Gdy w połowie stycznia wyszło na jaw, że Jadwiga Emilewicz zignorowała obostrzenia związane z pandemią i wyjechała z dziećmi na narty, wybuchł skandal. Kara wydawała się tylko kwestią czasu. - Jakieś zawieszenie... - odparł Ryszard Terlecki, szef klubu PiS dopytywany przez dziennikarzy o dalszy los posłanki i byłej wicepremier. Sytuacja zmieniła się diametralnie w czwartek. - Emilewicz popełniła duży błąd i za niego przeprosiła - na antenie Radia Wnet oświadczył Krzysztof Sobolewski, szef Komitetu Wykonawczego PiS. Oznacza to, że kierownictwo partii przymknęło oko na postępowanie byłej posłanki Porozumienia. Jak mówi nam jeden z bliskich współpracowników prezesa PiS, pomogli jej... dawni partyjni koledzy. "Emilewicz się zaplątała" O co chodzi? Michał Wypij, wiceszef klubu parlamentarnego PiS i bliski współpracownik Gowina nie zostawił na Emilewicz suchej nitki już w połowie stycznia. - Sugerowałbym złożenie mandatu, honorowe zakończenie byłoby niezłym wyjściem - powiedział dziennikarzom w Sejmie. W podobnym tonie wypowiadał się Jan Strzeżek, wicerzecznik Porozumienia. - Pani poseł, co mnie nie dziwi, nie potrafi przyznać się przed sobą, że zawiodła w chwili próby - kilka dni temu przekazał Interii polityk. - Ataki Wypija i Strzeżka podniosły notowania Jadwigi, a w konsekwencji zaowocowały ostateczną decyzją Jarosława Kaczyńskiego - tłumaczy informator Interii, bliski współpracownik szefa PiS. - Ryszard Terlecki nie znosi Porozumienia, ani Jarosława Gowina. Dlatego otwarty atak tej partii spowodował napływ pozytywnych uczuć do Jadwigi także u wicemarszałka Sejmu - dodaje. Ostre wypowiedzi byłych partyjnych kolegów to nie jedyna "okoliczność łagodząca", którą uwzględnił prezes PiS. - Emilewicz dopiero po czasie zaczęła sprawdzać sytuację prawną. Zgodnie z rozporządzeniem z 21 grudnia 2020 r. licencję muszą mieć kluby, które organizują wyjazd - mówi nasze źródło. - To kluby muszą być zarejestrowane w Polskim Związku Narciarskim, a nie zawodnicy. Jadwiga myślała, że jej dzieci muszą mieć licencje. Wyrabiała je post factum i się zaplątała - dodaje. Tak wicepremier zdołała przekonać kierownictwo PiS, że wszystko odbyło się legalnie. Pozostało jednak złe wrażenie i sprawa etyki. Jak słyszymy, właśnie dlatego musiała się publicznie ukorzyć. - Załatwiła to mocnym wywiadem dla Interii i przeprosinami. To inna sprawa niż Warszawski Uniwersytet Medyczny czy szczepienie Zbigniewa Girzyńskiego - słyszymy od polityka z Nowogrodzkiej. - Chociaż w przypadku tego ostatniego nie doszło do złamania prawa, na pewno nie powinien korzystać ze szczepienia. O Emilewicz nie można mówić, że jest butna i pyszna. A o Girzyńskim tak, bo idzie w zaparte - dodaje. Szczepienie posła Zbigniew Girzyński to poseł PiS, który jako nauczyciel akademicki zaszczepił się na koronawirusa w ramach grupy "zero". Do takiego szczepienia byli uprawnieni pracownicy uczelni medycznych oraz doktoranci i studenci kierunków medycznych. W tym przypadku kierownictwo partii rządzącej nie ma jednak wątpliwości. - Mam jednoznaczne zdanie o ludziach, którzy wyłamują się z zasad przyjętych przez jakąś wspólnotę. To jest zdrada. A do zdrady mam podejście jednoznaczne - przekazał dwa dni temu Interii Leonard Krasulski, jeden z zaufanych ludzi Jarosława Kaczyńskiego. - Gdyby to ode mnie zależało, wyrzuciłbym go z partii - grzmiał. Jakub Szczepański