam zainteresowany sądzi na temat wniosku, który pojawi się na prezydium klubu Lewicy w przyszłym tygodniu? - Nic nie wiem o żadnej zbiórce podpisów przeciwko mnie. Nikt mi niczego takiego nie mówił i nie sądzę, żeby ktokolwiek się pod tym podpisał. Nie można przecież karać za mówienie prawdy - powiedział Interii Andrzej Rozenek. Jakub Szczepański