O tym, że Paweł Kukiz miał otrzymać ultimatum od Władysława Kosiniaka-Kamysza, poinformował Onet. Bo nie jest tajemnicą, że tuż po wyborach lider Kukiz'15 nie przebierał w słowach, jeśli chodzi o jego współpracę z ludowcami i wynik lidera PSL. - Trudno, by moje postulaty uzyskały świetny rezultat, gdy są prezentowane na tle koniczyny - powiedział pod koniec czerwca. We wtorek (28 lipca) ludowcy świętowali 125. rocznicę powstania swojego ruchu. Zebrała się też Rada Naczelna PSL, która wyraziła poparcie dla Władysława Kosiniaka-Kamysza i powiedziała stanowcze "nie" dla potencjalnej koalicji z PiS. Lider formacji kojarzonej z zieloną koniczynką, w kontekście Koalicji Polskiej i Pawła Kukiza, powtórzył to, co całkiem niedawno powiedział Interii: - Nikogo na siłę nie będę trzymał. Tak jak pisaliśmy, ludowcy nie do końca wiedzą, czego spodziewać się po swoim koalicjancie z Koalicji Polskiej. Rozmówca Interii, bliski współpracownik prezesa PSL, tonuje jednak nastroje: - Nic mi nie wiadomo o tym, żeby można było powiedzieć o jakichś napięciach czy problemach pomiędzy Władkiem a Pawłem - usłyszeliśmy. Sam Paweł Kukiz stanowczo odcina się od doniesień o rzekomym ultimatum pod swoim adresem. - Totalna bzdura. Od wyborów nie rozmawiałem z Władkiem w temacie planów na trzy najbliższe lata. Na rozmowę "sztabową" Koalicji Polskiej jestem z nim umówiony dopiero w okolicach 6 sierpnia - powiedział nam Kukiz. - Od czasu wyborów prezydenckich rozmawialiśmy jeden raz, analizując przyczyny wyniku. I to wszystko. Doniesienia o ultimatum to wyssane z palca bzdury - twierdzi. Paweł Kukiz nie był obecny na posiedzeniu Rady Naczelnej PSL. Jakub Szczepański