Informacje o rzekomym włamaniu do poczty elektronicznej byłego wiceszefa MON podała "Gazeta Wyborcza". Kiedy jednak zadzwoniliśmy do generała, żeby zapytać go o sprawę, nie ukrywał swojego oburzenia. - Po co pisać takie rzeczy? To dla mnie bulwersujące. Informacje o włamaniu na skrzynkę mailową polskiego generała to ogłaszanie rosyjskiego sukcesu na naszym terytorium - uważa Skrzypczak. - Działanie na rzecz putinowskiej propagandy i wywiadu. Mogę tylko pogratulować autorom. Przecież nie tylko mnie włamali się do skrzynki, a światu ogłoszono, że ja padłem ofiarą hakerów - obrusza się. W swoim artykule "Gazeta Wyborcza" podkreśla, że skradziona analiza to część gry strategicznej, którą w ubiegłym roku organizowała fundacja Centrum Analiz Strategicznych i Bezpieczeństwa. Prezes instytucji, Mariusz Kordowski powiedział dziennikarzom, że dokumenty nie były tajne, ale nigdzie ich dotąd nie publikowano. - Należę do rady nadzorczej spółki Play of Battle, więc gry wojenne robimy cały czas. Materiały, które opublikowano w serwisie Telegram były na kilkunastu skrzynkach. Nie od dzisiaj wiem, że jestem obiektem ataków, bo często krytykuję Rosję - mówi Interii Skrzypczak. - W sprawie przestępstw w sieci wymierzonych we mnie powiadomiłem prokuraturę i policję. Przywykłem do tego i mam to gdzieś. Bo co mogę zrobić? - pyta. Chodzi o rodzinę Jak zdradził nam były dowódca wojsk lądowych, to wcale nie pierwsza nieprzyjemna sytuacja związana z aktywnością w sieci. Na jego skrzynkę mailową próbowano się włamywać już kilkukrotnie. Co więcej, Rosjanie zakładali mu fałszywe profile w mediach społecznościowych. O tym, że istnieją dowiedział się od kolegi z wojska. - Pięć lat temu Rosjanie po raz pierwszy założyli mi Facebooka. Zadzwonił do mnie gen. Bogusław Pacek i zapytał, dlaczego odrzucam jego prośbę o dołączenie do znajomych. Byłem zaskoczony, bo nigdy nie miałem konta w tym medium, a o całej sprawie dowiedziałem się od niego - tłumaczy Interii Waldemar Skrzypczak. Jak mówi nam generał, on sam, jako stary żołnierz, "niczego się nie boi". Jest jednak zbulwersowany, bo doniesienia o rosyjskich atakach ciężko znoszą jego najbliżsi. - Jeżeli żona dowiaduje się, że miałem Facebooka, nie wiadomo, kto go założył, a w profilu ktoś opisuje mnie jako wdowca to jak ma się poczuć? Jak kobieta może zareagować na coś takiego? - denerwuje się generał. Nie ukrywa jednak, że należało się spodziewać ataku: - Nigdy nie byłem przychylny Rosji, wypowiadałem się na jej temat, więc nie jestem zaskoczony. Jakub Szczepański