To żadna tajemnica, że w opozycyjnej Kancelarii Senatu nie dzieje się najlepiej. W kuluarach urzędnicy z rozrzewnieniem wspominają czasy Stanisława Karczewskiego z PiS. - Skoro szeregowi pracownicy mówią, że poprzedni marszałek był "złotym człowiekiem", to jestem zszokowany. A Donald doskonale zdaje sobie sprawę z sytuacji - tłumaczy Interii jeden z działaczy Koalicji Obywatelskiej. Jego słowa potwierdza duża rotacja wśród pracowników kancelarii i doniesienia o kiepskiej atmosferze pracy. Kolejny z opozycyjnych senatorów opowiada nam, że władze Senatu zajmują się nawet... sprawdzaniem mediów społecznościowych poszczególnych polityków. Przykładowo: przez listę znajomych na Facebooku badają, kto może być źródłem przecieku dla prasy czy komentarzy nieprzychylnych Tomaszowi Grodzkiemu. Trudno się dziwić, bo wielkie ego marszałka stało się już obiektem licznych kpin i anegdot. Żeby daleko nie szukać: z internetowej strony Senatu usuwano już wizerunki wicemarszałków, żeby dobrze wyeksponować zdjęcie najważniejszego z polityków izby. Wydaje się jednak, że to najmniejszy z problemów marszałka. Do wyjaśnienia pozostają oskarżenia o łapówki, do których co jakiś czas wraca obóz rządzący. Dotychczas prokuratura przesłała Senatowi już dwa wnioski w tej sprawie, jednak Grodzki sam nie zrzekł się immunitetu, zaś dokumenty trafiły do szafki wicemarszałka Bogdana Borusewicza z PO. Według "Wprost" Tusk uważa, że sprawa obciąża całe ugrupowanie i ma zostać jak najszybciej rozwiązana. Lider PO bronił jednak publicznie partyjnego kolegi. - Tomasz Grodzki jest ofiarą nagonki, bo jest gwarantem tego, że PiS nie ma większości w Senacie - w październiku 2021 r. stwierdził Tusk. Jak usłyszeliśmy, marszałek Senatu przekazał liderowi partii, że dobrowolnie nie zrzeknie się immunitetu. Zaś Tusk do końca nie wie, co powinien zrobić. Obawia się reakcji swoich koalicjantów i utraty większości w Senacie. Faworyt Donalda Tuska Z naszych informacji wynika, że w kontekście ewentualnej zmiany w fotelu marszałka w kuluarach słychać dwa nazwiska: chodzi o Sławomira Rybickiego i Bogdana Zdrojewskiego. Obaj byli już pretendentami do tego stanowiska, ale to pierwszy z polityków jest kojarzony bezpośrednio z szefem PO i ma być jego faworytem. Na korzyść Zdrojewskiego przemawia zaś fakt, że przychylnie patrzyli na niego koalicjanci. Z kolei za obecnym marszałkiem opowiadają się też jego zastępcy, bo po roszadzie Bogdan Borusewicz czy Gabriela Morawska-Stanecka wcale nie mogą być pewni, że pozostaną wicemarszałkami. - Obecnie nie jestem objęty żadnymi rozmowami, nie dotarła do mnie żadna propozycja. Dlatego mojej kandydatury nie ma na stole - powiedział Interii Zdrojewski. - Nie będę się wypowiadać na temat zmiany marszałka. Nie biorę udziału w żadnych działaniach, które mogłyby do niej prowadzić. Jeśli wymienia się moje nazwisko, to miło mi, ale nie mam w tej sprawie nic do powiedzenia. Mamy stabilną większość i tego się trzymamy - zarzeka się Rybicki. Senatorowie opozycji spoza Koalicji Obywatelskiej potwierdzają nasze doniesienia o grupie polityków PO domagającej się wymiany marszałka. Nie wierzą jednak, że cokolwiek się wydarzy. Chociażby ze względu na brak następcy Grodzkiego, który pogodziłby interesy wszystkich sił opozycyjnych. Ryszard Bober, PSL-Koalicja Polska: - To dyskusja hipotetyczna, odległa w czasie i przestrzeni. Jak mawiał Eugeniusz Kłopotek, to trochę jak z PSL: trwało, trwa i trwa mać - odpowiada senator, kiedy pytamy go o zmiany w fotelu marszałka. - Jeżeli zacznie się dyskusja, na pewno się nad nią pochylimy - dodaje. Wojciech Konieczny, który po odejściu z Nowej Lewicy został szefem koła PPS, a w praktyce jednym z opozycyjnych koalicjantów w Senacie, również deklaruje chęć udziału w rozmowach, chociaż nie do końca wierzy w odejście Grodzkiego. - Na pewno byłaby to wielka zmiana, ale nie mam żadnych informacji, żeby ktoś sondował nasze nastroje czy poważnie podchodził do tematu - tłumaczy nam senator. Czekają na zielone światło Jak ustaliła Interia, grupa senatorów Koalicji Obywatelskiej czeka jedynie na zielone światło od Donalda Tuska. Jeśli lider Platformy zdecyduje się odpowiednio zareagować, Tomasz Grodzki może stracić stanowisko z dnia na dzień. Na jego niekorzyść działa fakt, że nie ma partyjnego zaplecza. Co gorsza, jest uważany za nominata Grzegorza Schetyny, chociaż tak do końca nikt nie uznaje go za typowego "schetynowca". - Wybór Tomasza Grodzkiego na stanowisko marszałka był po części wyborem Grzegorza. Trzeba też pamiętać, że wraz ze zmianą kierownictwa zmieniły się oczekiwania, ale nie zmienił się skład osobowy - tłumaczy Interii jeden z senatorów. - Na pewno Donald Tusk chce swojego człowieka w fotelu marszałka Senatu. A Tomasz nie zalicza się do tej kategorii - dodaje.Cokolwiek by się nie wydarzyło, nie zanosi się na to, żeby Grodzki został pociągnięty do odpowiedzialności karnej. - Wielu polityków zastanawia się, dlaczego marszałek nie poddał się głosowaniu w tej sprawie. Może wątpił, że uda mu się obronić? - zastanawia się jeden z naszych informatorów. - Ze względu na upolitycznienie prokuratury i tak pewnie go wybronimy - dodaje. W połowie grudnia 2021 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie ogłosiła, że prowadzi śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień poprzez pozostawienie bez biegu wniosku prokuratury o uchylenie immunitetu marszałkowi Senatu Tomaszowi Grodzkiemu. Zdaniem śledczych w ten sposób działano na szkodę interesu publicznego. Bogdan Borusewicz, który podjął decyzję o tym, że izba wyższa nie zajmie się drugim wnioskiem prokuratury dotyczącym Grodzkiego, po raz kolejny mówił o jego wadliwym sformułowaniu. - W mojej ocenie wniosek nie został poprawiony, więc miałem obowiązek pozostawienia go bez biegu - oświadczył wicemarszałek senatu z Koalicji Obywatelskiej. Tomasz Grodzki wielokrotnie zapewniał, że formułowane przeciwko niemu zarzuty dotyczące korupcji są nieprawdziwe. Jakub Szczepański