W środę posłowie dyskutowali o atakach hakerskich na polskich polityków podczas niejawnego posiedzenia Sejmu. Afera wybuchła po włamaniu na prywatną skrzynkę mailową szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michała Dworczyka oraz publikacji korespondencji najważniejszych ludzi w państwie. - Sprawa jest poważna, nie ma co ukrywać. Część maili, która pojawia się na Telegramie jest fałszywa. To działanie na destabilizację - powiedział nam wczoraj jeden z bliskich współpracowników premiera Mateusza Morawieckiego. Opozycja punktowała błąd rządzących: - To jest afera mailowa, bo nie potraficie korzystać z poczty elektronicznej. I wy chcecie dbać o bezpieczeństwo Polaków? - z mównicy sejmowej dopytywał lider PO Borys Budka, który domagał się obrad przy włączonych kamerach. Zdaje się jednak, że również politycy opozycji nie mogą spać spokojnie. Świadczy o tym wczorajszy incydent. Radny jak posłanka PiS Do grona posłów Zjednoczonej Prawicy, którzy utracili dostęp do swoich mediów społecznościowych dołączyła legnicka parlamentarzystka PiS, Ewa Szymańska. "Wywalimy w błoto gigantyczne pieniądze, finansując protesty na Białorusi. 50 mln złotych!!! Niech rząd wydaje pieniądze z rozsądkiem na potrzeby polskich obywateli, a nie bezsensownie marnuje miliony na białoruskich ekstremistów" - można czytać na jej Instagramie przejętym przez cyberprzestępców. Na profilu posłanki pojawił się cytat z wpisu z konta na Facebooku, które miało należeć do gdańskiego radnego stowarzyszenia Wszystko dla Gdańska, Piotra Dzika. To organizacja założona przez tragicznie zmarłego Pawła Adamowicza. Do stowarzyszenia należy m.in. prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, która blisko współpracuje z Rafałem Trzaskowskim. Jak to możliwe, że fałszywy wpis gdańskiego radnego trafił na przejęte konto posłanki PiS? Żeby dowiedzieć się czegoś o sprawie, zwróciliśmy się do zainteresowanych. - Widać, że działania cyberprzestępców są nakierowane na osoby bez względu na opcję polityczną. Najpewniej chodzi o dezinformację. Trudno mi powiedzieć, nie znam się na hakerach - przekazała Interii Szymańska. Piotr Dzik: - Kto przejął moje konto? Ktoś bzdury pisze i podszywa się pode mnie, ja w ogóle nigdy nie miałem Facebooka! - usłyszeliśmy. Radny zapewnił nas, że o sprawie dowiedział się od Interii i jedzie złożyć zawiadomienie na policji. Nie chodzi tylko o Białoruś Nasze źródła z PiS zbliżone do rządu mówią, że za cyberatakami na polskich polityków stoją wschodnie służby specjalne. Wpisy na przejętych kontach wskazują bezpośrednio na reżim Aleksandra Łukaszenki. Niemniej, ofiary cyberataków nie mają żadnego związku z Białorusią. Przynajmniej nie zawodowo. - Panie, co mnie Białoruś obchodzi? Ja niepolityczny, ja samorządowiec - powiedział Interii gdański radny stowarzyszenia Wszystko dla Gdańska. Z kolei Szymańska ujawniła nam, że podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu zrobiła sobie zdjęcie ze Swiatłaną Cichanouską. Jednak nigdzie go dotąd nie publikowała, bo chciała je zachować jako prywatną pamiątkę. ZOBACZ: Cyberatak na konta polityków - zaskakujące sugestie w poselskiej instrukcji- Białorusią się nie zajmuję. Jestem jednak wielkim przeciwnikiem sowieckich pomników, więc upubliczniałam zdjęcia Pomnika Wdzięczności dla Armii Radzieckiej, który dalej jest w przestrzeni publicznej w Legnicy - powiedziała nam parlamentarzystka PiS. Zastanawiała się też czy to mogło być przyczyną ataku. Kilka dni temu ofiarą cyberataku padła także żona Bogusława Sonika, krakowskiego posła Platformy Obywatelskiej. Ktoś przejął jej Facebooka. - Ma popularny profil. Małżonka nie sprawuje funkcji publicznych - powiedział nam parlamentarzysta, kiedy zapytaliśmy go o sprawę. Czy on sam miał jakieś problemy? - Dostałem ostatnio dziwnego smsa, ale zablokowałem nadawcę. To nic wielkiego - skwitował. Jakub Szczepański