Nowa Lewica obchodzi swoje wielkie święto. Po dwóch latach formacje Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia stają się jednym organizmem. - To chyba najdłużej wyczekiwanie wesele w polskiej polityce - ocenił z kongresowej sceny Adrian Zandberg, jeden z liderów Partii Razem, która tworzy sejmową koalicję lewicy. I chociaż na kongresie czuć świąteczną atmosferę, w środowisku dawnego SLD wciąż pozostało wiele niezałatwionych spraw. Wiadomo, że część działaczy sprzeciwia się zarówno połączeniu partii jak i prymowi Czarzastego. Jeszcze całkiem niedawno lider SLD zawieszał krnąbrnych członków swojego ugrupowania. Andrzeja Rozenka, który w mediach wypowiedział mu otwartą wojnę, zwyczajnie nie przyjął do frakcji SLD w Nowej Lewicy, a w praktyce wyrzucił go z partii. Niełatwy los spotkał też Joannę Senyszyn. Popularna polityk sojuszu została zawieszona w prawach członka, chociaż oficjalnie nie uznaje tej decyzji. Nie zabrakło jej jednak na imprezie zjednoczeniowej. Jak powiedziała Interii, weszła "na lewo". - Nie było mnie ani na liście delegatów, ani na liście gości. Weszłam na lewo. Byłam ciekawa, jak to się wszystko będzie toczyć - powiedziała nam parlamentarzystka. - W pewnym momencie przestanę uczestniczyć w kongresie, na którym ludzie tacy jak ja nie są mile widziani przez władze. Bo delegaci są dla mnie bardzo mili: fotografują się ze mną, cieszą się, że mnie widzą - podkreślała. Zabrakło znanych nazwisk? Posłanka Lewicy zauważyła, że w przemówieniu, które można było usłyszeć ze sceny, Aleksander Kwaśniewski wspominał o dokonaniach lewicy z przeszłości. - Niestety, pominięto chociażby takich liderów jak Wojciech Olejniczak czy Leszek Miller - przekazała posłanka. I faktycznie, chociaż na miejscu pojawił się m.in. Ryszard Kalisz, w stołecznej hali Expo XXI zabrakło niektórych polityków powszechnie kojarzonych z lewicą. Zdaniem Dariusza Wieczorka, bliskiego współpracownika Czarzastego oraz sekretarza klubu parlamentarnego Lewicy, który wywodzi się z SLD, nie ma mowy o niezałatwionych sprawach a wszystko jest w jak najlepszym porządku. - Nie przewiduję tu (na kongresie - red.) kłopotliwych wydarzeń, bo byłoby to zepsucie naszego święta. Lewica będzie zjednoczona. Sprawy toczące się w sądach partyjnych to wewnętrzne tematy formacji - uważa polityk. Koalicjanci Nowej Lewicy z Partii Razem, którzy nie zgodzili się na utratę partyjnej podmiotowości są oszczędni w słowach. - Trzymamy się zasady, że nie komentujemy wewnętrznych spraw naszych koalicjantów w mediach. To naturalne przy połączeniu dwóch partii, że pojawiają się napięcia. Wierzymy, że uda się je rozładować - powiedziała Interii Magdalena Biejat, współprzewodnicząca Partii Razem, która była jednym z mówców podczas kongresu. Dziennikarze obecni na imprezie zwracali jednak uwagę, że na początku spotkania Włodzimierz Czarzasty wyglądał na zatroskanego. - Bardzo przeżywał organizację tego wydarzenia. Przecież przejdzie do historii jako przywódca, który stworzył z SLD zupełnie nową formację - powiedział nam jeden ze znanych polityków obecnych na kongresie. Jakub Szczepański