W poniedziałek informowaliśmy, że największe wątpliwości budzą okoliczności postrzału. Według naszych informacji do postrzału doszło podczas rozładowywania broni po zakończeniu służby. W niedzielę, kiedy doszło do tego zdarzenia, pojawiły się pogłoski o incydencie przy czyszczeniu broni, jednak nasze źródła zaprzeczają takiej wersji wydarzeń. - To bzdura. Komendant jest przerażony, czekają aż temat "umrze" - mówi nam osoba zorientowana w sprawie. - Na pewno to niedopuszczalne, żeby Straż Marszałkowska poruszała się po Sejmie z przeładowaną bronią - dodaje. Sprawą zajmuje się prokuratura, policja oraz Straż Marszałkowska. Jak udało się dowiedzieć Interii, Kancelaria Sejmu powołała też specjalną komisję wewnętrzną. - Z powyższych względów podawanie dalszych szczegółów sprawy nie jest na tym etapie możliwe - usłyszeliśmy w CIS. W Kancelarii Sejmu pytaliśmy, czy Straż Marszałkowska porusza się po parlamencie z naładowaną bronią, jakiej broni używają funkcjonariusze, z jakiej broni postrzelił się strażnik oraz jak władze Sejmu komentują doniesienia o tym, że do postrzału doszło podczas rozładowywania broni. Nie uzyskaliśmy jednak odpowiedzi. Ma doświadczenie Funkcjonariusz postrzelił się w niedzielę, około południa. Eksperci, z którymi rozmawialiśmy o sprawie, nie przebierali w słowach. - Na coś takiego nie ma miejsca wśród profesjonalistów - grzmiał gen. Roman Polko, były szef GROM. Wątpliwości wzbudziły też doniesienia o tym, że strażnicy poruszają się po Sejmie z przeładowaną bronią. - Jeśli chodził z przeładowaną bronią na terenie Sejmu, to kwalifikuje się do czynności wyjaśniających - podkreślał gen. Andrzej Pawlikowski, były szef BOR. Z informacji, które udało nam się uzyskać wynika, że postrzelony funkcjonariusz w Straży Marszałkowskiej służy od kilku lat. Jakub Szczepański