W środę marszałek Elżbieta Witek zaprosiła reprezentantów klubów i kół opozycyjnych, żeby dyskutować o rozwiązaniach legislacyjnych, które umożliwią dalszą walkę z rozwojem pandemii COVID-19. To jej własna inicjatywa, ale też pokłosie niechęci, którą w klubie parlamentarnym PiS wzbudził projekt zaproponowany w środę, 17 listopada przez Hoca. Problemy PiS Jak już pisaliśmy, partia rządząca nie jest w łatwej sytuacji, bo czwarta fala przybiera na sile, a szeregi Zjednoczonej Prawicy zasila nawet ponad 30 przeciwników weryfikacji paszportów covidowych przez przedsiębiorców. Dlatego PiS musiało się zwrócić do swoich politycznych przeciwników. - Dyskusja była naprawdę rzeczowa, padały konkretne propozycje - po spotkaniu z opozycją zapewniła dziennikarzy Witek. I chociaż pod koniec tygodnia ma dojść do kolejnego spotkania z reprezentantami resortu zdrowia, politycy opozycji nie podzielają entuzjazmu pani marszałek. - Spotkali się wszyscy, dwie godziny picia kawy, jedzenia ciasteczek, opowiadanie o tym jak ważna jest walka z pandemią i wszyscy rozeszli się do swoich gabinetów - na antenie "Graffiti" Polsat News komentował Krzysztof Śmiszek z Nowej Lewicy. Nieoficjalnie słychać, że marszałek zorganizowała spotkanie na potrzeby własnego ugrupowania. - PiS chce nas wybadać, bo samo nie ma większości dla przeforsowania swojego pomysłu - mówi nam jeden z polityków, który brał udział w dyskusji. - Nikt nie chce wziąć na siebie politycznej odpowiedzialności za wprowadzanie restrykcji. Najmniej do stracenia ma lewica, bo ich elektorat jest najbardziej proszczepionkowy - dodaje nasze źródło. Na pewno Zjednoczonej Prawicy nie będzie łatwo przegłosować nowych rozwiązań. Nie chodzi nawet o buntowników z Solidarnej Polski czy PiS, bo oliwy do ognia dolał dzisiaj sam minister zdrowia: - Wprowadzenie restrykcji w listopadzie ubiegłego roku nie spowodowało, że było mniej zakażeń i teraz. Wiemy w tej chwili, że restrykcje są mało skutecznym środkiem zapobiegania pandemii - oświadczył Adam Niedzielski na antenie RMF FM. Jak na ten komentarz zareagowali posłowie PiS? - Zależy, o jakich restrykcjach mówimy i na ile one są kompleksowe oraz kompatybilne. Nie bez znaczenia jest oczywiście ich przestrzeganie - mówi Interii Tomasz Latos, lekarz i szef sejmowej komisji zdrowia. - W pociągach składy są nabite do ostatniego miejsca, a widać śladowe ilości osób z maseczkami. Taką mamy rzeczywistość. Pewne założenia, restrykcje, nawet delikatne, do których w sensie pozytywnym powinniśmy się przyzwyczaić, są niestety omijane przez społeczeństwo - dodaje. Elżbieta Witek postawiła na swoim Nawet w oficjalnych wypowiedziach politycy PiS nie ukrywają, że to Elżbieta Witek sama zdecydowała o spotkaniu z opozycją. - Jarosław Kaczyński dał się przekonać do projektu Czesława Hoca, stąd konferencja i informacja o projekcie ustawy - tłumaczy informator Interii z partii rządzącej. - W ostatniej chwili zareagowała jednak pani marszałek. Zaczęła mówić o buncie posłów i społeczeństwa. A nikt nie potrzebuje drugiej "piątki dla zwierząt" - dodaje nasz rozmówca. Właśnie z tego powodu projekt miał nie zostać zgłoszony do laski marszałkowskiej, a opinia publiczna i politycy nie mogli się dotąd z nim zapoznać. Działacze PiS, z którymi rozmawiamy uważają, że Czesław Hoc znalazł się w "niezręcznej sytuacji" przez panią marszałek. - Na pewno (projekt - red.) był dogadany z ministrem Adamem Niedzielskim. Jestem przekonany, że Czesław Hoc rozmawiał z władzami PiS i wszystko sprawdzał. Możliwe, że wystarczyły zapewnienia ze strony szefa resortu zdrowia - zdradza nam jeden z posłów zorientowanych w sprawie. Nie jest tajemnicą, że jeszcze zanim ogłoszono informację o zgłoszeniu projektu, miał on pochodzić od rządu, a nie grupy posłów. Co się zmieniło? - Projekt poselski jest zawsze szybszy, a i tak będzie spóźniony. Zanim przejdzie przez Senat to równie dobrze może dojść już do spadku czwartej fali albo jej zakończenia. Takie rzeczy trzeba przygotowywać z wyprzedzeniem. Gdybyśmy mówili o projekcie rządowym, ze względu na procedury legislacyjne, pewnie wprowadzono by go na wiosnę - wyjaśnia jeden z naszych informatorów. Czesław Hoc: Projekt wpłynie lada dzień Czesław Hoc zapewnia Interię, że Elżbieta Witek wcale nie sprzeciwiła się jego projektowi. Kiedy pytamy go o spotkanie i publiczne wypowiedzi pani marszałek, odpowiada: - To wszystko zostało zrobione dla dobra wspólnego, uzyskania zgody ponad podziałami. Wirus jest ponadpartyjny. Polityk przekazał nam, że jego projekt "lada dzień" wpłynie do laski marszałkowskiej. - Nie mam informacji o tym, że miałby być wycofany - mówi Hoc. W rozmowie z Interią zapewnia, że jego ustawa jest "minimalistyczna" i "przyjazna dla przedsiębiorców". - Przecież ustawa chroni pracodawców i pracowników, nie wprowadza przymusu. Jeśli ktoś się nie zaszczepi, może wykonać test i to jest wszystko równoprawne. Nie przewiduję więc poprawek - argumentuje poseł PiS. Czy po zaprezentowaniu swoich pomysłów przez opozycję Czesław Hoc liczy na jakieś zmiany? - Jeśli pojawią się projekty czy propozycje z innych klubów, będziemy się nad nimi pochylać. Tu powinna być ponadpartyjna zgoda, bo chodzi o nas wszystkich: pracowników, pracodawców, ale też całe społeczeństwo i gospodarkę - mówi poseł PiS. Jak powiedział Interii Hoc, w sprawie szczepień "doszliśmy praktycznie do ściany". - Dlatego musimy pobudzić ludzi w inny sposób. Chociażby podświadomie, żeby społeczeństwo czuło, że je mobilizujemy - tłumaczy nasz rozmówca. - Warto mieć na uwadze, jak inne kraje zaostrzają restrykcje. My nie chcemy do tego doprowadzić - podkreślił. Zgodnie z danymi podanymi przez resort zdrowia na COVID-19 zachorowało dotąd 3 462 400 Polaków. Zmarło 82 863. Jakub Szczepański