Ta historia zaczyna się jesienią ubiegłego roku. Mężczyzna wynajmuje pokój w jednym z toruńskich domów. Pewnego dnia wysyła za pośrednictwem internetowego czatu zdjęcie pornograficzne dziecka. Jedno. I to wystarczy, by machina ruszyła. "W internecie nic nie ginie" Wciskając "wyślij" mężczyzna nie wiedział, że na ślad jego korespondencji trafi Wydział do Walki z Cyberprzestępczością jednej z oddalonych od Torunia o kilkaset kilometrów komend policji. Śledczy szybko ustalili adres, spod którego wysłano zdjęcie i zapukali do drzwi nadawcy. "W następstwie przeszukania mieszkania zabezpieczono dwa telefony komórkowe. Wyżej wymienione przedmioty zostały poddane oględzinom i analizie biegłych" - czytamy w dokumentach sprawy. - "Na telefonie marki S. znaleziono jedną grafikę z osobą małoletnią z obnażonymi narządami płciowymi". Dodatkowo z karty pamięci drugiego telefonu odzyskano zdjęcie wysłane przez oskarżonego. Mężczyzna przyznał się do popełnienia zarzuconego mu czynu. Powołana przez sąd biegła określiła wiek osoby na zdjęciu jako "dziecko płci męskiej poniżej 14. roku życia". Bo chociaż mężczyzna podkreślał, że było to tylko jedno zdjęcie, za to co zrobił trafił z aktem oskarżenia przed sąd. Wyrok: winny Toruński sędzia nie miał wątpliwości. - Kara w niniejszej sprawie powinna wpływać na świadomość zarówno oskarżonego jak i społeczeństwa, iż czyny polegające na posiadaniu i rozpowszechnianiu materiałów pornograficznych są wysoce niemoralne i nieakceptowalne przez prawo - tłumaczył uzasadniając wyrok sędzia Marcin Czarciński z II Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Toruniu. Za rozpowszechnianie pornografii dziecięcej mężczyzna skazany został na 6 miesięcy więzienia. Za jej posiadanie - na 3 miesiące. Sąd skorzystał z możliwości orzeczenia wobec oskarżonego kary łącznej i w miejsce jednostkowych kar pozbawienia wolności za powyższe czyny, orzekł wobec oskarżonego łączną karę 8 miesięcy pozbawienia wolności, zawieszając ją warunkowo na dwa lata. Do tego 1000 zł grzywny, koszty sądowe i przepadek na rzecz Skarbu Państwa dwóch telefonów komórkowych. Sąd wziął pod uwagę, że mężczyzna wcześniej nie był karany, a jego prognoza resocjalizacyjna jest pozytywna. - Przyznał się on do sprawstwa i okazał skruchę. Na rozprawie z dnia 15 września 2021 r. określił swój czyn jako nieludzki i niedojrzały, jednocześnie żałując tego co się stało - podkreślił wydający wyrok sędzia. "Kara mogła być jeszcze surowsza. Nawet za jedno zdjęcie" Poproszona o komentarz adwokat Aleksandra Młodzińska podkreśla, że w tym przypadku przestępstwem jest zarówno jedno udostępnienie zdjęcia czy filmu, jak i kilkudziesięciokrotne rozpowszechnienie. - Posiadanie czy rozpowszechnianie choćby jednego zdjęcia zawierającego treści pornograficzne z udziałem małoletniego może wypełniać znamiona czynów zabronionych określonych w kodeksie karnym. Każdy taki czyn, podlega odpowiedzialności karnej i można się spotkać z takimi rozstrzygnięciami sądów - mówi adwokat Aleksandra Młodzińska. Prawniczka podkreśla, że w tej sprawie sąd mógł potraktować mężczyznę dużo ostrzej. Bo i tak zastosował wobec mężczyzny nadzwyczajne złagodzenie kary. - Zgodnie z zagrożeniem wynikającym z ustawy mógł dostać najniższą karę 2 lat, a przy zastosowaniu nadzwyczajnego złagodzenia kary oskarżonemu została wymierzona za ten czyn kara 6 miesięcy. Gdyby sąd zastosował choćby najniższe kary przewidziane za te przestępstwa tj. 2 lata i od 3 miesięcy pozbawienia wolności, bez zastosowania nadzwyczajnego złagodzenia kary, wówczas warunkowe zawieszenie kary pozbawienia wolności nie byłoby już możliwe, bo dotyczy to tylko kary pozbawienia wolności orzeczonej w wymiarze nieprzekraczającym roku - tłumaczy adwokat Aleksandra Młodzińska. 16 listopada wyrok opublikowano na Portalu Orzeczeń Sądowych, a jego publikacja poruszyła tych, którzy na co dzień walczą ze zjawiskiem rozpowszechniania pornografii dziecięcej i pedofilią. - Bardzo nas to orzeczenie cieszy, ale obawiam się, że ten sędzia jest wyjątkiem od reguły. Bo nasze doświadczenia z mijających dziesięciu miesięcy wskazują na to, że jest to jednostkowy przypadek - mówi Interii Alex, jeden z internetowych Łowców Pedofili. Kontrowersyjni, acz skuteczni Grupa "ECPU Polska Łowcy Pedofili" przez media przewija się co kilka tygodni. Działają od 10 miesięcy. Mają na swoim koncie kilkaset internetowych śledztw, w ciągu ostatnich miesięcy policja kilkakrotnie informowała o efektach ich zatrzymań. Mówi się o nich, że są skuteczni równie mocno jak kontrowersyjni. Bo swoje zatrzymania, nie bacząc na RODO czy domniemanie niewinności, relacjonują w sieci. Tłumaczą, że są co do zatrzymywanych pewni, bo każde ujawnienie poprzedzone jest wielotygodniową korespondencją z człowiekiem, który wysyła pornograficzne treści czy w końcu umawia się na spotkanie z potencjalnym dzieckiem. Alex o toruńskim wyroku mówi chętnie. Bo jak przyznaje, doświadczenia grupy z surowością wymiaru sprawiedliwości są mało budujące. - Chwała temu sędziemu i oby jego koledzy i koleżanki poszli tym tropem, bo wiele przypadków już na etapie prokuratury kwalifikowanych jest do dozoru, a nie na areszt tymczasowy. A jeżeli trafi się prokurator, który uznaje, że trzeba eliminować takiego osobnika ze zdrowego społeczeństwa, to sędziowie tutaj są bardzo nieprzychylni - mówi Łowca Pedofili. I opowiada o przykładach z ostatnich tygodni. - Byliśmy dwa razy w Poznaniu w ciągu jednego miesiąca. Za pierwszym razem był to mężczyzna, który umówił się z dzieckiem na Termach Maltańskich, przyszedł na spotkanie zaopatrzony w kąpielówki i prezerwatywy, bo miał nadzieję na współżycie z tym dzieckiem. Ku naszemu zdziwieniu otrzymał tylko dozór policyjny. Analogiczna sytuacja dokładnie miesiąc później. Tam również prokurator uznał, że nie widzi powodu, aby ten mężczyzna trafił do aresztu tymczasowego. Obaj złapani na gorącym uczynku i dostają póki co dozór. Dlatego wyrok za jedno wysłane zdjęcie po prostu cieszy - komentuje sprawę Łowca Pedofili. Mężczyzna twierdzi, że w ciągu dziesięciu miesięcy działania grupy mimo pokaźnej listy osób, które dzięki ich akcjom otrzymały zarzuty, jeszcze nie doczekali żadnego skazania. - Jeszcze żaden z ujętych przez nas mężczyzn nie był postawiony przed sądem, prócz jednego, który dobrowolnie poddał się karze, także młyny sprawiedliwości zazwyczaj mielą powoli - dodaje Alex z grupy ECPU Polska Łowcy Pedofili. Niepokojące statystyki Z policyjnych statystyk wynika, że z roku na rok liczba stwierdzonych przestępstw z art. 202 Kodeksu Karnego lawinowo rośnie. Pod koniec lat 90. stwierdzono 68 przestępstw związanych z rozpowszechnianiem pornografii. W 2010 roku było to 939 spraw, a dziesięć lat później 5330. Rekord padł w 2019 roku, kiedy wykryto ponad 13 tys. takich przestępstw. Z dokładnie 13 342 wszczęto 665 postępowań. Rok później, chociaż spraw wykryto o ponad połowę mniej, wszczęto 705 spraw. Podobne tendencje występują w przypadku przestępstwa uwodzenia małoletniego poniżej lat 15 z wykorzystaniem systemu teleinformatycznego lub sieci telekomunikacyjnej, czyli art. 200a. W 2010 roku wszczęto 34 takie postępowania. Dziesięć lat później już 584. Do tego 2367 spraw o seksualne wykorzystanie małoletniego, z których w ubiegłym roku potwierdzono 1360 przypadków. - Przez lata byliśmy karmieni takim poglądem, poniekąd słusznie, że wszelkie przejawy pedofilii to tylko kwestia tajemnicy plebanii. Życie pokazuje, że nie, bo wśród ujętych przez nas był i zawodowy żołnierz, i zawodowy strażak, i cywilny pracownik szkoły policyjnej. To wszystko pokazuje, że to nie są ludzie z kosmosu, ani społecznego marginesu, tylko z pozoru normalne osoby na poważnych stanowiskach. Często tacy, z którymi od lat wymieniamy ukłony na "dzień dobry" i w życiu byśmy nie podejrzewali, że mają takie skłonności - podsumowuje Alex z grupy ECPU Polska Łowcy Pedofili.