Odkąd "Gazeta Wyborcza" opublikowała nagrania sprzed lat dotyczące Daniela Obajtka, szef koncernu nie znika z pierwszych stron gazet. Media prześwietlają majątek i powiązania biznesowe Obajtka, a posłowie opozycji powołali nawet parlamentarny zespół śledczy ds. zbadania legalności działalności publicznej prezesa koncernu. W sieci pojawiły się też adresy i zdjęcia prywatnych nieruchomości Obajtka, a on sam zaczął publicznie mówić o swoim bezpieczeństwie. Zresztą, nie tylko on. - Dowiedziałem się, że pan Obajtek dostał ochronę. To już naprawdę zadziwiające - we wtorek mówił sejmowym dziennikarzom Włodzimierz Czarzasty, szef Nowej Lewicy, a do niedawna SLD. - Jeżeli dostał ochronę to rozumiem, że po to, żeby nie wykupił nam wszystkich mieszkań i domów. Inaczej tego nie mogę zrozumieć - przekazał. Tuż po tej wypowiedzi pojawiły się doniesienia, że chodziło o ochronę zapewnianą przez Służbę Ochrony Państwa. Jak dowiedziała się Interia, nie mają one jednak nic wspólnego z prawdą. Nie oznacza to wcale, że Obajtek nie jest chroniony. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że o jego bezpieczeństwo dba PKN Orlen. Ochrona to nie nowość Żeby dowiedzieć się więcej o ochronie dla prezesa koncernu, wysłaliśmy spółce szczegółowe pytania. Chcieliśmy m.in. ustalić, kto dba o bezpieczeństwo Obajtka, od kiedy został objęty ochroną, ile kosztuje miesiąc takich usług, czy ochrona jest całodobowa, a także czy najbliżsi prezesa mogą liczyć na ochroniarzy, których zapewnia spółka. W odpowiedzi, jaką uzyskaliśmy, biuro prasowe nie chce przekazać informacji o osobach korzystających z ochrony czy o firmie, która świadczy takie usługi na potrzeby koncernu. Służby prasowe powołują się na "względy bezpieczeństwa", ale nie ukrywają, że najważniejsi menadżerowie mogą liczyć na usługi ochroniarskie. - Tego typu ochrona była już przyznawana w uzasadnionych przypadkach wielokrotnie w czasie kilku poprzednich kadencji zarządów, co najmniej na przestrzeni ostatnich 10 lat. W każdym przypadku zgodę na jej przyznanie wyraża Rada Nadzorcza PKN ORLEN - podkreśla biuro prasowe koncernu. - Zapewniamy jednak, że podstawą do uruchomienia takiej procedury muszą być realne zagrożenia dla zdrowia lub życia, wynikające z pełnionej w PKN ORLEN funkcji - przekazano Interii. Daniel Obajtek bywał widywany w towarzystwie dyskretnych ochroniarzy już w 2019 r. Najczęściej chodziło o jedną osobę, która unikała zdjęć. Dziennikarze wspominają takie sytuacje z Forum Ekonomicznego w Krynicy i Karpaczu. Nie wiemy jednak, kto zapłacił wtedy za ochronę i ile kosztowała usługa. Kieszenie posłów bezpieczne W wywiadach prezes paliwowego giganta wielokrotnie mówił o bezpieczeństwie swoim i własnej rodziny. Nie ukrywał też żalu. - Odkąd to przychody prezesów Orlenu są poddawane pod publiczną dyskusję? Niech mi ktoś powie czy któremukolwiek prezesowi Orlenu urządzono taki koszmar? Ja się nie dam sterroryzować. Obciążę kosztami ochrony Platformę Obywatelską. To, że moje dziecko płacze, tego im nie daruję - zadeklarował w rozmowie z Wirtualną Polską. Czy faktycznie posłowie opozycji powinni się obawiać, że oberwą po kieszeni? - To była raczej temperatura wywiadu - mówi źródło Interii z Orlenu. Nasz rozmówca zwraca uwagę, że o przyznaniu ochrony dla Obajtka wcale nie decydują publikacje medialne, chociaż, ze względu na prasę, pod domem prezesa pojawiają się obcy ludzie i latają drony. - Nawet nie chodzi o publikacje medialne zawierające zdjęcia i adresy z małych miejscowości, ale wielki biznes - usłyszeliśmy od informatora z Orlenu. - Mamy fuzję z Lotosem. To nie jest tak, że Daniel Obajtek mówi o naruszaniu różnych interesów i to mowa-trawa. Tu nie chodzi o tysiące złotych, ale grube miliony czy miliardy w kontraktach na zakupy ropy - powiedział rozmówca Interii. Jakub Szczepański Rozlicz pit online już teraz lub pobierz darmowy program