O kłopotach Klaudii Jachiry pisaliśmy w poniedziałek. Poinformowaliśmy, że tolerancja szefostwa Koalicji Obywatelskiej zaczyna się wyczerpywać, a posłanka miała stawić się na rozmowę z kierownictwem klubu. Poszło m.in. o ostatnie wystąpienie Jachiry podczas nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu, które dotyczyło sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. - Plan był taki, że z pełną powagą przyjmujemy informację rządu. Kryzys na granicy to jest poważna sprawa. Pytania miały zadawać osoby zaakceptowane przez kolegium klubu - zdradził nam jeden z ważnych polityków PO. Jak mówił nasz informator, posłowie mieli się także wstrzymać od wygłaszania oświadczeń, jednak Klaudia Jachira tego nie zrobiła. Co więcej, to jej głos zdecydował o tym, że Sejm nie przyjął informacji rządu w sprawie konfliktu na wschodnich granicach kraju. "Nie przyjmuje żadnych argumentów" Do rozmowy między czołowymi politykami KO a Jachirą doszło w poniedziałek późnym popołudniem. Poza posłanką wzięli w niej udział niemal wszyscy politycy z kolegium klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej. Zasiadają w nim m.in. Borys Budka, Marcin Kierwiński, Tomasz Grodzki czy Małgorzata Kidawa-Błońska. Jak się dowiedzieliśmy, kierownictwo nie było zadowolone z informacji o Klaudii Jachirze, które opublikowaliśmy wczoraj. Nie jest więc zbyt rozmowne. - To wewnętrzna sprawa. Mogę jedynie powiedzieć, że dyskusja była dobra i na partnerskich zasadach - ucina Robert Kropiwnicki, wiceprzewodniczący klubu KO pytany przez nas o spotkanie z posłanką. W kuluarach usłyszeliśmy jednak, że nie ma mowy o przełomie. Klaudia Jachira podtrzymała też swoje zarzuty. - Jeszcze przed nadzwyczajnym posiedzeniem Sejmu z ubiegłego tygodnia mówiła o cenzurze w klubie. Zbigniew Konwiński (sekretarz klubu - red.) nie wytrzymał i odpowiedział jej wtedy, żeby liczyła się ze słowami - mówi nam jeden z posłów PO. - Przecież zwracała się do ludzi, którzy w czasach PRL siedzieli w więzieniu przez cenzurę i działalność opozycyjną - dodaje. Jak zgodnie relacjonują rozmówcy Interii, podczas poniedziałkowego spotkania parlamentarzystka nie zmieniła swojego podejścia. - Klaudia nie przyjmuje żadnych argumentów. Ona wie, ona ma kontakt z elektoratem. Tylko ja, ja i ja - słyszymy w klubie KO. - Uważa, że ją cenzurujemy. Że klub parlamentarny nie ma prawa oceniać jej wystąpień. Kiedy o nich rozmawialiśmy, Klaudia była co najmniej wzburzona - dodaje jeden z naszych informatorów. Klaudia Jachira zostaje w KO Czy zostaje pani w klubie KO? Czy panuje tam cenzura? - zapytaliśmy parlamentarzystkę. - Jestem w klubie i nikt nie złożył wniosku, by mnie usunąć - odpowiedziała posłanka. - Wczorajsze spotkanie KO służyło rozmowie, a nie wyrzucaniu. Przynajmniej takie odniosłam wrażenie - przekazała Interii Klaudia Jachira. Nasi rozmówcy z kierownictwa Koalicji Obywatelskiej mówią jednak o "rozmowie ostatniej szansy". - Ona niczego nie rozumie, ale ta dyskusja była potrzebna. Żeby nie było później zawahania, jeśli trzeba będzie podjąć bardzo radykalną decyzję - tłumaczy nam jeden z prominentnych polityków PO. - Głosy były różne, ale wszyscy mówili jedno: jesteśmy zespołem i jeżeli ktoś chce w nim grać, powinien się dostosować. Jeżeli nie, będziemy musieli się z tym pogodzić - wtóruje koledze kolejny z naszych rozmówców. Zwolennicy Klaudii Jachiry podkreślają, że jest indywidualistką, ma swoje ambicje i "swój świat". - Chyba po raz pierwszy pracuje w jakimś zespole i stąd problemy. Albo się dostosuje, albo będzie samotnikiem. Tego już nie wiem - mówi nam jeden z członków kolegium klubu KO. - Musi zrozumieć, że są czasem decyzje, którym się wszyscy podporządkowują - puentuje nasz informator. Jakub Szczepański