Na początku lutego kierownictwo PO zaprezentowało swój pomysł na zwycięstwo w kolejnych wyborach. Remedium na rządy PiS miałaby być "Koalicja276" czyli zjednoczony blok opozycji, który po ewentualnej klęsce partii rządzącej pozwoliłby nawet na odrzucanie prezydenckiego weta. Najpierw trzeba jednak wygrać wybory parlamentarne. Zdaniem Borysa Budki i jego najbliższych współpracowników, na takie zwycięstwo pozwoli jeden komitet wyborczy wszystkich sił opozycji. - Sprawa wspólnego startu, czyli jednego komitetu, daje ogromną premię i każdy, kto zna ordynację wyborczą, o tym wie - mówi Interii Cezary Tomczyk, szef klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej. - Według czterech niezależnych sondaży: Kantar, Ipsos, IBSP i IBRiS, wspólny blok opozycyjny już dzisiaj mógłby liczyć na prawie 60 proc. poparcia i zmiótłby PiS ze sceny politycznej - dodaje. Na pewno mniejsi, sejmowi koalicjanci Platformy, są otwarci na współpracę z lewicą. Nawet z tą, która jest znana ze zdecydowanego światopoglądu. - W ramach Koalicji Obywatelskiej mamy partię, która ma charakter bardziej lewicowy. To Inicjatywa Polska. Również Zieloni, jeśli chodzi o stronę gospodarczą, są bardziej lewicowi. Więc na pewno powitalibyśmy Wiosnę (Roberta Biedronia - red.) miło na pokładzie - powiedziała Katarzyna Lubnauer na antenie Radio Wnet. Wydawało się, że przeciwna wspólnemu komitetowi wyborczemu będzie konserwatywna część PO. W połowie lutego publikowaliśmy w Interii list konserwatystów, którzy sprzeciwiali się liberalizacji podejścia partii do aborcji. Niezależnie od tego, kierownictwo Platformy przystało na propozycję, która pod pewnymi warunkami zakłada usuwanie ciąży do 12. tygodnia. W kuluarowych rozmowach konserwatyści kręcili głowami i mówili nawet o "legalnym usuwaniu ciąży". Jednak na żaden bunt się nie zanosi. Borys Budka postawił na sprytne rozwiązanie: chociaż w praktyce partia liberalizuje swoje podejście, przy głosowaniach nie będzie obowiązywała dyscyplina. I to najwidoczniej wystarcza. - Koalicja276 oznacza, że zapraszamy do współpracy wszystkie partie opozycyjne, tu nie ma wykluczeń. Współpracujemy w najważniejszych, fundamentalnych sprawach, jak praworządność, demokracja, bo zależy nam na przywróceniu rządów prawa. W tym nie możemy się różnić - mówi Czesław Mroczek, jeden z konserwatystów i członek zarządu PO. - Co tu owijać w bawełnę - mamy władzę, która złamała rządy demokratyczne w Polsce. Nie tworzymy natomiast jednej partii. Możemy się różnić w wielu innych kwestiach, co jest rzeczą oczywistą, i tak zresztą się dzieje - dodaje. Nie oznacza to jednak, że w Platformie nie ma ludzi, którzy są w stanie postawić się współpracy z takimi politykami jak Włodzimierz Czarzasty czy Robert Biedroń. Zwłaszcza w kontekście pracy w ramach wspólnej koalicji. "Wskrzesiliśmy komunistów" - Katarzyna Lubnauer powiedziała, że widziałaby Roberta Biedronia w KO. Ja jestem członkiem Platformy, a ona Nowoczesnej - przekazała Interii Joanna Fabisiak z PO. - Zna pan moje poglądy i jej, w pewnych kwestiach całkowicie się różnimy. Posłowie mają prawo mówić, co chcą. Ja bym się nie widziała w takiej koalicji (z Biedroniem - red.) - dodała. W jej opinii właściwa dyskusja na temat przyszłości partii odbędzie się pod koniec marca, w czasie Rady Krajowej. Ostatni alians lewicy i PO mogliśmy obserwować przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. - Najbardziej skorzystali postkomuniści, ta cała piątka. W zasadzie to ich wtedy wskrzesiliśmy - nie ukrywa niesmaku jeden z konserwatystów, z którymi rozmawiamy. - Teraz pewnie znowu tak będzie - dodaje. Chodzi o Leszka Millera, Włodzimierza Cimoszewicza, Marka Belkę, Marka Balta oraz Bogusława Liberadzkiego. Szef SLD Włodzimierz Czarzasty chwalił się później, że jego partia zdobyła 810 tys. głosów i uzyskała trzeci wynik w ramach całej koalicji. Zresztą, europosłowie sojuszu nie zamierzali nawet udawać powyborczego zjednoczenia z Platformą i dołączyli do Grupy Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów, a nie Europejskiej Partii Ludowej, której szefuje Donald Tusk. Sondaże są jednak jednoznaczne: największa premię daje wspólny start. Najwyraźniej dla konserwatystów z PO jest to kluczowe. Senator Antoni Mężydło: - Jeżeli poszlibyśmy do wyborów tylko z lewicą, oni by nas połknęli, bo oryginał jest zawsze lepszy niż duplikat. A nam przypadłaby rola duplikatu, która mogłaby bardzo zaszkodzić - mówi polityk i były opozycjonista. - Jeżeli poszlibyśmy z Koalicją Polską, PSL-em, wzmocnione zostałoby prawicowe skrzydło, wtedy pomysł jest racjonalny - dodaje. A nowe kierownictwo zapewnia, że chce iść ze wszystkimi partiami opozycyjnymi poza Konfederacją. ZOBACZ: "Przywiązali mnie do drzewa i kopali dół" - Antoni Mężydło w Tygodniku Interii "Borys musi zmienić doradców" Cezary Tomczyk twierdzi, że nie ma żadnego sporu w PO, a partia buduje oba skrzydła. Z kolei Borys Budka powiedział w Polsat News, że lider frakcji konserwatywnej Ireneusz Raś działa w pojedynkę. - Prosiłbym moich niektórych kolegów, bo Irek Raś jest odosobniony w swoich poglądach, żeby zamiast pozycjonować PO, zajęli się pracą, jakiej oczekują od nas wyborcy - oświadczył przewodniczący Platformy. Zaznaczał, że temat dotyczący podejścia do aborcji został zamknięty. - Został zakończony z jasnym, czytelnym stanowiskiem zarządu, w którym 26 osób głosowało za, 5 było przeciw, a jedna się wstrzymała. To chyba pokazuje, kto w tej sytuacji jest w mniejszości - oznajmił Budka. Co na to Ireneusz Raś? - Nie wierzę, że Borys Budka, którego szanuję i znam od lat, mógł w ten sposób wypowiedzieć się na mój temat, bo co do pracy w moim obszarze, czyli turystyki i sportu, jestem aktywny i kompetentny. Nie mogło to ujść uwadze przewodniczącego - powiedział Interii krakowski poseł. - Jestem odosobniony w swoich poglądach? Też nie wierzę, żeby to była z rozumu opinia wypowiedziana przez Borysa. Myślę, że musi zmienić doradców, bo można zaklinać rzeczywistość, ale daje ona fałszywy komfort zaklinającym, ale prawdy przecież to nie zmieni - dodał. Nastroje tonuje Cezary Tomczyk: - Z grupą konserwatywną jestem w kontakcie przez cały czas. Są tam Czesław Mroczek, Marek Sowa czy Krzysztof Gadowski, z którymi współpracujemy na co dzień. Wszystkie elementy rozmowy w przestrzeni medialnej to głos dyskusji w ramach samej Platformy. Tak to traktujemy - twierdzi szef klubu KO. Jak usłyszeliśmy, o skręcie Platformy w lewo mówią "tylko osoby nieżyczliwe". Jakub Szczepański, Łukasz SzpyrkaRozlicz pit online już teraz lub pobierz darmowy program