W drugiej połowie lipca pisaliśmy o skandalu w szeregach ochroniarzy VIP-ów. Przypomnijmy: podczas szkolenia młodych funkcjonariuszy kadra instruktorska spożywała alkohol ze słuchaczami. W czasie zakrapianej imprezy jeden z członków kadry szkoleniowej miał molestować kursantkę. "Chwycił mnie za głowę i wyprowadził z pokoju do drugiego" - opowiadała ofiara podczas postępowania wewnętrznego, które prowadziła później SOP. Podkreślała, że po przejściu do sypialni ze zgaszonym światłem, napastnik zastosował chwyt obezwładniający i oboje wylądowali na łóżku. "Zakrył drugą ręką moją twarz i powiedział, że 'dogodnie na nim leżę'. Następnie zaczął gryźć i całować moje ucho" - relacjonowała dziewczyna. Jak twierdziła, napastnik nie reagował na żadne prośby. "Zaczął dotykać moich nóg i miejsc intymnych (...). Gdy podwinęła mi się bluzka do góry, położył rękę na mój brzuch i chciał ją włożyć w moje leginsy" - wspominała. Jak już pisaliśmy, materiały z postępowania wewnętrznego SOP trafiły najpierw do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście w Warszawie "z prośbą o prawną-karną ocenę zdarzenia". Sprawę przejęli łódzcy śledczy. Lipcowe doniesienia Interii potwierdza prokurator Tomasz Szczepanek z Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Prokuratura Okręgowa w Łodzi prowadzi postępowanie w sprawie dotyczącej podejrzenia popełnienia w marcu bieżącego roku w Raduczu przestępstwa z art. 197 par. 2 k.k. w postaci doprowadzenia 24-letniej pokrzywdzonej, przy użyciu przemocy, do poddania się innej czynności seksualnej - usłyszeliśmy od Szczepanka. Dowiedzieliśmy się, że śledztwo w sprawie wszczęto 23 kwietnia 2020 r. - Postępowanie pozostaje w fazie in rem, a w jego toku przesłuchano 16 świadków i zgromadzono niezbędną dokumentację posiadaną przez Służbę Ochrony Państwa, a aktualnie okres śledztwa przedłużono do 23 października 2020 r. - ujawnia Interii prokurator Szczepanek. O komentarz poprosiliśmy Joannę Jałochę z Fundacji #SayStop, która przeciwdziała mobbingowi, molestowaniu i nierównemu traktowaniu kobiet w służbach mundurowych. Była funkcjonariuszka wydziału kryminalnego wrocławskiej policji oraz Żandarmerii Wojskowej podkreśla, że podobne sprawy od razu powinny być zgłaszane do prokuratury. - Artykuł 197 k.k dotyczy gwałtu, więc sprawa jest bardzo poważna. Być może śledztwo się przeciąga, bo często większość świadków takich zdarzeń naraża się na wykluczenie zawodowe. Podobnie jak ofiary przestępstw - mówi Interii Jałocha. - Służby mundurowe są formacjami mocno zhierarchizowanymi. W obawie o swoją przyszłość zawodową osoby, które mogą świadczyć na korzyść ofiar takich przestępstw, często doznają "amnezji" - dodaje ekspertka. Do feralnej imprezy, którą zainteresowali się śledczy, doszło 3 marca. Jakub Szczepański