Amerykańska modelka Sharon Tate, którą swego czasu okrzyknięto jedną z najbardziej obiecujących aktorek młodego pokolenia w Hollywood (wielu twierdzi, że na wyrost), 20 stycznia 1968 roku została żoną polskiego reżysera Romana Polańskiego. Ślub pary odbył się na kilka dni przed jej 25. urodzinami. Jak piękna blondynka o ogromnych, brązowych oczach poznała twórcę takich filmów jak "Chinatown", "Dziecko Rosemary" czy "Pianista", i dlaczego jej historia zakończyła się w momencie, w którym tak naprawdę dopiero powinna się rozpocząć? Pierwsze spotkanie Do pierwszego spotkania Tate i Polańskiego doszło latem 1966 roku. Reżyser pracował wtedy nad filmem "Nieustraszeni pogromcy wampirów" (a tak właściwie: "Nieustraszeni pogromcy wampirów, albo przepraszam, ale pańskie zęby tkwią w mojej szyi"). Tate grała w nim główną rolę kobiecą, a Polański nie tylko reżyserował obraz, ale także grał jej kochanka. Nie zapałali do siebie sympatią od razu. Zbliżyła ich wspólna praca, chociaż polski reżyser wielokrotnie krytykował młodą aktorkę za brak doświadczenia. Jedna ze scen filmu wymagała aż 70 dubli! To dla Polańskiego Tate zakończyła związek z Jayem Sebringiem, cenionym stylistą fryzur. Debra Tate w wywiadzie dla "The New York Times" mówiła, że jej siostra była "po uszy zakochana w Polańskim". "Roman i Sharon to prawdziwa historia miłosna" - podkreślała. Ślubowi pary towarzyszyło ogromne zainteresowanie opinii publicznej. Świeżo upieczeni małżonkowie zamieszkali w apartamencie Polańskiego przy Eaton Square w ekskluzywnej dzielnicy Belgravia w Londynie w Wielkiej Brytanii. Później mieszkali m.in. w West Hollywood w stanie Kalifornia. Para miała wielu przyjaciół i prowadziła bogate życie towarzyskie. Do bajecznego domu z ogrodem przy Cielo Drive 10050 w Beverly Hills, który okazał się być ostatnim miejscem zamieszkania Tate, bez przerwy wpadali jacyś goście, "żeby wypalić jointa, posłuchać płyt, popływać w basenie i ostatecznie zostać na miesiąc" - pisze w książce "Ludzkie potwory. Kobiety Mansona i banalność zła" dziennikarka Nikki Meredith. Noc z 8 na 9 sierpnia 1969 roku Noc z 8 na 9 sierpnia 1969 roku przez wielu określana jest jako "najmroczniejszy moment w historii Hollywood". To właśnie wtedy do posiadłości przy Cielo Drive 10050 wtargnęli z inspiracji Charlesa Mansona członkowie jego sekty: 20-letnia Susan Atkins, 21-letnia Patricia Krenwinkel i 23-letni Charles "Tex" Watson. 19-letnia Linda Kasabian stała na czatach. "Przebywające w różnych pomieszczeniach ofiary początkowo nie zorientowały się, że do środka weszły obce osoby. Według złożonych później zeznań zabójcy odnieśli wrażenie, że domownicy potraktowali ich jak kolejnych znajomych, którzy przyszli w gości" - czytamy u Nikki Meredith. Z tego okresu pochodzi także inna wstrząsająca relacja. "Tim Ireland był jedną z pięciu osób sprawujących opiekę nad całonocnym biwakiem trzydziestu pięciu dziewczynek z Westlake School for Girls, obozujących pod gołym niebem w odległości ponad kilometra od Cielo Drive 10050, dokładnie na południe od posiadłości. Pozostali opiekunowie spali, ale Ireland czuwał przez całą noc. Mniej więcej o 00.40 usłyszał coś, co wydało mu się samotnym męskim głosem, dobiegającym z dużej odległości z północy lub z północnego wschodu. Mężczyzna krzyczał: ‘Och, Boże, nie, proszę, nie! Och, Boże, nie, nie, nie, nie...’. Trwało to dziesięć do piętnastu sekund, a potem krzyk urwał się; cisza, która nagle zapadła, była niemal równie przerażająca" - piszą w książce "Helter Skelter. Prawdziwa Historia morderstw, które wstrząsnęły Hollywood" Vincent Bugliosi i Curt Gentry. Przerażającego odkrycia rano 9 sierpnia dokonała gosposia, Winifred Chapman. Grupa Charlesa Mansona zamordowała Sharone Tate, wspomnianego już fryzjera hollywoodzkich gwiazd - Jaya Sebringa, przyjaciela Polańskiego - Wojciecha "Wojtka" Frykowskiego i jego narzeczoną, córkę potentata kawowego - Abigail Folger. Na zewnątrz znaleziono jeszcze zwłoki młodego studenta, Stevena Parenta, który poprzedniej nocy przyjechał pod willę, by... spróbować sprzedać radia z budzikiem stróżowi, Williamowi Garretsonowi. Wszystkie ofiary zostały zadźgane nożem. Krwią Tate na ścianie napisano: "PIG" (z ang. "ŚWINIA"). Będąca w dziewiątym miesiącu ciąży Sharon (do rozwiązania zostały jej dwa tygodnie) miała błagać swoją oprawczynię, Susan Atkins, by ta jej nie zabijała. "Krzyknęła: 'Chcę urodzić dziecko'" - przypomina Meredith w swojej książce. "Kobieto, nie mam dla ciebie litości" - miała odpowiedzieć Atkinson. Pogrzeby wszystkich ofiar odbyły się 13 sierpnia. Tate miała zaledwie 26 lat. Tragiczne wieści Jak Roman Polański dowiedział się o straszliwej zbrodni? W chwili, gdy w jego domu rozgrywały się sceny jak z najgorszych koszmarów, przebywał w Londynie i pisał scenariusz do kolejnego filmu. 9 sierpnia do reżysera z tragicznymi wiadomościami zadzwonił przyjaciel z Los Angeles - Bill Tennant. "Pomyślałem o osunięciu się ziemi - co dosyć często się zdarzało w Los Angeles. Jeśli zostali zasypani, może uda się ich uratować. Oby Sharon żyła - powtarzałem w myślach. Wtedy usłyszałem głos Billa: - Roman, zamordowano ich" - w ten sposób w autobiografii "Roman" opisuje ten dzień Polański. Okrutna zbrodnia wstrząsnęła nie tylko Hollywood. Popołudniowe gazety "krzyczały": "Gwiazda filmowa i cztery inne osoby zamordowane podczas krwawej orgii", "Sharon Tate ofiarą 'rytualnego' morderstwa". "Przyczyna śmierci: wielokrotne rany kłute klatki piersiowej i pleców. Ostre narzędzie przebiło serce, płuca, wątrobę i spowodowało rozległy krwotok wewnętrzny. Ofierze zadano sześć ciosów, w tym pięć śmiertelnych" - opisał koroner po sekcji zwłok żony Polańskiego.Sebring został dźgnięty siedem razy, raz postrzelony. 28 ciosów nożem zadano Abigail Folger. Frykowski "zajadle walczył o życie". Jak podają Bugliosi i Gentry, przyjaciel Polańskiego został dwukrotnie postrzelony, 13 razy uderzony w głowę tępym narzędziem i 51 razy pchnięty nożem. "Przypadkowa ofiara", Steven Parent, miał jedno cięcie, "bo zasłaniał się przed ciosem noża". Został postrzelony cztery razy. W pierwszych tygodniach po straszliwej zbrodni, jak przypomina Nikki Meredith, pojawiły się plotki, że mógł być w nią uwikłany sam Polański. "Prasa była nikczemna" - mówił reżyser kilka lat później w wywiadzie dla "The New York Times". Proces Mansona i członków jego "Rodziny" Proces grupy Charlesa Mansona zakończył się w styczniu 1971 roku. Dwa lata wcześniej, w listopadzie 1969 roku, Susan Atkins, która została oskarżona o współudział w zabójstwie nauczyciela muzyki, Gary’ego Hinmana, pochwaliła się współwięźniarkom, że to ona zabiła Tate. To pozwoliło wskazać pozostałych sprawców. Do ich zarzutów dołączono makabryczne zabójstwo małżeństwa LaBianca (do członków "Rodziny" Mansona - grupy religijnej, którą założył w 1967 roku - zajmujących ławę oskarżonych, dołączyła także Leslie Van Houten, która brała udział w zabójstwie rodziny LaBianca). Mimo że Charles Manson osobiście nie uczestniczył w żadnej ze wspomnianych zbrodni, wina została mu udowodniona. Każdego dnia procesu na jaw wychodziły coraz bardziej przerażające informacje na temat dowodzonej przez niego sekty. Jako guru Manson sprowadzał do "Rodziny" wyłącznie młodych, białych Amerykanów z dobrych rodzin. Większość stanowiły młode dziewczyny, które były szczególnie podatne na jego "urok". Ślepo wpatrzeni w swego przywódcę bezrefleksyjnie wykonywali polecenia. Odcięci od świata (za siedzibę grupa obrała opuszczone Spahn Ranch, oddalone o 50 kilometrów od Los Angeles; przebywali również w Barker Ranch, które znajduje się w Panamint Range między Doliną Śmierci a Panamint Valley na północy pustyni Mojave) członkowie sekty całe dnie spędzali na "wykładach" Mansona, w seksualno-narkotycznym transie. Manson straszył wyznawców, że nadejdzie dzień, w którym czarnoskórzy Amerykanie przeprowadzą rzeź białych. Nakłaniał ich, by zaczęli wielki mord sami... Wszyscy oskarżeni otrzymali najwyższy wymiar kary - karę śmierci. Do egzekucji jednak nie doszło, gdyż stan Kalifornia krótko po procesie zakazał jej wykonywania. Wyroki zmieniono więc na dożywocie. Motywy zbrodni pozostają niejasne. Manson, który dziś uchodzi za jednego z najgroźniejszych psychopatów w historii Stanów Zjednoczonych, twierdzi, że zainspirował go... zespół The Beatles. Piosenki tej grupy miał interpretować na swój sposób i używać ich do manipulowania swoimi "wysłannikami".