We wtorek reprezentanci wszystkich sił opozycyjnych dyskutowali o odwołaniu Elżbiety Witek z PiS. Na miejscu stawili się działacze Lewicy, Konfederacji, PO, Porozumienia, Polski 2050, koła Polskie Sprawy, a nawet Kukiz’15. To konsekwencja wydarzeń z ostatniego posiedzenia Sejmu, na którym marszałek zarządziła reasumpcję po przegranym głosowaniu w sprawie przerwy w obradach do 3 września. Po całym zamieszaniu opozycja zawiadomiła prokuraturę, zaś politycy szykują wniosek o odwołanie Witek. - Doszło do pierwszego spotkania w Sejmie, gdzie były wszystkie stronnictwa opozycyjne. Były zarówno kluby parlamentarne, jak i mniejsze koła - na antenie Polsat News relacjonował Kosiniak-Kamysz. Pytany o pogłoski dotyczące jego kandydatury w walce o fotel marszałka Sejmu odpowiedział: - My o tym nie rozmawialiśmy, myślę że jest wiele osób ze strony opozycji, które mogłyby pełnić tą funkcję. Zdaniem lidera PSL, "to nie personalia są najważniejsze". Z naszych informacji wynika jednak, że właśnie kandydatury ludowców mogą być zaakceptowane przez siły opozycji reprezentujące różne poglądy. - Jest "parcie" na Kosiniaka-Kamysza - przekazał nam jeden z ważnych polityków opozycji. Zmiana marszałka mogłaby jednak dojść do skutku tylko dzięki głosom Konfederacji i kukizowców, którzy w zamian za ustawy od lat forsowane przez muzyka, dogadali się z PiS. Jak dowiedziała się Interia, politycy Konfederacji poprą kandydatury ludowców. Ale nie za darmo. Kiedy zapytaliśmy o to Krzysztofa Bosaka, ten nie chciał mówić o personaliach. Potwierdził jednak, że jego ugrupowanie nie wyklucza poparcia dla kandydata opozycji. Sprawa jest zawiła, bo najpierw trzeba uzyskać większość. - Pytanie czy tę większość uda się znaleźć. Postawiliśmy jednak swoje warunki: oczekujemy, żeby cała opozycja w Sejmie i Senacie poparła ustawę stop segregacji sanitarnej oraz zobowiązała się do odrzucenia Polskiego Ładu - tłumaczy Interii Krzysztof Bosak. - Przedstawiliśmy te warunki, a pozostałe siły nie powiedziały "nie". Do ostatecznego porozumienia jest jednak jeszcze daleko - podkreśla polityk. Stanisław Tyszka musiałby zyskać poparcie PiS W rozmowie z "Rzeczpospolitą" Paweł Kukiz powiedział, że nie będzie głosował za odwołaniem Elżbiety Witek. To wszystko ze względu na umowę programową, którą podpisał z Jarosławem Kaczyńskim. Zakłada ona, że PiS przeprowadzi ustawy Kukiz’15, ale kukizowcy poprą Polski Ład, a w sprawach personalnych będą głosować razem z partią rządzącą. Niemniej, podczas wtorkowego spotkania opozycji, pojawiła kandydatura posła Kukiz'15. Jak podała "Gazeta Wyborcza", politycy zastanawiali się nad Stanisławem Tyszką. To były wicemarszałek i jedyny poseł Pawła Kukiza, który na sali plenarnej głosuje przeciwko PiS. Przeforsowanie jego kandydatury jest jednak mało prawdopodobne. Przede wszystkim dlatego, że niechętnie patrzą na niego politycy takich partii jak Platforma Obywatelska, która wolałaby Małgorzatę Kidawę-Błońską. Po drugie, Tyszkę musiałby poprzeć lider Kukiz’15, a relacje obydwu panów od dłuższego czasu uległy pogorszeniu. Nieoficjalnie usłyszeliśmy, że Paweł Kukiz poprze Stanisława Tyszkę, jeśli zgodę wyrazi... Jarosław Kaczyński. - Całe te rozmowy opierają się na założeniu, że jakimś cudem udałoby się w to wciągnąć Kukiza, który się teraz dystansuje. On jest jednak zmienny, więc wszystko może się zdarzyć - mówi nam jeden z uczestników wtorkowego spotkania. Jak usłyszeliśmy, przynajmniej póki co, politycy dali sobie czas na zastanowienie. Jakub Szczepański