W sobotę jako pierwsi poinformowaliśmy o poniedziałkowym spotkaniu organizowanym przez szefa KPRM. Opublikowaliśmy zaproszenie przesłane przez Dworczyka do samorządowców i opisaliśmy plan wizyty: lokalni włodarze mieli okazję zwiedzić Belweder, zjeść lunch oraz przespać się w luksusowym hotelu. Jak ustaliliśmy, zaszczycił ich nawet sam Mateusz Morawiecki. - Podejrzewam, że Michał Dworczyk jako szef KPRM poprosił Mateusza Morawieckiego, żeby powiedział do nas kilka słów. I premier to zrobił. Mówił o współpracy, zapewnił, że rozumie nasze problemy i postara się dalej pomagać - opowiada Marek Fedoruk, burmistrz Szczawna-Zdroju. - Wiedział, na co zwracamy uwagę: głównie chodziło o wydatki bieżące gmin. Był kilkanaście minut. Co w tym złego? - zastanawia się samorządowiec. Nasi rozmówcy potwierdzają informacje przekazane przez Centrum Informacyjne Rządu. Jak twierdzą, sami płacili za nocleg. - Nie mieszkaliśmy w żadnych apartamentach po 7 tys. zł. Nocleg ze śniadaniem kosztował 340 zł, został opłacony z budżetu - zapewnia Zbigniew Suchyta, burmistrz Strzegomia. - Żartowaliśmy, że chyba trzeba się złożyć, żeby wpuścili nas do apartamentu prezydenckiego, w którym można by zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie - dodaje. Koledze wtóruje włodarz Szczawna-Zdroju: - Czytałem o luksusowym wyjeździe, ale każdy, kto popatrzyłby po hotelu, wiedziałby, że nie było żadnych luksusów. Nie było nic wyszukanego: ośmiorniczek czy podobnych dań. Obiad był standardowy, jedliśmy mięso w sosie. Nie było biednie, po prostu normalnie - przekazał Interii Fedoruk. PO wykluczona, ale nie do końca W Platformie Obywatelskiej panuje przekonanie, że Michał Dworczyk zaprosił tylko tych samorządowców, którym PiS może coś zaoferować. Wałbrzych to okręg wyborczy szefa KPRM, a spora część włodarzy pozostawała dotąd w komitywie z opozycją. "Na spotkanie zostali zaproszeni samorządowcy zgłaszający gotowość współpracy z rządem. Wspólnym celem rządu i tych samorządowców jest rozwój regionu" - przekazał Interii CIR, kiedy zapytaliśmy o gości Dworczyka. - Nie chodziło o to czy ktoś należy do Platformy, czy nie. Nie zapraszaliśmy tylko tych, którzy bezpośrednio atakują ministra - usłyszeliśmy od źródła zbliżonego do rządu PiS. Tomasz Siemoniak, były wicepremier i wiceszef PO widzi sprawę jednoznacznie: "Przecież ci samorządowcy, którzy nie złożyli hołdu posłom PiS, nie otrzymywali lub dostali znacznie mniej środków. Nie ma co teraz podsumowywać, dlatego nie zjedzą lunchu ani kolacji w Warszawie" - napisał na Twitterze wałbrzyski poseł opozycji. Jak jednak ustaliliśmy, w spotkaniu organizowanym przez Michała Dworczyka wziął udział jeden z samorządowców należących do partii Donalda Tuska. To Dorota Konieczna Enozel, burmistrz Pieszyc. - Przede wszystkim jestem burmistrzem miasta i gminy Pieszyce, a w drugiej kolejności noszę legitymację partyjną - tłumaczy nam przedstawicielka samorządu. - Zaproszono mnie jako burmistrza, a nie przedstawiciela partii politycznej. Moje zobowiązania względem mieszkańców są takie, a nie inne - dodaje i zapewnia, że "niczym jej nie przekupiono". Z nieoficjalnych informacji Interii wynika, że szef dolnośląskich struktur PO Michał Jaros nie wiedział o wizycie burmistrz Pieszyc w KPRM. "Platforma też zapraszała" - Bardzo złą praktyką wprowadzoną przez PiS jest dzielenie samorządów na lepsze i gorsze, swoje i nie swoje, lepszy i gorszy sort - uważa Michał Jaros. - Pamiętajmy, że pieniądze, które tak ochoczo "po uważaniu" dzieli PiS, to pieniądze wszystkich Polek i Polaków, a lojalności i poglądów nie można kupić, o czym PiS nie pamięta, ale boleśnie się o tym przekona - podkreśla szef dolnośląskiej Platformy. Nasi rozmówcy z wałbrzyskiego samorządu, którzy gościli u Michała Dworczyka, mówią nam jednak, że za czasów PO było bardzo podobnie. - Kiedy rządziła Platforma, pani Monika Wielichowska też mnie zapraszała do Warszawy. Umawiała mnie z ministrami, próbowaliśmy załatwiać środki dla samorządu. Pojechałem na przykład do Bogdana Zdrojewskiego, żeby rozmawiać o wsparciu dla regionu. I tak gmina nie dostała nic - puentuje Suchyta. - Mam samorządowe serce, bo z samorządu się wywodzę. Parlamentarzysta powinien wieszać w regionie legitymację partyjną na klamce i współpracować ze wszystkimi, a nie tylko wybranymi - odpowiada Monika Wielichowska, która została posłanką z Wałbrzycha. Dlaczego więc uważa, że spotkanie szefa KPRM z samorządowcami jest złe? - Dworczyk jako szef KPRM zaprasza samorządowców z subregionu wałbrzyskiego na spotkanie samorządowe. Tylko zaprasza nie wszystkich, a niektórych. Czy to podział na samorządowy lepszy i gorszy sort? Czy tzw. Polski Ład dla samorządów będzie powtórką z Funduszu Inwestycji Lokalnych - etap II i III, gdzie wiele gmin i powiatów otrzymało podwójne zero dotacji? - zastanawia się Wielichowska. I jednym tchem wymienia nazwiska 17 samorządowców, którzy w poniedziałek nie pojawili się w stolicy. Co mają do powiedzenia nieobecni? - Taka jest kultura współpracy rządu z samorządem. Zupełnie tego nie rozumiem, bo sześć największych miast skupiających nawet 70 proc. mieszkańców nie była reprezentowana - uważa Dariusz Kucharski, burmistrz Dzierżoniowa. - Żeby rozwijać miasto i kraj zgłaszam gotowość współpracy z każdym. Być może za słabo. Nie jest mi przykro ani żal, bo mam dużo pracy. A dobry obiad wolę zjeść z rodziną i przyjaciółmi niż z premierem - podsumowuje. Jakub Szczepański