W poniedziałek Marek Jakubiak pochwalił się w serwisie wpolityce.pl, że zebrał ponad 100 tys. podpisów. Jak przyznał były poseł, zajęło mu to ledwie kilka tygodni. Kiedy ta informacja ujrzała światło dzienne, na politycznej scenie od razu zrobiło się gorąco. Tym bardziej, że jeszcze 16 marca biznesmen chciał informacji od Państwowej Komisji Wyborczej. Były poseł obawiał się o to czy... uda się zebrać podpisy poparcia w czasach epidemii koronawirusa. Przeciwnicy polityczni Jakubiaka są wyjątkowo zgodni. "Nie można w kilkanaście dni epidemii zebrać 140 tys. podpisów. Tym bardziej bez żadnych struktur. Można je dostać, przepisać albo kupić" - stwierdził Artur Zawisza, narodowiec i były poseł. Z kolei Adam Szłapka z Koalicji Obywatelskiej nazwał browarnika "kandydatem technicznym PiS". Podobnego zdania są także politycy z lewej strony sceny politycznej. - PiS rzucił swoich działaczy, żeby te podpisy uzbierać, bo się przestraszył - na antenie TOK FM oświadczył Tomasz Trela, szef sztabu Roberta Biedronia. - Jak słyszę, że kandydat na urząd prezydenta, który nie ma za sobą struktury politycznej, nie ma rozbudowanej bazy wolontariatu, w ciągu kilkunastu dni zbiera 140 tysięcy podpisów, to musiałbym być bardzo naiwny albo oderwany od rzeczywistości, żeby nie wiedzieć jak się zbiera podpisy na ulicach w normalnych warunkach, a co dopiero w warunkach epidemii - dodał poseł Lewicy. Jego zdaniem "PiS wystawiło sobie dublera z piątej ligi". - Gdyby opozycja wycofała kandydatów, to on będzie kontrkandydatem dla Dudy i 10 maja będzie można przeprowadzić wybory - stwierdził Tomasz Trela. "Boję się, że podłożyli mi świnię" W rozmowie z Interią Marek Jakubiak mówi, że pisał o swoich obawach dotyczących zbierania podpisów w czasie epidemii, bo miał obawę czy uda mu się uzyskać poparcie. Deklaruje, że ma tylu przeciwników, bo "wszedł w interesy grupy pięciu" (chodzi o najpopularniejszych kandydatów - red.). - Zebranie podpisów nie jest moją zasługą tylko tych, którzy mi je przesłali. Czy ktokolwiek pytał wcześniej, skąd mają je Szymon Hołownia, Krzysztof Bosak czy Andrzej Duda? Mam podpisy i je składam. Dla mnie ich zebranie to powód do dumy - usłyszeliśmy od Jakubiaka. - Nigdy nie spotkałem się ani nie rozmawiałem z Jarosławem Kaczyńskim. Praktyka jest taka, że (przy oskarżeniach - red.) zawsze stawiają znak zapytania albo używają słowa "podobno". Gdyby któryś napisał wprost, że PiS zbiera Jakubiakowi podpisy, to idę z tym do sądu - podkreśla. Jak mówi nam były poseł, wszystkich podpisów ma ok. 140 tys. Cały czas trwa ich weryfikacja, bo Marek Jakubiak nie wyklucza podstępu swoich oponentów. - Nie wiemy, kto nam przesyła te podpisy. Zakładam, że tak agresywne wobec mnie, PO czy Konfederacja, mogą mi podłożyć świnię, fałszywe podpisy. Nie jestem w stanie zweryfikować wszystkich, ale staramy się to robić - tłumaczy Interii biznesmen. Były poseł zapewnia też, że dysponuje odpowiednimi strukturami. Jest założycielem Federacji dla Rzeczpospolitej. Jak mówi, ze swoimi sympatykami rozmawia raz w tygodniu na Facebooku. - Założyłem struktury, ale od listopada czekam na rejestrację partii - mówi nam Marek Jakubiak. W rozmowie z Interią odnosi się też do informacji o tym, kiedy powinno się przeprowadzić wybory prezydenckie. - Za termin wyborów odpowiadają prezydent Duda, premier i marszałek Sejmu. Zakładam, że PiS przeniesie te wybory i mam gorącą nadzieję, że tak się stanie - mówi nam polityk. Jak twierdzi, "wszystko rozstrzygnie się w kwietniu". Jakub Szczepański