Zmiany w ustawie o ochronie zwierząt nie tylko wywołały ogólnopolskie protesty rolników, ale też podzieliły środowisko partii rządzącej. Po głosowaniach w Sejmie przeciwnicy nowelizacji zostali zawieszeni w prawach członka partii PiS i stracili swoje funkcje. Jan Krzysztof Ardanowski, jeden z największych kontestatorów zmian, stracił stanowisko ministra rolnictwa i, w razie konieczności, zapowiedział nawet stworzenie opozycyjnego koła lub klubu parlamentarnego. Teraz okazuje się, że kierownictwo PiS decyduje się "zamrozić ustawę". - Wiemy doskonale jak prezesowi Kaczyńskiemu zależało na tej zmianie prawa. To naprawdę zaskakujące, ale pokazuje, kto miał rację - mówi nam jeden z 38 posłów klubu PiS, którzy w Sejmie głosowali przeciwko "piątce dla zwierząt". Nasi rozmówcy podkreślają, że nie było sprzeciwu wobec wygaszania branży futerkowej, ale za godziwymi odszkodowaniami i w odpowiednim czasie. Problemem okazały się zapisy dotyczące m.in. uboju rytualnego oraz detale zapisane w nowelizacji. W tej sprawie jednym głosem mówią zarówno posłowie jak i senatorowie zrzeszeni w klubie parlamentarnym PiS. Jak usłyszeliśmy, "ustawa została odebrana jako uderzenie w polskie rolnictwo". "Błąd i niekonsekwencja" - Myśmy przed tym przestrzegali, a nasza krytyka była zrozumiana jako niesubordynacja, co jest dla mnie absolutnie niezrozumiałe. Jeżeli się nie dyskutuje, łatwo popełniać błędy. Również taki błąd został popełniony i teraz nie ma pomysłu, jak z niego wyjść. Najprostszym rozwiązaniem jest odkładanie rozpatrzenia przez Sejm tych poprawek - tłumaczy nam senator Jackowski. Podobnego zdania jest Anna Siarkowska, posłanka z klubu PiS: - Bardzo się cieszę, że ustawa nie jest dalej procedowana. Mam nadzieję, że trafi do sejmowej zamrażarki na stałe. Jest bardzo szkodliwa dla polskiego rolnictwa - usłyszeliśmy. - Ta ustawa w dużym stopniu uderzyłaby w polskich hodowców. Senat przyjął poprawki, ale one nie zmieniły w zasadniczy sposób kształtu tej ustawy - dodała. - Jeśli projekt dalej nie będzie procedowany, to wszyscy zostaniemy w PiS, co wielokrotnie podkreślaliśmy - przekazał Interii Jerzy Małecki, jeden z sejmowych "buntowników". - Projekt Zjednoczonej Prawicy jest najlepszym projektem politycznym po 1989 r. i absolutnie nie zamierzałem i nie zamierzam go opuszczać - podkreśla. Jan Maria Jackowski nie owija w bawełnę: - Z karami to błąd i niekonsekwencja kierownictwa. Przypomnę, że niektórzy, zwłaszcza członkowie partii PiS, zostali zawieszeni i pozbawieni funkcji partyjnych. Natomiast inni, jak posłowie Porozumienia i Solidarnej Polski, zostali w nagrodę wicepremierami, ministrami - argumentuje. Kierownictwo powinno przeprosić Jak mówi Interii Jackowski, kierownictwo ugrupowania z Nowogrodzkiej powinno przeprosić. - Nazywano nas buntownikami. Słyszeliśmy, że sprzeciwiamy się linii PiS - przekazał polityk. - A okazuje się, że kary były w ogóle niesłuszne. Więc jeśli jesteśmy Prawem i Sprawiedliwością, to należy się elementarna sprawiedliwość dla własnych parlamentarzystów - dodaje. Anna Siarkowska podkreśla, że nie należy formalnie do partii PiS. W pełni popiera jednak swoich kolegów z klubu parlamentarnego. - Stanęliśmy po stronie polskich rolników, a ta ustawa nie była przedyskutowana wewnętrznie. Wrzucono ją bez żadnej konsultacji i przepychano ją przez Sejm - powiedziała Interii. - Oczywiście, przeprosiny byłyby mile widziane. Niemniej, minimum czego bym oczekiwała, to przywrócenie posłów, którzy zostali niesłusznie ukarani do funkcji, które wcześniej pełnili - dodała. Jerzy Małecki nie rozpatruje sprawy "pod kątem awansu partyjnego czy zawodowego". Nie ukrywa jednak, że od początku był przeciwnikiem nowelizacji. - Głosowałem z przekonania, gdyż jestem bardzo blisko rolników, pochodzę z rolniczej rodziny. Wiem, z jakimi konsekwencjami wiąże się (przegłosowanie tej ustawy - red.) - powiedział nam poseł PiS. - Co do moich dalszych losów: czekam cierpliwie na decyzję władz statutowych partii. Myślę, że one zostaną podjęte we właściwy sposób. Taki, który weźmie pod uwagę to, gdzie obecnie ta ustawa się znajduje - dodał. Kto powinien przepraszać? - zapytaliśmy Jackowskiego. - Ci, którzy mówili o karach. Prezes Kaczyński nie wypowiadał się na temat kar, robili to inni. W tym również młodzi posłowie PiS - doprecyzował senator. W tym gronie znaleźli się m.in. Anita Czerwińska, Ryszard Terlecki czy Waldemar Andzel. Nie wiadomo, czy "piątka dla zwierząt" wróci do procedowania w Sejmie. Nieoficjalnie mówi się, że już na stałe zostanie w zamrażarce. Jakub Szczepański