Ludowcy, po sytuacji z głosowaniem nad ustawą futerkową, nie wykluczają zmian w senackiej koalicji. - Trzeba będzie zredefiniować koalicję, którą nadwątliła Platforma Obywatelska. Będziemy o tym dyskutować - przekazał Interii Miłosz Motyka, rzecznik PSL. - Na pewno trzeba będzie konsultować każde głosowanie. Bo do tej pory, kiedy umawialiśmy się na poszanowanie praworządności, demokracji i prawa unijnego to było to realizowane - dodaje. Nie wydaje się jednak, że PSL zechce się dogadać z partią rządzącą. - Jeśli ktokolwiek chce szukać innej większości (w Senacie - red.), musi jej szukać razem z PiS. Dlatego trudno mieć pretensje do PO, bo zagłosowała razem z PiS. I opowiadać potem, że razem z tym samym PiS zrobimy na złość Platformie. To piaskownica - uważa Michał Kamiński, wicemarszałek Senatu z ramienia Koalicji Polskiej. Co dalej z Prezydium Senatu? Kiedy pytamy polityków PSL o ewentualne zmiany w Prezydium Senatu, ci tonują emocje. - Nie dajmy się podniecać. Mija kilka dni od przegłosowania czegoś, na czym zależało nam, a przede wszystkim polskim rolnikom. Rozumiem, że było to głosowanie polityczne, a nie merytoryczne - przekazał Ryszard Bober, senator ludowców. - Jesteśmy odpowiedzialni, wybrano nas do pracy. Przynajmniej póki co, nie będziemy się wdawać w żadną bijatykę - dodaje. Nieco konkretniejszy jest Marek Sawicki. - Dla mediów ważny jest Tomasz Grodzki i jego stanowisko. A ja mam to w głębokim poważaniu. Jeszcze będziemy się tym zajmować. Obecnie marszałek i jego ferajna przyłączyli się do likwidacji polskiego rolnictwa - mówi nam polityk. - Mamy dzisiaj złożyć wniosek o odwołanie Grodzkiego? Kiedy przyjdzie czas, zachowamy się odpowiednio i pokażemy, co potrafimy - deklaruje. Wydaje się więc, że przynajmniej chwilowo ludowcy nie przyłożą ręki do zmian wśród kierownictwa Senatu. - Jako Koalicja Polska nie możemy się skarżyć na polityczne czy osobiste relacje z marszałkiem Tomaszem Grodzkim. Wszyscy słyszeli o przeciekach, niesnaskach w klubie Koalicji Obywatelskiej. Nie wiem, na ile one są prawdziwe, ale to nie z nami marszałek ma problem - twierdzi Kamiński. "Mięso będzie trzy razy droższe" Na pewno publiczne stanowisko PSL w sprawie "piątki dla zwierząt" nie zmienia się od środowego głosowania. Trudno jednak powiedzieć, jak będą wyglądać przyszłe relacje ludowców z Koalicją Obywatelską. - Jeśli akt sprzeczny z prawem europejskim, nienotyfikowany w Komisji Europejskiej, niezgodny z konstytucją, przyjmują Platforma z PiS-em, to Borys Budka powinien skierować apele do swoich senatorów - podkreśla Miłosz Motyka. Marek Sawicki: - W tej chwili zastanawiamy się nad współpracą w Senacie. Będziemy bardzo uważnie patrzeć na kolejne projekty. Nie będzie już tak, jak do tej pory. Zaczniemy realizować własne cele polityczne - zapewnia były minister rolnictwa z PSL. - Za pięć lat mięso będzie co najmniej trzy razy droższe niż w tej chwili. Trzeba będzie się przerzucić z szynki na kartofle - prognozuje. W środę Senat poparł ustawę o ochronie zwierząt, jednak wprowadził do niej kilkadziesiąt poprawek. Przeciwko noweli opowiedzieli się wszyscy ludowcy, i jeden senator KO. Od głosu wstrzymało się siedmiu senatorów koalicji związanej z PO. "POPiS w Senacie przyklepał Piątkę Kaczyńskiego. Zabrakło dobrej woli i zdrowego rozsądku. Poparto ustawę antypolską i antyrolniczą, niekonstytucyjną i sprzeczną z prawem unijnym. Nie odpuścimy tego i zrobimy wszystko, żeby nigdy nie weszła w życie" - grzmiał wówczas Władysław Kosiniak-Kamysz. Z kolei senator Jan Filip Libicki określił zachowanie kolegów z KO jako "zdradę". Najwyraźniej jednak mocne słowa liderów i działaczy ludowców niewiele zmienią, jeśli chodzi o rozkład sił politycznych w polskim parlamencie. A przynajmniej nie teraz. Po głosowaniu w izbie wyższej ustawą futerkową ponownie zajmie się Sejm. Jakub Szczepański