Do incydentu doszło 31 stycznia, w niedzielę, około południa. Jak wówczas informowaliśmy, strażnik służył wewnątrz kompleksu sejmowego i poruszał się po budynkach z naładowaną bronią. Funkcjonariusz kończył służbę, gdy rozładowywał broń, a ta wypaliła. Strażnik postrzelił się w nogę i trafił do szpitala. Już dzień później, bo 1 lutego, komendant Straży Marszałkowskiej powołał zespół do przeprowadzenia czynności wyjaśniających w sprawie oddania przez funkcjonariusza Straży Marszałkowskiej niekontrolowanego strzału z broni służbowej. W skład zespołu weszli: zastępca komendanta SM, naczelnik Wydziału I, dowódca sekcji (posiadający jednocześnie uprawnienia instruktora strzelectwa) oraz specjalista z Wydziału II, pełniący funkcję sekretarza zespołu. Z ustaleń zespołu wynika, że doszło do "rażącego naruszenia wewnętrznych procedur dotyczących posługiwania się bronią służbową". Zespół zakończył prace 24 lutego. Dwa dni później funkcjonariusza zwolniono ze służby. "W związku z tym, że postępowanie funkcjonariusza stanowiło naruszenie dyscypliny służbowej, zostało wszczęte przeciwko niemu postępowanie dyscyplinarne z zarzutem popełnienia czynu polegającego na wykonaniu czynności służbowej w sposób nieprawidłowy (...). Szef Kancelarii Sejmu z dniem 26 lutego 2021 r. zwolnił funkcjonariusza ze służby" - przekazało nam Centrum Informacyjne Sejmu. Sprawa na przełomie stycznia i lutego wywołała falę komentarzy. Eksperci przekonywali, że zachowanie strażnika jest niedopuszczalne. Podobne wnioski wyciągnęła specjalna wewnętrzna komisja. - To co najmniej dziwne, że Straż Marszałkowska chodzi po Sejmie z naładowaną bronią. Z tego, co wiemy, nie było stanu nadzwyczajnego, zagrożenia. A to niezbędne, żeby uzasadnić wprowadzenie naboju do komory nabojowej - mówił wówczas Interii gen. Roman Polko. - Przepisy zabraniają mieć wprowadzony nabój do komory nabojowej. Mają naboje w magazynku, ale broń nie może być przeładowana. Jeśli chodził z przeładowaną bronią na terenie Sejmu, to kwalifikuje się do czynności wyjaśniających - przekonywał gen. Andrzej Pawlikowski, były szef BOR. Jakub Szczepański, Współpraca: Łukasz Szpyrka Przekaż 1 proc. na pomoc dzieciom - darmowy program TUTAJ