Dziennikarze "Gazety Wyborczej" piszą, że CBA pozyskała system dzięki środkom z Funduszu Sprawiedliwości. Decyzja o przekazaniu pieniędzy zapadła podczas posiedzenia sejmowej komisji finansów publicznych z 15 września 2017 r. Wniosek przedstawiał Michał Woś, ówczesny wiceminister sprawiedliwości i bliski współpracownik szefa Solidarnej Polski - Zbigniewa Ziobry. Podczas posiedzenia polityk wskazał, że należy dokonać korekty związanej z finansowaniem, bo nowelizacja ustawy o Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej (tzw. Fundusz Sprawiedliwości - red.) umożliwia przekazywanie środków dla instytucji z sektora finansów publicznych. - Dysponent przedstawia zmianę zaplanowanych środków finansowych w pozycjach: dotacje o kwotę 20 050 tys. zł z przeznaczeniem na dotacje na rzecz pomocy pokrzywdzonym i przeciwdziałania skutkom przestępczości, i w pozycji: koszty własne o 34 514 tys. zł, gdzie wynagrodzenia bezosobowe wynoszą 600 tys. zł, pochodne od wynagrodzeń, zakup usług oraz działania pozostałe, w tym promocja funduszu - tłumaczył posłom Woś. Przewodniczący komisji Jacek Sasin, obecnie wicepremier i minister aktywów państwowych, dopytywał czy ktoś chciałby zabrać głos. Nikt z sali się wówczas nie odezwał, chociaż z zapisu posiedzenia wynika, że brało w nim udział w sumie 29 posłów. - W komisji finansów ma pan trzydziestu posłów opozycji, ale naprawdę pracuje może z dziesięciu. Reszta patrzy w dokumenty i nie wiem czy umie je czytać - komentuje jeden z parlamentarzystów opozycji zasiadających w komisji zarówno w tej jak i poprzedniej kadencji, kiedy przekazano pieniądze na zakup Pegasusa. Opozycja: PiS kłamał Dlaczego posłowie opozycji nie zgłosili sprzeciwu? Dlaczego nie dopytywali o konkrety w kontekście przekazywanych środków? Zapytaliśmy członków prezydium komisji finansów, którzy w 2017 r. brali udział w posiedzeniu. - Nie było naszej reakcji, bo PiS jak zwykle kłamał, kombinował i ukrył prawdziwe powody, dla których przerzucał te pieniądze. W gruncie rzeczy posłowie Komisji Finansów Publicznych nie mieli zielonego pojęcia, jaki będzie faktyczny cel wykorzystania środków - tłumaczy Interii Paulina Hennig-Kloska, która obecnie należy do Polski 2050. Jak mówi nam była posłanka Nowoczesnej, zmiana planów dotyczących finansowania nie wzbudzała niczyich podejrzeń. Sejmowej koleżance wtóruje Janusz Cichoń, który również i dziś piastuje stanowisko zastępcy przewodniczącego. - Nikt wprost nie powiedział, że chodzi o wsparcie CBA i zakupy techniki operacyjnej. Nie było o tym mowy w uzasadnieniu. Dyskusji nie było, minister powiedział swoje - mówi nam Cichoń. - Nikt nie podejrzewał, że za tym kryje się coś niecnego. Nie wyłapaliśmy tego, ja też nie. Nie jesteśmy w stanie wszystkiego sprawdzić - dodaje. Polityk podkreśla, że PiS manipuluje posłami opozycji, bo nie dzieli się swoją wiedzą. Zjednoczona Prawica umywa ręce O ile posłowie opozycji biją się w piersi, o tyle działacze PiS dowodzą, że nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. Jarosław Krajewski, który zasiada zarówno w komisji finansów jak i komisji do spraw służb specjalnych uważa, że w ciągu roku podobnych zmian jest wiele. - Nikt nie mówi, że decyzja była niezgodna z prawem. Nie doszło nawet do głosowania - tłumaczy poseł. - Sprawa nie budziła najmniejszych wątpliwości ze strony żadnych posłów komisji. Nikt z opozycji się nie zająknął, nie miał jakichkolwiek pytań - podkreśla. Murem za swoim partyjnym kolegą staje Tadeusz Cymański z Solidarnej Polski. Kiedy Interia zapytała go, dlaczego Michał Woś nie poinformował o kupnie systemu Pegasus dla CBA ze środków Funduszu Sprawiedliwości, nie traci pewności siebie. - Możliwe, że określenie CBA nie pada wprost. Dzisiaj, kiedy wokół tematu Pegasusa jest bardzo gorąco, łatwo mówić. Poza tym, nikt nie dopytywał - podkreśla Cymański. Jak mówi, praca posła często polega na dopytywaniu. - Słyszę nieraz wypowiedzi ministrów, posłów i często dopytuję - dodaje. Gdy chcieliśmy się dowiedzieć, dlaczego wiceminister sprawiedliwości nie poinformował posłów o szczegółach przesunięcia środków, Cymański mówi nam, że Michał Woś "nie miał obowiązku przedstawiać szczegółowej rozpiski". - Sprawozdań jest bardzo wiele, trudno omawiać wszystko w najdrobniejszych detalach. Co zrobił złego? Nie widzę tu żadnej sensacji. Może dlatego, że mam zaufanie do ministra - tłumaczy polityk. Jak podała "Gazeta Wyborcza", szef CBA Ernest Bejda zgłosił się do Ministerstwa Sprawiedliwości po "przekazanie z Funduszu Sprawiedliwości uzgodnionej kwoty na działalność operacyjną CBA", jeszcze tego samego dnia, gdy obradowała komisja finansów. Ostatnie środki przelano 17 listopada. W sumie chodzi o 25 mln zł. Michał Woś nie odbierał dziś od nas telefonu. Jakub Szczepański