Poselskie tablety budzą emocje od 2011 r., kiedy w Kancelarii Sejmu po raz pierwszy zdecydowano się na zakup urządzeń, żeby oszczędzać papier. Od tamtej pory parlamentarzyści są regularnie zaopatrywani w nowy sprzęt. Pod koniec lipca "Fakt" pisał o kolejnym przetargu na nowe tablety dla posłów. Wiadomo, że Kancelaria Sejmu kupiła 600 urządzeń. Z dokumentacji wynika, że ich koszt to ponad milion złotych. Tylko co z tabletami posłów VIII kadencji Sejmu? Pierwsza możliwość to zwrot sprzętu. Kancelaria Sejmu poinformowała nas, że do tej pory ledwie 20 posłów zdecydowało się na ten krok, choć początkowo chciało to zrobić więcej osób. Decyzja musiała być ciężka, skoro 7 parlamentarzystów zmieniło ją w ostatniej chwili. Na pewno ich wahania były uzasadnione. Ceny sprzętu wcale nie były wysokie, a zwrócony tablet zostaje zniszczony. Jak przekazała nam Kancelaria Sejmu, wyceną poselskich iPad’ów zajmują się zewnętrzni eksperci, rzeczoznawcy. "Ceny wahały się od 70 zł (pojedynczy przypadek bardzo zniszczonego i uszkodzonego tabletu) do 1080 zł (kilka egzemplarzy w najlepszym stanie). Średnia cena większości urządzeń to 350 - 500 zł" - dowiedziała się Interia od urzędników Centrum Informacyjnego Sejmu. Te informacje potwierdzają główni zainteresowani, czyli posłowie. - Zapłaciłem około 500 zł - powiedział nam Jan Grabiec z Platformy Obywatelskiej. - Odkupiłem tablet. Został wyceniony na jakieś 400 zł - usłyszeliśmy od Jerzego Polaczka z PiS. - Za swój tablet zapłaciłam 450 zł - przekazała Agnieszka Ścigaj z klubu PSL-Kukiz’15. Tablet dla dzieciaków Politycy, z którymi rozmawiamy, są raczej zgodni: sprzedaż sprzętu posłom, którzy go używali, to dobry pomysł. - Po czterech latach intensywnego użytkowania taki sprzęt raczej nie nadaje się do odsprzedaży (komuś z zewnątrz - red.). Mógłby być ewentualnie prezentem czy darowizną dla placówek, w których może się przydać - uważa Grabiec. - Sprzęt odkupiłem dla dzieciaków, sam go nie używam. Na co dzień korzystam raczej ze służbowego laptopa - dodał. Jerzy Polaczek jest zdania, że sprzedaż używanych tabletów odbywa się na rozsądnych warunkach, podyktowanych przez Kancelarię Sejmu. Jak mówi, taka elektronika na podorędziu poselskim to zdecydowana oszczędność papieru - trudno też sobie wyobrazić, żeby w dzisiejszych czasach politycy nie korzystali z takiego sprzętu. Tym bardziej, że na Wiejską trafiają coraz młodsi posłowie. - Proszę pamiętać, że w sprawie odsprzedaży sprzętu elektronicznego, odpowiednie pismo zostaje wysłane do wszystkich parlamentarzystów. Decyzje są indywidualne. Jeśli ktoś uważa, że tablet jest sfatygowany i nie da się go używać, może go po prostu zwrócić - usłyszeliśmy od posła PiS, parlamentarzysty siedmiu kadencji. Agnieszka Ścigaj, która pierwszy raz do Sejmu dostała się z list Kukiz’15 w 2015 r., przekonuje, że zakup nowych tabletów nie jest niezbędny. - Gdyby Kancelaria Sejmu nie decydowała się na wymianę urządzeń, dalej używałabym starego tabletu - usłyszeliśmy od posłanki. - Zdecydowanie bardziej (niż wymiana tabletów - red.) przydałyby się dwa lub trzy komputery stacjonarne albo laptopy do prac w biurach poselskich - uważa. Warto dodać: posłom przysługuje ryczałt na prowadzenie biura w terenie. Obecnie to kwota 14 200 zł brutto miesięcznie. Kancelaria Sejmu nie zarabia zaś na sprzedaży tabletów. Środki trafiają z powrotem do budżetu państwa. Urządzenia Apple iPad Air 2 weszły na rynek w 2014 r. Jeden egzemplarz kosztował wówczas niewiele ponad 2 tys. zł. Jakub Szczepański