- To jest miejsce, gdzie tworzymy prawo, tu jest powaga. Tu się rozstrzygają różne decyzje. Politycy nie mogą być pod presją różnych dziwnych ludzi - jeszcze pod koniec 2016 r. grzmiał Arkadiusz Mularczyk z PiS, gdy pojawił się temat "uregulowania" działalności dziennikarzy w parlamencie. Poseł zapewniał oczywiście, że nie chodzi o ograniczenie jawności, a "wprowadzenie zasad funkcjonowania mediów w Sejmie". W myśl propozycji Kancelarii Sejmu sprzed pięciu lat, politycy mieli żyć spokojniej. Planowano zakazać ich nagrywania poza wyznaczonym miejscem, a nawet ograniczyć dziennikarzom wstęp na galerię sejmową. Remedium na bolączki, niekiedy tłoczących się reporterów sejmowych i parlamentarzystów, miało być Centrum Medialne Sejmu w budynku F. Media jednogłośnie wszczęły alarm, punktując rozwiązania proponowane przez ekipę rządzącą. Podnoszono, że Centrum Medialne leży na uboczu, z dala od sali obrad. Kiedy reporterzy odwiedzili je po raz pierwszy, od razu okazało się, że chociaż miało być profesjonalnie i wygodnie, było zwyczajnie ciasno. - Koszmar - powtarzali zgodnie dziennikarze. A działała wówczas tylko jedna z dwóch sal. Jeszcze w styczniu 2017 r. Elżbieta Witek, dziś marszałek Sejmu, a wtedy szefowa gabinetu premier Beaty Szydło, przyznała w Polsat News, że plany ograniczenia swobody pracy dziennikarzy w parlamencie były błędem. Po protestach PiS wycofał się ze swojej propozycji. "Odpowiednie izolowanie" Jak dowiedziała się Interia, obecnie, w ramach Centrum Medialnego, wciąż funkcjonuje w zasadzie tylko jedno pomieszczenie. I to mniejsze. - Na ukończeniu jest przystosowywanie większej z tych sal - im. J. Oleksego - do pełnienia funkcji komisyjno-konferencyjnej - przekazało Interii CIS. Zapytaliśmy także, jak wykorzystywane jest obecnie Centrum Medialne, którego budowa pochłonęła 112 859,98 zł. - Aktualnie wspiera realizację przez Kancelarię Sejmu obowiązku zapewnienia pracownikom bezpiecznych warunków wykonywania obowiązków służbowych. Z Centrum Medialnego obecnie korzystają pracownicy Kancelarii Sejmu - tłumaczą służby informacyjne Kancelarii Sejmu. - Umożliwia to odpowiednie izolowanie pracowników, ale także ułatwia pracę w systemie zmianowym, dostosowanym do niełatwych okoliczności pandemicznych - usłyszeliśmy. O komentarz poprosiliśmy wiceprzewodniczącą Komisji Regulaminowych, Spraw Poselskich i Immunitetowych. - Doskonale pamiętamy, jak posłowie prawicy chcieli ukryć się przed dziennikarzami i ich niewygodnymi pytaniami. Teraz widać, że były to pieniądze wyrzucone w błoto - powiedziała Interii Katarzyna Kotula z Lewicy. - Żeby uzasadnić wydatek, Kancelaria Sejmu w kuriozalny sposób tłumaczy, że umieściła tam swoich pracowników w związku z sytuacją pandemiczną - dodaje. Jak powiedziała nam Kotula, zastanawia ją, kto konkretnie pracuje teraz na terenie, gdzie miało być Centrum Medialne Sejmu i kto jest tam izolowany. Interia nie uzyskała takiej informacji w odpowiedziach przygotowanych przez służby prasowe parlamentu. - Nasz przewodniczący (Kazimierz Smoliński z PiS - red.) unika trudnych pytań i nie chce rozmawiać o wielu sprawach dotyczących funkcjonowania Sejmu, ale na pewno zapytam o to na komisji - zadeklarowała posłanka Lewicy. Chcieliśmy się również dowiedzieć w CIS, jakie są dalsze plany Kancelarii Sejmu w stosunku do Centrum Medialnego. Nie uzyskaliśmy odpowiedzi na to pytanie. Jakub Szczepański Rozlicz pit online już teraz lub pobierz darmowy program