- Istnieje zagrożenie, że w przypadku wysokiej trzeciej fali może zabraknąć personelu medycznego, stąd zalecenie NFZ, by ograniczyć planowe zabiegi - jeszcze we wtorek na antenie TVN24 alarmował Wojciech Andrusiewicz, rzecznik ministra zdrowia. Lekarze twierdzą jednak, że działania resortu mogą tylko pogorszyć sytuację. Chodzi o kilka tysięcy medyków, którzy zamiast pracować w szpitalach, będą musieli przygotować się do Państwowego Egzaminu Specjalizacyjnego w sesji wiosennej 2021 r. Zarówno w przypadku sesji wiosennej jak i jesiennej z ubiegłego roku resort zdrowia zdecydował się odwołać egzaminy ustne PES. Wiedza lekarzy była weryfikowana szczegółowymi testami pisemnymi. Zarówno prezes Naczelnej Izby Lekarskiej prof. Andrzej Matyja jak i szefowie Okręgowych Izb Lekarskich apelują do Adama Niedzielskiego, żeby w nadchodzącej sesji wydał takie same decyzje, jak rok temu. Jak dotąd minister zdrowia nie podjął jednak decyzji o odwołaniu egzaminów ustnych. Nie odpowiedział też oficjalnie na pismo prof. Matyi z 1 marca, w którym szef NIL apelował o rezygnację z części ustnej. Zgoda na takie rozwiązanie ma być możliwa, jeśli dojdzie do gwałtownego wzrostu zakażeń koronawirusem. Z kolei argumentem za przeprowadzeniem egzaminów ma być wysoki poziom wyszczepienia wśród lekarzy i personelu medycznego. Ilu zaszczepionych? Interia zapytała Ministerstwo Zdrowia, jak wielu lekarzy spośród przystępujących do PES zostało zaszczepionych na COVID-19. - Resort zdrowia nie agreguje tak szczegółowych danych. W Polsce zaszczepionych jest około 120 tys. lekarzy, tj. ponad 80 proc. wszystkich lekarzy i 99 proc. zapisanych na szczepienie - przekazała nam Justyna Maletka z Biura Komunikacji MZ. Naczelna Rada Lekarska podważa jednak ustalenia ministerstwa. - Dokładnie 3 marca z Ministerstwa Zdrowia spłynęły dane o liczbie wyszczepionych lekarzy i lekarzy dentystów. Na podstawie rejestru lekarzy i informacji z resortu wyliczyliśmy, że zaszczepiono 40 do 46 proc. z nas - mówi nam Michał Bulsa z Prezydium NRL. - Dzień później minister Adam Niedzielski zorganizował konferencję prasową i powiedział o pomyłce. Okazuje się, że wyszczepiono już 90 proc. medyków. To trochę niepoważne - dodaje. Bulsa argumentuje, że to, jak wielu lekarzy zostało zaszczepionych, jest jedynie częścią problemu. Jak mówi, chociaż osoby, które przyjęły szczepionkę, są bezpieczne, mogą one transmitować wirusa na innych. A egzaminowanie wymaga przemieszczenia i kontaktów z pacjentami. - Kiedy rośnie liczba zakażeń, rośnie też liczba osób wymagających hospitalizacji. To powoduje, że musimy uruchamiać szpitale tymczasowe i inne oddziały przekształcać w oddziały covidowe - tłumaczy rozmówca Interii z NRL. Zdaniem Michała Bulsy minister Adam Niedzielski jest "totalnie niekonsekwentny": - Nie widzi problemu w tym, żeby wyłączyć część lekarzy i pozwolić im się uczyć do egzaminów. Z drugiej strony nakazuje zaprzestania zabiegów planowych. Za chwilę będzie tak źle, że będzie potrzeba każdego człowieka do pracy - usłyszeliśmy. "Takie sytuacje tylko w podręcznikach" Żeby sprawdzić, jak wygląda sytuacja na froncie walki z COVID-19 zwróciliśmy się do jednego z lekarzy, którzy pracują na pierwszej linii. Marcin Kaźmierczak jest lekarzem rezydentem w Samodzielnym Publicznym Zespole Zakładów Opieki Zdrowotnej w Kozienicach. Jak mówi, na oddziale intensywnej terapii tamtejszego szpitala jest siedmioro pacjentów, mimo, że dotychczas oddział przystosowany był do zapewnienia opieki maksymalnie pięciu osobom. Co z oddziałem zakaźnym? Chociaż łóżek jest 30, chorych na COVID-19, którym pomagają medycy, jest 40. - Obecnie odsyłamy do innych szpitali, chociaż sam nie wiem, jak to się udaje. Przyjmujemy nowe osoby tylko, jeżeli ktoś umrze - mówi Interii Kaźmierczak. - Musimy odraczać zabiegi planowe, decydować, który z dużej liczby pacjentów otrzyma pomoc jako pierwszy i kto ma większe szanse przy wentylacji mechanicznej (respiratorem - red.). Takie sytuacje znałem dotąd tylko z podręczników medycyny katastrof - alarmuje. Nasz rozmówca należy do grona tysięcy lekarzy, którzy będą musieli zrezygnować ze swojej codziennej pracy, żeby zaangażować się w przygotowanie do sesji ustnej PES. Jak komentuje decyzję ministra? - Trzeba będzie wybierać: albo wzmożona praca dla zapewnienia funkcjonowania szpitali, albo nauka - mówi nam lekarz. Pozostaje pytanie: czy przygotowanie do egzaminów pisemnych jest mniej obciążające niż do tych ustnych? - Niech lekarz przejdzie weryfikację, ale w takim zakresie, w jakim to jest niezbędne. Jeżeli ktoś praktykuje w zawodzie pięć lat i zda bardzo szczegółowy egzamin testowy, nie ma konieczności, żeby go egzaminować ustnie. Mamy wyjątkową sytuację, epidemie są co sto lat - powiedział Interii Michał Bulsa. - Dwuetapowa weryfikacja w obecnej sytuacji jest luksusem, na który trudno sobie pozwolić. Trzeba też wziąć pod uwagę, że egzaminy zdaje się w różnych miejscach Polski. Jedni jadą do Lublina, inni do Zabrza, a jeszcze inni do Gdańska - dodaje Kaźmierczak. Jakie jest stanowisko Ministerstwa Zdrowia? - Do dziś minister zdrowia nie podjął decyzji o odstąpieniu od przeprowadzenia ustnych egzaminów PES w sesji wiosennej 2021 r. W przypadku podjęcia decyzji przez Ministra Zdrowia o odstąpieniu od przeprowadzenia ustnych egzaminów PES w sesji wiosennej 2021 r. informacja ta zostanie niezwłocznie zamieszczona na stronie internetowej Ministerstwa Zdrowia w zakładce komunikaty - poinformowała Interię Justyna Maletka. Jakub Szczepański Rozlicz pit online już teraz lub pobierz darmowy program