233 posłów głosowało za kandydaturą wiceministra, 219 było przeciw, a jedna osoba wstrzymała się od głosu. - Dziękuję Sejmowi za zaufanie. Mam nadzieję, że uda mi się przekonać Senat. Czas związany z pandemią jest szczególny, więc RPO musi działać - przekazał Interii polityk PiS. Jednak ani uwadze komentatorów, ani posłów opozycji nie umknął fakt, że Piotr Wawrzyk głosował we własnej sprawie. - To po prostu niebywałe. Poseł Wawrzyk zagłosował sam na siebie - obruszał się w mediach społecznościowych Michał Szczerba z PO. - Wawrzyk razem ze swoim klubem PiS zagłosował w Sejmie za swoją niezależną politycznie kandydaturą - wtórowała koledze Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej. Wiadomo, że polityk, który zgodnie z wolą PiS miałby zostać nowym RPO, w głosowaniach utrudnił życie swoim kontrkandydatom. Opowiedział się bowiem przeciwko Robertowi Gwiazdowskiemu oraz Zuzannie Rudzińskiej-Bluszcz, którzy byli faworytami partii opozycyjnych. Nie myślał pan o tym, żeby wstrzymać się od głosu? - zapytaliśmy Wawrzyka. Chcieliśmy się dowiedzieć czy w jego opinii, sejmowe głosowanie nie utrudni mu walki o urząd w Senacie. Wiceminister nie chciał jednak odpowiedzieć na to pytanie. - Normalne jest, że opozycja krytykuje. Takie jej prawo - przyznał jedynie w rozmowie z Interią. Wygląda na to, że impas związany z wyborem nowego RPO jeszcze potrwa. Chociaż na urząd powołuje Sejm, potrzeba zgody Senatu, który w tej kadencji jest zdominowany przez opozycję. Jeśli izba wyższa odmówi posłom, trzeba kolejny raz szukać innej kandydatury. Czwartkowe głosowanie w parlamencie to już trzecia próba wyboru następcy Adama Bodnara. Piotr Wawrzyk, który jest sekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, został ogłoszony kandydatem PiS 17 grudnia. Kiedy Ryszard Terlecki, szef klubu parlamentarnego koalicji rządzącej, zachwalał faworyta swojej partii, określił go jako posła, który jest "mało polityczny". Jakub Szczepański