Borys Budka miałby odpowiadać w związku z paragrafem 212 Kodeksu karnego, czyli zniesławieniem. Dlaczego? Chodzi o wypowiedzi byłego ministra sprawiedliwości zamieszczone w "Głosie Zabrza" pod koniec wakacji 2018 r. (teksty ukazywały się od sierpnia do września - red.), które dotyczyły jednego z lokalnych prawników - Fabiana Nowaka. Całej sprawie pikanterii dodaje fakt, że ten jeszcze w 2014 r. chciał zostać miejskim radnym z ramienia PO. "Udzielając wywiadu poseł Borys Budka naruszył dobre imię powoda (...), czym naraził Fabiana Pawlaka na utratę dobrego imienia i zaufania potrzebnego do wykonywania działalności gospodarczej i świadczenia usług prawniczych" - twierdzi strona, która domaga się pozbawienia Borysa Budki immunitetu. "Muszą być czyści jak łza" Dziennikarze z Zabrza pisali o uprawnieniach do wykonywania zawodu Pawlaka, który podaje się za doradcę prawnego. Redakcja pisała, że mężczyzna skończył studia prawnicze, ale nie zdał egzaminu na radcę prawnego ani adwokata. Do "Głosu Zabrza" miała zgłosić się kobieta uważająca się za poszkodowaną. Poszła też do prokuratury, a w sprawę włączył się także przyszły szef Platformy. - Wcześniej mieliśmy w moim biurze poselskim już kilka podobnych skarg osób, które czuły się poszkodowane przez tego prawnika. Ale po raz pierwszy ktoś zdecydował się na zawiadomienie prokuratury - w rozmowie z "Głosem Zabrza" mówił Budka. - Poparłem to działanie, bo oczywiście nie jestem sądem od wydawania wyroków ale sam jako prawnik mam też świadomość, jak cienka jest granica pomiędzy sporem cywilnym, gdy ktoś nienależycie wywiązuje się z zawartej umowy, a próbą oszustwa i wyłudzenia pieniędzy. To może rozstrzygnąć wyłącznie prokuratura, a potem sąd - dodał. W kolejnym artykule przyznał, że wiedział o starcie Fabiana Pawlaka w wyborach do Rady Miasta. Nie potrafił jednak wskazać, jak mężczyzna trafił na listy. Zobowiązał się jednak przyjrzeć sprawie. - Ludzie, których kojarzy się z naszą partią muszą być czyści jak łza i nie będzie żadnego parasola ochronnego nad nimi - deklarował przyszły szef PO. Sprawa rozstrzygnięta To już kolejny wniosek, w którym Pawlak domaga się żeby Borys Budka stanął przed sądem ze względu na swoją wypowiedź dla prasy. Po raz pierwszy komisja regulaminowa rozpatrywała wniosek w tej sprawie już w lipcu 2020 r. Wtedy szef PO dobrowolnie zrzekł się immunitetu i uznano, że nie działał w związku z wykonywaniem mandatu. To istotne, bo w takim przypadku wnioskodawca, w sprawie cywilnej, nie musiał prosić Sejm o zgodę na pociągnięcie do odpowiedzialności. W najnowszym wniosku Pawlak uznał, że Borys Budka jednak wypowiadał się w związku ze sprawowaniem mandatu posła. Tym samym zaprzeczył swojemu poprzedniemu pismu, na co zwrócili uwagę sejmowi legislatorzy. Zwracali również uwagę, że pismo jest niejasne i nie do końca wiadomo czy wnioskodawca chce postawić Borysa Budkę przez sądem cywilnym czy karnym. Na komisji oświadczono nawet, że wniosek jest "w sposób oczywisty wadliwy formalnie". - Gdzieś tam daleko tkwi problem posługiwania się (przez Fabiana Nowaka - red.) tytułami, które są możliwe do posługiwania tylko i wyłącznie po przejściu pewnych egzaminów. Mam wrażenie, że jaki przedmiot sprawy, taka forma zewnętrzna - zakpił Jarosław Urbaniak z PO. Postępowanie posłów z komisji nie było więc trudne do przewidzenia. Kazimierz Smoliński, przewodniczący z PiS, nie zostawił na wnioskodawcy suchej nitki. - We wniosku brak dokładnego określenia żądania wnioskodawcy. Raz pisze on o odpowiedzialności karnej, raz o odpowiedzialności cywilnej - przekazał polityk. Koledzy i koleżanki z komisji nie zgłosili najmniejszych zastrzeżeń. Wszyscy głosujący posłowie opowiedzieli się za odrzuceniem wniosku. - Nie komentujemy sprawy - jeszcze przed posiedzeniem komisji usłyszeliśmy od mecenasa Szymona Psonki, który reprezentuje Fabiana Pawlaka. Prawnikowi pozostaje więc procedura cywilna. Jakub Szczepański