Jakub Szczepański, Interia: - W sejmowych kuluarach mówi się, że jest pan bohaterem tragicznym. Jakiejkolwiek decyzji pan nie podejmie w sprawie Lidii Staroń, straci pan koło w Senacie. Krzysztof Kwiatkowski, Koło Senatorów Niezależnych: - Podczas podejmowania decyzji nie będziemy oceniać naszej koleżanki, Lidii Staroń. To decyzja, w której oceniamy czy osoba mająca sprawować konstytucyjną funkcję Rzecznika Praw Obywatelskich stojącego na straży praw i wolności człowieka ma odpowiednią wrażliwość społeczną, wiedzę oraz predyspozycje, żeby tę funkcję wykonywać. Bo takie są formalne wymogi opisane w ustawie. Lidia Staroń ma tę wiedzę i predyspozycje? - Skorzystamy z obowiązującej procedury. Zostanie zaproszona na posiedzenie Koła Senatorów Niezależnych, zadamy jej pytania istotne z punktu widzenia podejmowanej przez nas decyzji. Na dziś żadna nie zapadła. Oczywiście, podczas współpracy z Lidią Staroń, widziałem wiele jej interwencji w sprawach zwykłych ludzi. Niemniej, ta decyzja jest o wiele poważniejsza. Muszę być przekonany, że będzie ona odpowiednim kandydatem na rzecznika praw obywateli, a nie rzecznika rządu czy partii politycznej, która ją zgłosiła. Czy będzie potrafiła wejść w spór z dowolnym urzędnikiem w państwie, niezależnie od tego jak wysokie stanowisko zajmuje. Jeżeli jego decyzja skrzywdziła zwykłego obywatela, musi ponieść konsekwencje. Jak policjant łamiący rękę protestującej. Jednak faktem jest, że bez Lidii Staroń pańskie koło się rozpadnie. Jeśli pan nie poprze koleżanki, też pan traci, bo może się obrazić i, przykładowo, zmienić barwy. - Znam Lidię Staroń i zapewniam, że ona w swojej pracy nie kieruje się animozjami osobistymi. Wie o naszej wspólnej decyzji, pozostałych członków koła. Będziemy głosować w oparciu o merytoryczną rozmowę, a nie koleżeństwo. Jestem przekonany, że pani senator przyjmuje to z pełnym zrozumieniem. A istnienie koła jest ważne, ale nie najważniejsze. Rozwinie pan myśl? - Funkcjonowanie w ramach koła umożliwia trochę skuteczniejsze wykonywanie swoich obowiązków. Przypomnę jednak, że jesteśmy najmniejszym kołem w Senacie, a mimo to wiele naszych projektów - zarówno moich, Lidii Staroń jak i Wadima Tyszkiewicza - było przyjmowanych. Część przyjęto nie tylko w izbie wyższej, ale również w Sejmie i weszły w życie. Wydaje mi się, że Koło Senatorów Niezależnych, w stosunku do swojej wielkości, przygotowało najwięcej projektów ustaw ze wszystkich klubów i kół w parlamencie. Czyli ewentualne odejście Lidii Staroń nie jest dla pana kłopotem? - Jeśli Lidia Staroń zostanie Rzecznikiem Praw Obywatelskich, nasze koło przestanie istnieć z powodów formalnych. Nie mam jednak żadnej wątpliwości, że dalej będę robił to, co do tej pory: przygotowywał projekty ustaw i rozwiązywał problemy mieszkańców w sposób szczególny dbając o moich wyborców z Łodzi i województwa łódzkiego. Zapytam pana jako legalistę: każdy przeciwnik kandydatury pańskiej koleżanki podnosi argument, że rzecznik powinien mieć wykształcenie prawnicze. A Lidia Staroń jest inżynierem budownictwa. - Ustawa mówi łącznie o spełnieniu trzech warunków. Osoba, która ma być powołana na rzecznika musi być polskim obywatelem wyróżniającym się wiedzą prawniczą, doświadczeniem zawodowym oraz wrażliwością społeczną. Nie uważa pan, że jeden z warunków nie został spełniony? - Rozstrzygnął to Sejm, poddając obie kandydatury pod głosowanie: senator Lidii Staroń i profesora Wiącka, jako spełniające wszystkie wymogi formalne. Zapis o wykształceniu prawniczym to zupełnie co innego niż warunek dotyczący wyróżniania się wiedzą prawniczą. Nie mam wątpliwości, że parlamentarzysta wielu kadencji posiada tę wiedzę. Co zaś do wrażliwości społecznej, to mogę ją ocenić za ostatnie półtora roku wspólnej pracy w Senacie. W tym czasie obserwowałem interwencje pani senator w sprawach wielu obywateli. Czy mógłby się pan posłużyć przykładami? - Poza sprawami interwencyjnymi pani senator m.in. przygotowała ustawę wydłużającą funkcjonowanie skargi nadzwyczajnej w Sądzie Najwyższym. Skarga ta to często jest ostatnia szansa na sprawiedliwość w sądzie dla obywateli. Popierała także, przygotowaną przeze mnie, specustawę odszkodowawczą, która to ustawa ma pomóc osobom prowadzącym samodzielną działalność gospodarczą, samozatrudnionym i właścicielom mniejszych lub większych firm, którym państwo zamknęło legalnie prowadzone biznesy w trakcie pandemii. Ustawa ta daje poszkodowanym odszkodowania finansowe. A prof. Marcin Wiącek? - Prof. Marcin Wiącek niewątpliwie ma ogromną wiedzę prawną, także jako nauczyciel akademicki i autor ponad stu publikacji dotyczących prawa konstytucyjnego, praw człowieka i obywatela. Przypomnę jednak, że Senat pracuje wyłącznie nad kandydaturą, która uzyskała bezwzględną większość w Sejmie. Tę uzyskała jedynie Lidia Staroń. Jarosław Gowin sprzeciwił się kandydaturze Lidii Staroń ze względu na sprawę Zenona Procyka, z którym niedawno rozmawiała Interia. Jak pan patrzy na tę sprawę? - Nie znam dokładnie wcześniejszej działalności Lidii Staroń. Dlatego byłoby nieuczciwe, gdybym wypowiadał się w tej sprawie. Mogę za to wiele powiedzieć o naszej współpracy w ostatnich prawie dwóch latach, zarówno w sprawach legislacyjnych, jak i interwencjach w interesie obywateli. Pańskie koło wpisuje się w słynny pakt senacki. Głosowanie za Lidią Staroń nie będzie złamaniem umowy? - Koło Senatorów Niezrzeszonych nie jest objęte paktem senackim. Cała nasza trójka była wybrana w wyborach do Senatu z własnych komitetów wyborczych. Sam pokonałem kandydata PiS-u i kandydata z opozycji. To każdemu z nas daje bardzo silny mandat oraz ogromne zobowiązanie. Musimy w naszej pracy kierować się interesem obywateli, a nie partii politycznych. Dlatego mogę powiedzieć, że w Senacie reprezentuję mieszkańców Łodzi i województwa łódzkiego. Wybierając mnie podjęli świadomą decyzję, nie kierując się szyldem partyjnym. W kampanii wyborczej nie korzystałem ze struktur ani funduszy żadnego ugrupowania. To ludzie zdecydowali, że będę ich reprezentował w Senacie, znając moje poglądy co do obecnego zagrożenia stanu praworządności w Polsce. Na państwa głosach opiera się opozycyjna większość. Chyba pan nie zaprzeczy? - Oczywiście, że nie! To my najczęściej dźwigamy na swoich barkach opozycyjną większość, nie uciekamy od tej odpowiedzialności i nigdy nie zawiedliśmy. W Senacie wszyscy wiedzą, jak pracuję. Wielokrotnie było tak, że poprawki, które zgłaszałem, później popierał rząd i PiS oraz cała opozycja. Podobnie było z naszymi projektami ustaw. Polityka to także prywatne ambicje. Jeżeli poprzecie Lidię Staroń to nie obawia się pan pogorszenia relacji z opozycyjną większością? - Najlepszą drogą do ułożenia dobrych relacji z Kołem Senatorów Niezależnych jest wspólna, merytoryczna praca, w której kierujemy się interesem obywateli. Dlatego przed każdym głosowaniem senackim spotykamy się, rozmawiamy i tłumaczymy wszystkim, jakie jest nasze stanowisko w sprawach nad którymi pracuje Senat. Często to inni zmieniają zdanie pod wpływem naszych argumentów. Przed głosowaniem w Sejmie Michał Szczerba z PO powiedział, że Senat na pewno nie zaakceptuje politycznej kandydatury. Co pan na to? - Nie wiem co, kto i na jakiej podstawie deklaruje. Wypowiadam się w imieniu własnym lub, tam gdzie mam upoważnienie, Koła Senatorów Niezależnych. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że ktoś ma wiedzę, której ja nie posiadam. Choćby dlatego, że w Senacie mamy parlamentarzystów z ugrupowania Jarosława Gowina. Trudno powiedzieć, co się wydarzy. My nie podjęliśmy jeszcze decyzji. Z senator Lidią Staroń, na posiedzeniu Koła Senatorów Niezależnych, czeka nas poważna rozmowa z trudnymi pytaniami. Jakub Szczepański