Jeszcze w piątek wieczorem Libicki napisał w mediach społecznościowych, że ustawa PiS dotycząca wyborów korespondencyjnych może zostać przyjęta przez <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-sejm-rzeczypospolitej-polskiej,gsbi,38" title="Sejm" target="_blank">Sejm</a> z senackimi poprawkami opozycji. Stwierdził też, że nie wyklucza zmiany na stanowisku marszałka izby niższej. Zgodnie z regulaminem, żeby to zrobić, potrzeba bezwzględnej większości (głosów za musi być więcej niż przeciw i wstrzymujących się; wymagana jest obecność co najmniej połowy ustawowej liczby posłów - red). Taką większością, przy wsparciu polityków Jarosława Gowina, dysponuje obecnie PiS. Żeby przeciwstawić się partii rządzącej, cała opozycja - od lewa do prawa - musiałaby być jednogłośna. Co więcej, przeciwko własnej koalicji musieliby głosować gowinowcy. Wiadomo że były wicepremier toczy rozmowy z Koalicją Polską, ale czy to wystarczy? - Rozmawiałem z politykami PiS. Wielu z nich, podobnie jak Porozumienie, bierze pod uwagę, że partia rządząca może się skończyć. Za cztery lata nie wszyscy dostaną miejsca na listach. Nie mówimy oczywiście o tych, którzy pójdą za prezesem w ogień - przekazał Interii senator PSL. - Prezes ma swoje lata, sam wielokrotnie wspominał o politycznej emeryturze. To jasne, że bez Jarosława Kaczyńskiego nie ma PiS-u, więc czeka nas rozdrobnienie na prawicy - dodaje. Informacja senatora musiała wywołać konsternację w partii rządzącej, bo szef klubu parlamentarnego PiS zareagował nerwowo. "Elżbieta Witek jest marszałkiem Sejmu, a Jarosław Gowin aktualnie szeregowym posłem. Jeżeli ktoś w tzw. Porozumieniu uważa, że dla czyichś chorych ambicji <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-prawo-i-sprawiedliwosc,gsbi,39" title="Prawo i Sprawiedliwość" target="_blank">Prawo i Sprawiedliwość</a> zgodzi się na jakiekolwiek zmiany, to się myli" - oświadczył na Twitterze Ryszard Terlecki, który wyraźnie położył akcent na gowinowcach. Gowinowiec groźniejszy niż buntownik z PiS Nasi rozmówcy ze Zjednoczonej Prawicy nie wierzą w bunt w PiS. - Libicki nie jest dopuszczony do rozmów. Zwraca na siebie uwagę. Sprytnie, ale dosyć czytelnie - mówi nam jeden z posłów większości rządzącej. - Szanujmy się, to my prowadzimy w sondażach, więc o żadnym buncie nie ma mowy. PSL chce odgrywać znaczącą rolę za ileś lat, ale nic na to nie wskazuje - wtóruje koledze kolejny z naszych rozmówców z obozu władzy. W koalicji rządowej raczej nikt nie obawia się buntu w PiS, ale wolty Jarosława Gowina. I chociaż minister aktywów państwowych <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jacek-sasin,gsbi,22" title="Jacek Sasin" target="_blank">Jacek Sasin</a> zapewnia, że drukowane są już karty, które mają posłużyć Polakom w wyborach prezydenckich 10 maja, to los ustawy stał się wątpliwy. Nawet jeśli były wicepremier stracił większość posłów Porozumienia i tak łatwo będzie mu zablokować ustawę PiS. - Narracja Jarosława Gowina o tym, żeby otwierać sklepy i gospodarkę, a nie przeprowadzać wyborów, spowodowała, że jego klub praktycznie przestał istnieć - mówi nam ważny polityk PiS, zwolennik majowych wyborów. - Szuka sposobu na przetrwanie, dlatego jest pomysł, żeby został marszałkiem Sejmu. Ma interes w tym, żeby temat żył. Pokazuje tym samym, że ma alternatywę, może negocjować przy Nowogrodzkiej i podbijać stawkę - dorzuca. Ze względu na spadki w sondażach, zwłaszcza Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, przełożenie wyborów jest na rękę Koalicji Obywatelskiej. <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-wladyslaw-kosiniak-kamysz,gsbi,7" title="Władysław Kosiniak-Kamysz" target="_blank">Władysław Kosiniak-Kamysz</a>, który jest jednym z ważniejszych kandydatów w wyścigu o Pałac Prezydencki, może spokojnie poczekać, bo do Andrzeja Dudy wciąż mu daleko. - Stracili argument o tym, że wybory korespondencyjne są niebezpieczne, skoro ich autorytet w postaci <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-who,gsbi,1915" title="WHO" target="_blank">WHO</a> orzekł inaczej - podnosi nasze źródło z PiS. Konfederacja uratuje Witek? Ważni politycy Zjednoczonej Prawicy, z którymi rozmawiamy, są raczej spokojni o sejmową większość PiS i stanowisko Elżbiety Witek. - Żeby się udało, potrzeba całej Konfederacji. A dla nich pójście z Lewicą i PO oznaczałoby koniec w sondażach. Po drugie, Gowin potrzebowałby połowy swoich posłów, których w tej chwili nie ma. Gra może się toczyć, ale obecnie jest trudna do przeprowadzenia - mówi jeden z informatorów Interii. Czy <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-konfederacja,gsbi,44" title="Konfederacja" target="_blank">Konfederacja</a> mogłaby się dogadać z lewicowcami takimi jak <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-adrian-zandberg,gsbi,1684" title="Adrian Zandberg" target="_blank">Adrian Zandberg</a> czy Włodzimierz Czarzasty? Zdaniem Jana Filipa Libickiego <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jaroslaw-kaczynski,gsbi,3" title="Jarosław Kaczyński" target="_blank">Jarosław Kaczyński</a> wielokrotnie pokazywał już, że ma magiczną zdolność jednoczenia ludzi o zupełnie odmiennych poglądach. Ile w tym prawdy, zapytaliśmy jednego z liderów Konfederacji. - Nie ma mowy o większości z Lewicą. Takie informacje można traktować raczej w charakterze dowcipu - powiedział Interii <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-janusz-korwin-mikke,gsbi,21" title="Janusz Korwin-Mikke" target="_blank">Janusz Korwin-Mikke</a>. - Zmiana marszałka oczywiście jest możliwa, ale na razie na ten temat nic oficjalnie nie wiemy, więc nie będę się wypowiadał - dodał. Senator Jan Maria Jackowski z PiS także nie daje wiary w opowieści swojego kolegi z PSL. Nie wyklucza jednak, że koalicję Jarosława Kaczyńskiego czekają ciężkie czasy. - Wszystko wskazuje na to, że wypowiedź Libickiego to myślenie życzeniowe. W polityce trudno jednak przewidywać, co wydarzy się w przyszłości. Faktem jest, że większość sejmowa jest dosyć płynna - mówi Interii Jackowski. - Widać to choćby po głosowaniu w sprawie ordynacji korespondencyjnej. Jeżeli nie będzie dialogu wewnątrz PiS i konstruktywnej współpracy w najbliższych miesiącach wszystko może się wydarzyć - spuentował. Jakub Szczepański