Wotum nieufności dla ministra sprawiedliwości jako pierwszy zapowiadał Donald Tusk, lider PO. W nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych określił szefa Solidarnej Polski jako "najdroższego ministra świata, droższego nawet niż czereśnie (to nawiązanie do zdjęcia krążącego po sieci, na którym kilogram owoców jest wyceniany na 260 zł - red.)". W środę złożenie dokumentów potwierdzili politycy opozycji. - Nie ma dziś większego szkodnika dla polskiej racji stanu aniżeli minister sprawiedliwości, prokurator generalny - mówił Borys Budka, szef klubu parlamentarnego KO. - Człowiek odpowiedzialny za degradację polskiego wymiaru sprawiedliwości, za wielki konflikt z Unią Europejską, za blokadę środków europejskich - podkreślił. Żeby głosowanie doszło do skutku, należy uzyskać bezwzględną większość głosów ustawowej liczby posłów, czyli 231. Taką większością dysponuje obecnie Zjednoczona Prawica. I chociaż w koalicji trwają tarcia związane z przyjęciem prezydenckiej nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, a w konsekwencji odblokowania Krajowego Planu Odbudowy, PiS obroni ministra sprawiedliwości. - Z całą pewnością klub PiS nie poprze wotum nieufności wobec Zbigniewa Ziobry - powiedział Interii Marek Suski, jeden z najważniejszych polityków obozu rządzącego. "PiS dorobił się oligarchów" - Prawica zawsze wygrywa tylko wtedy, kiedy jest razem. Jeżeli się podzielimy, władzę przejmie Donald Tusk - mówi nam Janusz Kowalski z Solidarnej Polski, kiedy dopytujemy go czy ziobryści są w stanie wystartować samodzielnie w wyborach. - Tak jak powiedział minister Ziobro, zawsze będziemy gotowi do tego, żeby wystartować i wystawić listy w każdym okręgu - precyzuje. Niezależnie od głośnych deklaracji, chyba nikt w Zjednoczonej Prawicy nie wierzy w przedwczesny rozpad koalicji. Najważniejsi politycy obozu rządzącego dają jednak do zrozumienia, że są zmęczeni zatargami z mniejszymi koalicjantami. - Klub PiS jest bardzo zmęczony podjazdową wojną wewnętrzną. Chodzi tu zarówno o relacje z Solidarną Polską, jak i z drobnymi grupami postgowinowskimi - powiedział Terlecki w rozmowie z tygodnikiem "Sieci". - Coraz częściej słyszę opinie posłów: "Nie ma innego wyjścia, trzeba iść na wybory" - dodał. O co konkretnie chodzi? Nie tylko o głosowania w konkretnych sprawach. Z naszych informacji wynika, że Republikanie Adama Bielana oraz Marcin Ociepa i jego OdNowa spierają się o wpływy w takich spółkach jak Narodowe Centrum Badań i Rozwoju czy Polska Agencja Inwestycji i Handlu. Jeszcze wyżej licytuje Zbigniew Ziobro. Prezes jest wściekły - Prezes PiS jest naprawdę wściekły - w rozmowie z Interią nie ukrywa jeden z polityków zbliżonych do rządu. - Po dwóch kadencjach, podobnie jak wcześniej Platforma, dorobiliśmy się własnych oligarchów, którzy faktycznie uwierzyli w siebie - dodaje. Ile w tym prawdy? Chociaż według badań poparcia Solidarna Polska ma 0,7 proc. poparcia to ledwie 19 szabel ziobrystów jest w stanie zablokować kandydata na prezesa NBP, którego życzy sobie premier Mateusz Morawiecki. A o przedwczesnych wyborach w zasadzie nie ma mowy. Jak mówią rozmówcy Interii z PiS, dotąd wcale nie chodziło o brak większości dla Adama Glapińskiego, a odpowiedniego kandydata. Portal gazeta.pl przekazał, że wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin promuje na to stanowisko prezesa Giełdy Papierów Wartościowych Marka Dietla. Premier Mateusz Morawiecki chciałby swojego kandydata, ale jego wybór kogokolwiek wskazanego przez szefa rządu blokuje Zbigniew Ziobro. Dlatego prezesem NBP pozostanie Glapiński ostro krytykowany przez opozycję. - Klub PiS będzie głosować za wyborem prezesa Adama Glapińskiego na kolejną kadencję. Opozycja chciałaby, żeby go rozstrzelać, ale nie jesteśmy za takimi rozwiązaniami - w swoim stylu zadeklarował Interii Suski. Nie jest jednak żadną tajemnicą, że politycy Zjednoczonej Prawicy będą rozmawiać o najbliższej przyszłości na wyjazdowym posiedzeniu klubu, które odbędzie się dziś wieczorem. Z kolei Pałac Prezydencki wcale nie jest przekonany o tym czy urzędujący prezes NBP znajdzie większość w Sejmie. Jakub Szczepański