3 103 - tylu śmierci rocznie można by uniknąć w samej Warszawie, gdyby jej mieszkańcy oddychali powietrzem tak czystym jak w miastach z najmniejszymi emisjami pyłu PM 2,5 i dwutlenku azotu. Na Górnym Śląsku ocalono by kolejnych 3,5 tys. istnień, w Łodzi 1 328, a w Krakowie 1 137. To dane z rankingu zanieczyszczenia powietrza w poszczególnych miastach ISGlobal Ranking of Cities. Dane, które każdego dnia odczuwamy sami, biorąc głębszy oddech. Oni postanowili z tym zawalczyć. Fundacja ClientEarth, stowarzyszenie Miasto Jest Nasze, Janusz Uljasz, mieszkaniec Mokotowa po zawale serca i Marta Marczak, mama pięcioletniego astmatyka zaskarżyli władze województwa mazowieckiego za, ich zdaniem, mało skuteczną politykę antysmogową i źle skonstruowany program, na którym opierają się działania samorządu. Dziś usłyszeli wyrok. "Choroba synka pokazała jak teoria ma się do praktyki" Marta Marczak od lat działa w stowarzyszeniu Miasto Jest Nasze. Temat jakości powietrza jest jej znany od lat. - Byłam w tym zakresie świadomą obywatelką, wiedziałam, że smog jest w Warszawie, że nie jest wymysłem, że realnie pogarsza jakość życia, powoduje choroby, ale kiedy pięć lat temu urodził się mój synek i kiedy po roku zdiagnozowano u niego astmę dziecięcą, to zaczęłam tego doświadczać zdecydowanie bardziej praktycznie niż teoretycznie - opowiada Marta Marczak. Kobieta robi co może, by wspomóc synka w walce z chorobą. - Kupiłam oczyszczacze powietrza, sprawdzam regularnie jakość powietrza zanim wyjdziemy z domu, jak wyniki są fatalne, nie spacerujemy. Ale to sprawy nie rozwiązuje. Jako jednostka na jakość powietrza wpływu nie mam - mówi Marta Marczak. I dlatego jesienią składa skargę na tych, którzy wpływ mieć powinni. - Ta skarga z mojej strony wynika z tego, że jest pewien zakres rzeczy, które można robić jako jednostka i pewien zakres rzeczy, których jednostka zrobić nie może. Powietrze, którym oddychamy wszyscy to nie jest coś, co możemy sobie wykroić z rzeczywistości i zabezpieczyć swoimi własnymi środkami. Dlatego mam nadzieję, ze sąd przychyli się do naszej skargi. Bo my robimy to nie tylko dla siebie, ale dla wszystkich. Oddychamy tym samym powietrzem - mówi Marta Marczak. "POP jest. Tyle, że oparty o błędne założenia i nieskuteczny" Skarga dotyczy mazowieckiego programu ochrony powietrza (POP), określającego wieloletnie ramy wojewódzkiej polityki antysmogowej. Województwo taki plan mieć musiało, bo na Mazowszu od wielu lat dochodzi do przekroczeń norm dla pyłów zawieszonych oraz dwutlenku azotu. POP uchwalono we wrześniu 2020 roku. Mowa w nim o między innymi wymianie "kopciuchów", zakazie używania dmuchaw czy zakazie palenia w kominkach w dni, w które normy dla zanieczyszczeń powietrza są przekroczone. Ale w opinii skarżących, program nie jest wystarczający, aby rzeczywiście poprawić jakość powietrza w województwie mazowieckim. - Naszym głównym zarzutem dotyczącym programu ochrony powietrza przygotowanego przez Sejmik Wojewódzki jest to, że nie spełnia on wymogów prawa, a mianowicie nie planuje i nie wprowadza działań naprawczych, które doprowadzą do poprawy jakości powietrza w jak najkrótszym możliwym terminie. Kryterium wyboru konkretnych działań naprawczych powinna być ich potwierdzona efektywność, a nie powszechna akceptacja danego rozwiązania np. dla sadzenia roślin wzdłuż ulic miejskich. Brak implementacji konkretnych rozwiązań np. zwiększonej liczby buspasów czy ograniczeń dla najbardziej emisyjnych pojazdów oznacza, że program nie doprowadzi do poprawy jakości powietrza w najkrótszym możliwym terminie - mówi mec. Agnieszka Warso-Buchanan z Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi. Zdaniem skarżących POP dla Mazowsza został przygotowany w oparciu o błędne założenia. - Modelowanie stężeń zanieczyszczenia wykonano w oparciu o zaledwie jednoroczne, a nie wieloletnie dane klimatyczne. Opieramy się na opinii ekspertów, a oni wskazują, że np. błędnie określono też napływ zanieczyszczenia spoza województwa czy kierunki wiatrów - dodaje mec. Agnieszka Warso-Buchanan. Skarżący podkreślają, że władze Mazowsza unikają tematu związanego z zanieczyszczeniem powietrza, którego źródłem jest transport, tymczasem w Warszawie niemal połowa zanieczyszczeń to efekt spalin z rur wydechowych. - Mamy dane, które mówią, że dziennie do miasta wjeżdża milion aut. To są ogromne liczby. I ogromne zanieczyszczenia. Nowe badania mówią, że to przede wszystkim dwutlenek azotu jest źródłem astmy u maluchów, że rocznie przez zanieczyszczenia powietrza 2 mln dzieci na świecie zapada na astmę wczesnodziecięcą - tłumaczy Marta Marczak. - Ale miasto skupia się na wymianie "kopciuchów", co do której też można mieć pewne zastrzeżenia, o autach kompletnie zapominając. "Nie chcemy żadnego zadośćuczynienia. Chcemy tylko oddychać czystym powietrzem" To nie pierwsza skarga wymierzona w antysmogową politykę władz. Interia pisała o między innymi o Grażynie Wolszczak czy Lesławie Żurku, którzy składając skargi domagali się podjęcia działań poprawiających stan powietrza w Polsce oraz symbolicznego zadośćuczynienia w wysokości kilku tysięcy złotych na cele charytatywne. - My nie chcemy żadnego zadośćuczynienia, nie wnosimy o żadne pieniądze, jako matka chorego dziecka nie chcę żadnej rekompensaty finansowej od województwa, domagam się realnych zmian na rzecz poprawy jakości powietrza, uchwalenia nowego, skutecznego programu i poprawy jakości życia mojego syna i mojej rodziny - tłumaczy Marta Marczak. Zaskarżone województwo z zarzutami się nie zgadza. Nie widzi potrzeby uchwalania nowego POP-u, bo ten, który jest uważa za dobry. Podkreśla, że tu potrzeba tylko czasu. "Program ochrony powietrza przyniesie pożądane efekty, tj. osiągnięcie normatywnych poziomów substancji w powietrzu, jeżeli działania naprawcze w nim określone będą w pełni realizowane. Podkreśliła to także Komisja Europejska w uzasadnionej opinii z 18 lutego 2021 r. (naruszenie nr (2016)2010), stwierdzając, że program ochrony powietrza zawiera "kilka środków, które mogłyby być skuteczne... i że "środki staną się jednak skuteczne, o ile zostaną wdrożone, i wtedy, gdy zostaną wdrożone" - czytamy w odpowiedzi Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego w Warszawie na nasze pytania. - Nie godzimy się na to, żeby te działania były nadal przeciągane w czasie. Sejmik twierdzi, że potrzebuje jeszcze sześciu lat, żeby doprowadzić normy jakości powietrza do stanu zgodnego z przepisami. Tyle, że te normy obowiązują od 2011 roku. A mamy 2022 i żadnej gwarancji, że proces poprawy zakończy się sukcesem, a powietrze którym oddychamy nie będzie nas truło. Warto w tym miejscu wskazać, że ostatnie wytyczne Światowej Organizacji Zdrowia z 2021 roku zostały znacząco zaostrzone, znane są bowiem jednoznaczne wyniki badań epidemiologicznych potwierdzające bardzo szkodliwy wpływ złej jakości powietrza na nasze zdrowie - mówi mec. Agnieszka Warso-Buchanan z Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi. Czytaj także: Przełomowy wyrok za smog. 30 tys. zł odszkodowania za zaniechania Polski - Nie mamy już czasu na wieczną edukację i dreptanie w miejscu. Jest już za późno żeby realizować programy, które sprawiają, że poprawa jakości powietrza jest znikoma. Dla mnie to oburzające, że te działania samorządu są tak powolne i nieskuteczne, bo my naprawdę każdego dnia chorujemy i umieramy oddychając tym powietrzem - dodaje Marta Marczak. Smutnym potwierdzeniem słów kobiety jest historia drugiego ze skarżących. Janusz Uljasz rozstrzygnięcia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego nie doczekał. Zmarł zeszłej jesieni. WSA: Obywatele prawa do skargi nie mają Dziś Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie wydał rozstrzygnięcie. Wszystkie cztery skargi odrzucił. - Sąd uznał, że ani obywatele, ani organizacje pozarządowe nie mają prawa do podważania programu ochrony powietrza. W ustnym uzasadnieniu, odrzucając skargę, sąd stwierdził, że w przypadku naszych spraw przyznanie możliwości zaskarżania POP obywatelom i organizacjom społecznym byłoby niezgodne z zasadami demokratycznego Państwa prawa - mówi Interii Marta Marczak. I dodaje: - Dzisiejsze orzeczenie w praktyce oznacza, że w Polsce ani obywatele, ani organizacje społeczne nie mają prawa walczyć o czyste powietrze w sądzie. W podobnej sytuacji w Unii Europejskiej są tylko obywatele Bułgarii i Węgier. Jesteśmy tym rozstrzygnięciem oburzeni - komentuje skarżąca. Polska jest jednym z krajów Unii Europejskiej z najgorszą jakością powietrza, a ekspozycja na zanieczyszczenia powietrza grozi poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi.