Według naszych informatorów lubelski polityk poczuł się gorzej już w niedzielę. Domowe sposoby na przeziębienie nie odniosły oczekiwanego efektu. W poniedziałek (5 października), kiedy miał zostać zaprzysiężony nowy rząd, wirus nie odpuszczał: pojawiły się gorączka, bóle głowy i dreszcze. - W takim stanie nie mógł jechać na zaprzysiężenie Rady Ministrów - mówi nam ważny polityk PiS z kręgów rządowych. Wczesnym rankiem w poniedziałek Przemysław Czarnek zgłosił się do sanepidu. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, był pytany m.in. o to, z kim wcześniej przebywał. A nie jest tajemnicą, że pod koniec września wykryto COVID-19 u uczestników posiedzenia Senatu Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Z tą uczelnią polityk jest związany jako wykładowca Katedry Prawa Konstytucyjnego. Nie brał udziału w posiedzeniu Władze KUL-u spotkały się 24 września, w czwartek. Z doniesień lubelskiego "Dziennika Wschodniego" wynika, że sala posiedzeń pękała w szwach. Sam uniwersytecki senat liczy 34 członków, ale z gośćmi i pracownikami to już około 40 osób. Jak dowiedziała się Interia, Przemysław Czarnek nie brał udziału w posiedzeniu. Zakażony miał być najprawdopodobniej jeden z wykładowców. "Badania laboratoryjne potwierdziły zakażenie wirusem SARS-CoV-2 u trzech pracowników naszego uniwersytetu. Osoby, które miały bezpośredni kontakt z zakażonymi są skierowane do pracy zdalnej w domach. Oczekują na decyzje służb sanitarnych, które zostały powiadomione o sytuacji" - czytamy w komunikacie prasowym KUL z końca września. U Moniki Stojowskiej, rzecznik katolickiej uczelni, próbowaliśmy się dowiedzieć, czy od tamtej pory pojawiły się oficjalne dane o nowych zakażeniach COVID-19 na KUL. - Nie mamy wskazań i informacji, że były nowe przypadki - usłyszeliśmy. Być może niebawem okaże się jednak, że jeden z nich dotyczy Przemysława Czarnka. Dochodzenie epidemiczne ws. uczelni Z pewnością przyszły szef Ministerstwa Edukacji i Nauki został przebadany tego samego dnia, w którym zgłosił swoje wątpliwości. Nieoficjalne dowiedzieliśmy się, że poznał wyniki testu w dwie godziny ze względu na dochodzenie epidemiczne dotyczące KUL-u. Poprosiliśmy o komentarz Wojewódzką Stację Sanitarno-Epidemiologiczną w Lublinie. - Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Lublinie prowadzi postępowanie epidemiologiczne. Dane z laboratoriów są przekazywane do WSSE w Lublinie i przesyłane do weryfikacji do poszczególnych PSSE - poinformowała Interię Katarzyna Wnuk, rzecznik lubelskiego WSSE. Jak mówi nam urzędniczka, Sanepid chce zorientować się, czy poszczególne osoby mogą być przypisane do istniejących lub nowych ognisk albo mogą zostać zakwalifikowane jako pojedyncze przypadki COVID-19. Stąd dochodzenie. -Trwa (...) szacowanie poziomu narażenia osób z kontaktu - podkreśla Wnuk. O sprawie chcieliśmy porozmawiać z Przemysławem Czarnkiem, ale odmówił komentarza. Jakub Szczepański