Odkąd Donald Tusk wrócił do polskiej polityki mówi się, że przyszedł wstrząsnąć własną partią. Faktem jest, że po roku od powrotu lidera, politycy Platformy są zadowoleni z efektów. W sondażach ugrupowanie znowu depcze po piętach PiS-owi, a działacze czują mobilizację. Poza cyklem tysiąca spotkań parlamentarzystów, życie partyjne ma być zorganizowane wokół MeetUp’ów z partyjną młodzieżą i Campusu Polska Przyszłości Rafała Trzaskowskiego. Polityczny rytm ma z kolei wyznaczyć radomska konwencja partii. - Kto nie podróżuje, ten nie kandyduje - podczas ostatniego posiedzenia klubu Koalicji Obywatelskiej powiedział swoim posłom Borys Budka. To parafraza słów Tuska, który kilka miesięcy wcześniej w ten sam sposób mobilizował działaczy do głosowania na sali plenarnej. Wiadomo już, że hasło rzucone przez szefa klubu spodobało się przewodniczącemu. A to oznacza jedno: politycy Platformy mogą zapomnieć o sezonie ogórkowym i leniwych wakacjach. Zgodnie z oczekiwaniami władz, ich kalendarze powinny pękać w szwach. Obecność obowiązkowa Chociaż to sam Tusk odpowiada za działalność koncepcyjną, sprawami technicznymi zajmuje się przede wszystkim Marcin Kierwiński, sekretarz generalny Platformy. Tak jak koledzy powtarza, że konwencja w Radomiu ma być największym wydarzeniem od czasu imprezy w ERGO Arenie z 2011 r. Jak słyszymy w Platformie, większe wydarzenia partyjne to zazwyczaj 1,5 tys. uczestników. A do Radomia ma przyjechać 5 tys. ludzi. Nie jest wykluczone, że będzie ich więcej. - Dla tych, którzy w PO, na różnych szczeblach struktury, pełnią istotne funkcje, obecność jest praktycznie obowiązkowa. Będą też osoby spoza partii, społecznicy i inni, którzy się angażują w opozycję. Zaprosiliśmy również koalicjantów z KO - opowiada Kierwiński. - Konwencja ma pokazać, że jesteśmy gotowi odsunąć PiS od władzy. Przeciwnicy tego, co dzieje się w Polsce, muszą mieć poczucie, kto chce wziąć na siebie ciężar rządzenia - dodaje. W podobnym tonie wypowiadają się niemal wszyscy działacze Platformy, którzy należą do władz partii. Jak słyszymy, z polityką jest trochę jak ze sportem: nie da się wygrać "bez mentalności zwycięzcy". - Wchodzimy w etap, który ma nas doprowadzić do zwycięstwa. To spotkanie, konwencja jest właśnie o tym - powiedział nam Cezary Tomczyk. - To będzie najważniejsze wydarzenie dekady w polityce. Obecnie KO jest jedyną siłą, która może je zorganizować, ale też wygrać wybory - uważa wiceszef PO. Konkretne rozwiązania Chociaż nasi rozmówcy nie chcą zdradzać szczegółów, nie da się ukryć, że radomska konwencja PO ma dotyczyć również podsumowania ostatniego roku Donalda Tuska w polskiej polityce. - Podsumujemy aktywności, przedstawimy rozwiązania dotyczące bieżących problemów. "Konwencja przyszłości" to odpowiedź na potrzeby, którą zgłaszają nam ludzie: nie tylko w wymiarze materialnym czy militarnym, ale też w kwestiach edukacyjnych, zatrudnienia, mieszkaniowych. O tym wszystkim będziemy rozmawiać - uchyla rąbka tajemnicy Borys Budka, szef klubu KO. Z kolei Jan Grabiec, rzecznik Platformy, obiecuje konkretne rozwiązania. Jak mówi, partia wskaże dwa kierunki. - Z jednej strony to strategia polityczna, z drugiej rozwiązania bieżących problemów. Mówimy o konkretach, a nie szumnych hasłach. Jest za wcześnie na prezentowanie programu wyborczego, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby pokazać dobre rozwiązania, takie jak chociażby obligacje antydrożyźniane - tłumaczy. Instrumenty wskazane przez Tuska mają być receptą na takie problemy jak inflacja czy drożyzna. - Jesteśmy jednak realistami, mówimy o złożonej sytuacji. Wiemy, że magiczny przycisk cenowy Mateusza Morawieckiego gdzieś się zgubił, a PiS padł ofiarą własnej narracji. Nie da się poprawić jakości życia wyłącznie przez 500 plus, bo ludziom żyje się gorzej niż 5-7 lat temu - uważa Grabiec. Jeśli wakacje, to krótkie Chociaż do rozpoczęcia kampanii wyborczej jeszcze rok, w opinii kierownictwa PO posłowie nie mogą odpuszczać. - Biorąc pod uwagę to co się dzieje w PiS, kłótnie między Mateuszem Morawickim i Zbigniewem Ziobrą, musimy być gotowi na wybory w każdej chwili - mówi nam jeden z bliskich współpracowników Donalda Tuska. Działacze z zadowoleniem wskazują też, że Jarosław Kaczyński jest o krok za liderem PO. Jak mówią, prezes PiS boi się rozmów ze zwykłymi wyborcami, a spotkania z nim są reżyserowane. - U nas nie zawsze bywa przyjemnie, bo nie wszystkich do siebie przekonamy i to żadna tajemnica. Ale w przeciwieństwie do konkurencji podchodzimy do sprawy z otwartą przyłbicą - słyszymy w kuluarach Sejmu. Rzecznik PO uważa, że Zjednoczona Prawica straciła wyczucie społeczne. - Objazd Jarosława Kaczyńskiego z hasłem "jest dobrze, nie przeszkadzajcie", kompletnie rozmija się z emocjami społecznymi - mówi Interii Grabiec. - Ludzie widzą, że PiS zamknął się w klimatyzowanych gabinetach i limuzynach, a my jesteśmy z Polakami w mniejszych miejscowościach, rozmawiamy o realnych problemach - dodaje. Czy skoro prekampania wyborcza w Polsce rusza w iście amerykańskim stylu, działacze Platformy powinni zapomnieć o tegorocznych wakacjach? Oficjalnie słyszymy, że nie. - Na pewno każdy z nas, może z wyjątkiem Donalda Tuska, znajdzie jakiś tydzień na krótki urlop - odpowiada Borys Budka. - Jeśli tak, to w trakcie sierpniowej przerwy od parlamentu. Generalnie jednak jesteśmy nastawieni na maksymalną aktywność - dodaje przewodniczący klubu KO. Chwilę później musi się rozłączyć. Jedzie na spotkanie w Wejherowie. Jakub Szczepański