- Prezes PiS w sprawie sporu w Porozumieniu będzie zachowywał neutralność - usłyszała Interia ze źródeł zbliżonych do bielanowców. Podobnie spotkanie relacjonują politycy partii rządzącej, z którymi rozmawiała Interia: - Nie będziemy się angażować w całą tę sytuację. To nie nasza sprawa i nie będziemy się w nią mieszać. Z naszych informacji wynika, że w piątkowym spotkaniu, obok Adama Bielana, uczestniczył także Kamil Bortniczuk. Politycy widzieli się z Jarosławem Kaczyńskim niedługo po zebraniu ścisłych władz PiS. - Atmosfera była bardzo dobra, a dyskusja trwała bardzo długo. Żaden szef obcej partii nie jest uprawniony do tego, żeby decydować o przywództwie w innym ugrupowaniu - tłumaczy jeden z naszych rozmówców. - Zjednoczona Prawica potrzebuje niemalże wszystkich posłów, których ma obecnie na pokładzie - podkreśla. Dwóch liderów Skoro przed spotkaniem przywódców Zjednoczonej Prawicy Ryszard Terlecki, szef klubu parlamentarnego PiS oświadczył, że w poniedziałek zobaczą się liderzy partii koalicyjnych, a Nowogrodzka rozmawia z Adamem Bielanem, to jak tłumaczyć jego dzisiejszą nieobecność? - Sąd rozstrzygnie, czy Bielan jest liderem Porozumienia. Na razie jest nim Jarosław Gowin. Zobaczymy, jak to się skończy - powiedział nam jeden z polityków, którzy często bywają w siedzibie partii przy Nowogrodzkiej. Przypomnijmy: Adam Bielan i jego zwolennicy uważają, że to europoseł jako przewodniczący Konwencji Krajowej Porozumienia przejął obowiązki prezesa, bo Gowin nie został formalnie wybrany w 2017 r., kiedy wygasła jego ostatnia kadencja. Obie strony przerzucają się argumentami i opiniami prawników, a odpowiednie wnioski wylądowały już w sądzie. Dymisja Kowalskiego Jak przyznał Ryszard Terlecki, szefowie PiS, Solidarnej Polski, Porozumienia oraz premier mają rozmawiać w poniedziałek o sytuacji w koalicji. W sobotę gruchnęła wieść o dymisji wiceministra aktywów państwowych Janusza Kowalskiego. Po spotkaniu prezydium swojej partii ziobryści w specjalnym oświadczeniu przyznali, że to "wbrew postanowieniom umowy koalicyjnej". ZOBACZ: "Możemy przegrać najbliższe wybory". Janusz Kowalski dla InteriiO dymisji Kowalskiego słychać od czasu jesiennej rekonstrukcji rządu Mateusza Morawieckiego. I chociaż chciał jej premier, trzeba było na nią poczekać kilka miesięcy. - Kowalski bardzo ostro krytykował program energetyczny rządu, robił to coraz celniej. To ich irytowało, bo celnie trafiał - przekazał Interii jeden z ziobrystów. Nasz rozmówca zwraca uwagę, że Janusz Kowalski został zdymisjonowany po licznych wizytach w terenie. Na początku lutego rozmawiał m.in. z górnikami z Bełchatowa, którym grozi utrata pracy ze względu na politykę energetyczną Polski. W PiS takie spotkania uznawano za jawny sabotaż. PiS traci cierpliwość - Jesteśmy przyzwyczajeni do tych napięć, ale nic nie może trwać w nieskończoność. To koalicjanci chcą rozbijać Zjednoczoną Prawicę. Dostali od nas wsparcie, trafili do telewizji. Zawsze możemy znaleźć kogoś innego do koalicji - nie ukrywa bliski współpracownik prezesa PiS. Jak mówi nasz informator, mniejsi koalicjanci nadmiernie wykorzystują swoich kilkunastu posłów i grożą utratą większości. - W obecnym Sejmie są możliwości, żeby stworzyć inną większość. Jeśli nasi sojusznicy będą nie do zniesienia, może lepiej zrezygnować z niektórych reform albo pomysłów, które budzą kontrowersje - usłyszeliśmy w PiS. O tym, jak bardzo sytuacja jest napięta świadczą piątkowe wypowiedzi Ryszarda Terleckiego: - Nasi koalicjanci muszą mieć świadomość, że w sytuacji nasilającej się znowu pandemii, ale także wtedy, gdy chcemy przedstawić założenia naszego programu gospodarczego na najbliższe miesiące, nie będziemy w kółko zajmować się ich problemami - przekazał szef klubu parlamentarnego partii rządzącej. Jakub SzczepańskiPrzekaż 1 proc. na pomoc dzieciom - darmowy program TUTAJ