Jeszcze przed wyborami część obozu Zjednoczonej Prawicy wysyłała sygnały, że pozycja premiera może być zagrożona. Szef rządu nie ma zaplecza politycznego, a jego konflikt ze Zbigniewem Ziobrą staje się coraz głośniejszy. Tymczasem prezes PiS jasno pokazał wszystkim koalicjantom, że panuje nad sytuacją. W wywiadzie dla radiowej Jedynki przyznał, że w tak dużej koalicji zawsze pojawiają się tarcia czy różnice poglądów. "One czasem wychodzą na jaw, jak to było ostatnio, szczególnie w maju" - przekazał Kaczyński. "Towarzyszą polityce nieustannie, nie ma w tym nic nadzwyczajnego" - dodał. Cała rozmowa jest o tyle istotna, że lider PiS przeciął w końcu wszelkie spekulacje: pozycja Mateusza Morawieckiego w rządzie nie jest zagrożona. - Nigdy nie było tematu zmiany premiera. Różne osoby mają prawo mieć różne zdanie na temat tego, kto mógłby być najlepszy. Stoję na stanowisku, że współpraca prezesa PiS i Mateusza Morawieckiego świetnie się sprawdza - uważa Łukasz Schreiber, przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów. Pytany o rekonstrukcję rządu, odsyła do premiera. O tym, że dojdzie do zmian, Interia pisała już w połowie czerwca. Oczywiście nowe polityczne rozdanie jest ściśle związane z wygraną Andrzeja Dudy. Dzięki zwycięstwu prezydenta przynajmniej kilku polityków Zjednoczonej Prawicy odetchnęło z ulgą. Bez porażki nie ma przecież mowy o poszukiwaniu kozła ofiarnego. W zakulisowych dyskusjach mówi się jedynie o korekcie polityki oraz planach na resztę kadencji parlamentarnej. I chociaż najważniejsi politycy PiS przekonywali, że o rekonstrukcji dowiemy się mniej więcej jesienią, przed szereg wyszedł Jacek Czaputowicz, szef MSZ: "Kilka miesięcy temu umówiliśmy się z premierem Mateuszem Morawieckim na kontynuowanie mojej misji do wyborów prezydenckich" - powiedział minister w rozmowie z "Rzeczpospolitą". "Uważam, że to jest dobry moment na zmianę na czele naszej dyplomacji" - dodał. Politycy z resortu spraw zagranicznych nabierają wody w usta. Nie chcą odpowiadać na pytania czy będą zmieniać pracę i czy szef ich informował o swojej decyzji. - Nie wiem, czy (ogłoszenie rezygnacji - red.) nastąpiło pod wpływem chwili, czy to przemyślana decyzja. Zazwyczaj pewnie szef rozmawia ze swoimi pracownikami o odejściu, to prawda. Jednak to wewnętrzne rozmowy - usłyszeliśmy od Piotra Wawrzyka, wiceministra spraw zagranicznych. Dziel i rządź W kontekście nowego kierownictwa MSZ plotkuje się m.in. o Krzysztofie Szczerskim, szefie gabinetu prezydenta. - Nie wiem, czy chce zostać ministrem spraw zagranicznych. Miał okazję wziąć resort po mnie i odmówił - komentuje Witold Waszczykowski, obecnie europoseł, niegdyś szef polskiej dyplomacji. Kto mógłby zatem zostać nowym szefem resortu spraw zagranicznych? - pytamy. - Mówi się, że może go (Czaputowicza - red.) zastąpić jeden z wiceministrów. Typuje się Pawła Jabłońskiego, bo to niegdyś najbliższy współpracownik premiera Mateusza Morawieckiego - uważa Waszczykowski. Polityk PiS podkreśla jednak, że rola resortu uległa znaczącej zmianie. - Ośrodek prezydencki przejął sprawy bezpieczeństwa państwa, relacje z NATO i Stanami Zjednoczonymi. Ośrodek premiera wziął na siebie kierunek europejski ze względu na uwarunkowania w Europie - wylicza Waszczykowski. - Pytanie, co zrobić teraz z resortem spraw zagranicznych, skoro nie będzie zajmował się ani bezpieczeństwem, ani sprawami europejskimi - zastanawia się były minister. Rozrost biurokracji i ośrodków decyzyjnych zauważył też Jarosław Kaczyński. Dlatego, jak usłyszeliśmy nieoficjalnie, ma dojść do połączenia ministerstw. Jeśli zakulisowe doniesienia się potwierdzą, swój resort straci Małgorzata Jarosińska-Jedynak, szefowa ministerstwa funduszy i polityki regionalnej. - Trwają rozmowy. Od dawna zapowiadano rekonstrukcję rządu, więc teraz nadszedł czas na przyspieszenie działań. Mamy przed sobą trzy i pół roku oraz duży mandat społeczny, żeby się wykazać - komentuje Jacek Żalek, jeden z wiceministrów Jarosińskiej-Jedynak. Wiadomo, że żadne wiążące ustalenia jeszcze nie zapadły. W kuluarach pojawia się jednak temat podziału ministerstwa środowiska. - Wielu w PiS uważa, że rozdzielenie ministerstwa środowiska i klimatu to bzdura. Jednak (ponowne połączenie resortów - red.) to raczej myślenie życzeniowe. Zbigniew Ziobro chciał mieć kontrolę nad Lasami Państwowymi, więc dostał środowisko - mówi nam jeden z polityków Zjednoczonej Prawicy. - Z kolei Mateusz Morawiecki potrzebuje instrumentów, żeby rozgrywać "green deal" i wszystko, co jest związane z energetyką odnawialną. Z punktu widzenia pragmatyki podział resortów był bez sensu, ale politycznie chodziło o rozdzielenie ognia i wody - wyjaśnia informator Interii. Karczewski za Szumowskiego? Niemal na pewno wiadomo, że ze swoim resortem ma się pożegnać minister sportu Danuta Dmowska-Andrzejuk. Według części polityków koalicji zwyczajnie sobie nie radzi. W grę wchodzi także konflikt personalny ze środowiskiem pisowskich jastrzębi. - Nikt jej nie broni. Fajna babka, mogłaby ocieplić wizerunek rządu. Jednocześnie jest skonfliktowana z Jackiem Osuchem, który reprezentuje pisowski beton pokroju Ryszarda Terleckiego. Oczywiście pani minister jest kojarzona z Morawieckim. Ale rozmowa odbywa się na zasadzie: albo ona, albo on - zdradza jeden z naszych rozmówców. W kontekście następcy Danuty Dmowskiej-Andrzejuk przewija się nawet nazwisko Ryszarda Czarneckiego. - Nie będę się wypowiadał na temat personalnych kwestii. Spekulacje na temat urzędujących ministrów są nieeleganckie - w rozmowie z nami komentuje europoseł. Jednak w kuluarach mówi się nie tylko o zmianach w ministerstwie sportu. Informacje o rezygnacji Łukasza Szumowskiego słychać już od czasu wybuchu pandemii koronawirusa. Kiedy Interia pytała ministra o polityczne plany, ten wielokrotnie zaprzeczał doniesieniom o swoim odejściu. Nie jest jednak tajemnicą, że w PiS rozpoczęło się szukanie potencjalnego następcy polityka. - W PiS jest wielu polityków i fachowców, którzy się znają na zdrowiu. Jeśli pan minister Szumowski zrezygnuje, nie będzie kłopotu. Na pewno świetnie się do tej pory spisywał, nie tylko w związku z efektami walki z koronawirusem, ale w ogóle - uważa Stanisław Karczewski, były marszałek Senatu. - Wiem, że ma plan, dalszą wizję. A nawet jeśli nie zostanie (na stanowisku - red.), jest wielu polityków, którzy sobie poradzą. Chociażby Bolesław Piecha, niezwykle doświadczony były wiceminister - dodaje. Kiedy przekazujemy senatorowi, że jego nazwisko funkcjonuje na giełdzie w kontekście kierownictwa resortu zdrowia, ten odpowiada: - Nie rozmawiałem z nikim na temat objęcia przeze mnie teki ministra zdrowia. Chyba koledzy plotkują, bo od czasu do czasu słyszę spekulacje. Nikt ze mną nie rozmawiał, nie zastanawiałem się nad tym. Jestem senatorem, pracuję w zawodzie i jest mi z tym dobrze - zapewnia polityk. Z pewnością nic nie jest jeszcze przesądzone, bo rozmowy dotyczące planów na koniec kadencji dopiero przed nami. Doświadczeni politycy PiS studzą gorące głowy. - O różnych nazwiskach się mówi. Wiadomo jednak, że jak się o kimś pisze, to oddala się go od tej funkcji bardziej niż przybliża - mówi nam jeden z ministrów. - Spekulacje wzmagają niefajną atmosferę. Urzędnicy nie są politykami, zaraz się zaczynają zastanawiać nad tym, jak zmienić pracę - podkreśla. Jedno jest pewne: do roszad dojdzie na pewno. Wszak sam Jarosław Kaczyński zapowiedział, że "rząd będzie skonstruowany inaczej" i nie da się uniknąć zmian personalnych. Szczegóły mamy poznać tuż po wakacjach. Jakub Szczepański