Pracownicy kuchni, którzy dostają ultimatum: "Niższa stawka od maja albo zastąpią was Ukraińcy". Pokojówki, które słyszą, że jeśli coś im się nie podoba mogą odejść, bo "na ich miejsce są gotowi do pracy uchodźcy". To sytuacje, z jakimi zetknęli się w ostatnim czasie niektórzy pracownicy branży gastronomicznej i hotelarskiej. Ci, którzy nie zgodzili się na taki szantaż, swoje kroki skierowali do Stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom. - W ostatnim czasie dostaliśmy kilkanaście takich skarg. Ale osób postawionych w tak niekomfortowej sytuacji są już dziesiątki, bo bywa, że jedno zapytanie dotyczy kilkudziesięciu pracowników. Mieliśmy skargę od pracownic hotelu pracowniczego w Szczecinie, gdzie cała ekipa sprzątająca miała mieć obniżone wynagrodzenie do 13 złotych za godzinę. Plagi jeszcze nie ma, ale skala problemu rośnie - mówi Interii Małgorzata Marczulewska, prezes Stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom. Działające na rzecz ochrony praw pracowniczych stowarzyszenie przypomina, że w 2022 roku minimalna stawka godzinowa - dotycząca pracy wykonywanej na podstawie umowy zlecenia oraz umowy o świadczenie usług, do których stosuje się przepisy o zleceniu - to 19,70 zł (13,91 zł netto). - Schodzenie poniżej tej stawki jest niezgodne z prawem - przypomina prezes stowarzyszenia. "Wojna w Ukrainie to woda na młyn patopracodawców" Nowe zjawisko prezes Marczulewska ocenia jednoznacznie: - To jest brak szacunku dla pracownika. Niestety, tacy szefowie-kombinatorzy zawsze się znajdą. Jeśli mamy do czynienia z brakiem rąk do pracy, to ich zapędy są skutecznie tonowane przez warunki, które dyktuje pracownik. Ale gdy nagle pojawia się nadpodaż gotowych do pracy kobiet z Ukrainy, sytuacja diametralnie się zmienia. To woda na młyn patopracodawców - podkreśla Małgorzata Marczulewska. Czytaj więcej: Oferta pracy tylko dla obywatela Ukrainy. Czy to legalne? Dodaje, że żaden szanujący siebie i swoich pracowników przedsiębiorca nie podejmuje takich działań. - Tutaj mamy prawdziwy renesans biznesowego kombinowania, by zaniżyć pracownikom wynagrodzenia lub zatrudniać jak najwięcej osób jak najniższym nakładem finansowym. Z wiadomości, które otrzymaliśmy wynika, że pracodawca oczekuje wprost cięższej pracy za niższe pieniądze i czuje się pewnie, bo osoby, które zatrudnia wiedzą, że mogą rzeczywiście szybko zostać zastąpione innymi pracownicami - mówi przedstawicielka Stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom. Prawo pomaga, życie zmusza Ukraińców do godzenia się na wszystko Przyjęcie tzw. specustawy umożliwiło obywatelom Ukrainy pełen dostęp do rynku pracy w Polsce. Nie potrzebują oni żadnych specjalnych zezwoleń, a jedynym wymogiem jest konieczność zgłoszenia przez pracodawcę faktu zatrudnienia obywatela Ukrainy. Z danych Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej wynika, że na mocy specustawy pracę w Polsce znalazło już 77 tys. obywateli Ukrainy. Najwięcej uchodźców pracuje w magazynach, gastronomii i hotelarstwie. W ubiegłym tygodniu minister Marlena Maląg apelowała: "Pragnę gorąco uczulić wszystkich (uchodźców - przyp. red.) na pewne podstawowe zasady związane z podjęciem pracy, które pozwolą uniknąć nieprzyjemności. To przede wszystkim zawarcie z pracodawcą pisemnej umowy o pracę określającej warunki zarówno pracy, jak i wynagrodzenia. Nakłanianie osoby do zatrudnienia bez umowy o pracę jest niezgodne z prawem polskim i obywatele Ukrainy nie powinni się na to zgadzać". - Tyle, że w aktualnej sytuacji Ukraińcy często godzą się na wszystko. Wychodzą z założenia, że nie mając innej alternatywy wolą pracować za 13 zł, nawet bez umowy, niż nie dostawać nic. Oni nie myślą, żeby zarabiać dużo, żeby gromadzić gotówkę i odkładać, wielu z nich myśli tylko o tym, żeby przetrwać. Mają teraz zupełnie inne potrzeby niż polscy pracownicy, którzy chcą zarobić nie tylko na życie, ale i na remont, nowe auto czy wakacje - mówi Małgorzata Marczulewska. Pracodawcy tłumaczą się przed stowarzyszeniem Każdą skargę stowarzyszenie próbuje zawsze wyjaśnić u źródła. Ale niestety nie wszyscy pracodawcy są zainteresowani jakąkolwiek rozmową. Ci, którzy nie rzucili słuchawką, tłumaczyli się przedstawicielom stowarzyszenia na różne sposoby. - Mieliśmy pracodawcę z pierogarni, który powiedział, że musi obniżyć koszty zatrudnienia, ponieważ na Facebooku są ogłoszenia, że w jakimś domu są Ukrainki i mogą ulepić uszka czy pierogi po cenach niższych niż w pierogarni. Aby uchronić się przed plajtą, tnie więc stawki pracowników. Ja też mam Facebooka i widzę takie posty, ale nie wydaje mi się, żeby lepiące pierogi Ukrainki mogły doprowadzić do upadłości pierogarni. To nie ta skala - ocenia Marczulewska. Są pracodawcy, którzy na początku wojny w Ukrainie przestraszyli się zapaści ekonomicznej. Ale są i ci, którzy postanowili sytuację wykorzystać. - Rozumiem, że kryzys goni kryzys, bo najpierw pandemia, teraz wojna, ale jeżeli prawo stanowi, że mamy stawkę minimalną, to nie można proponować pracownikowi kwoty poniżej określonej wartości. Pomimo problemów z którymi się stykamy, trzeba przestrzegać przepisów. No i trzeba być człowiekiem - podkreśla prezes Stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom. Kilka ze zgłoszonych skarg na szefów szantażujących pracowników zostało skierowanych do prawników stowarzyszenia. Jak wyjaśnia Małgorzata Marczulewska, takie sytuacje powinny być eliminowane przez instytucje kontrolne, np. inspekcję pracy i odpowiednio piętnowane społecznie. Bo konsekwencje nieuczciwego zachowania pracodawców będą bardzo poważne. - Dyscyplinowanie: "masz lepiej pracować, bo wezmę Ukrainkę" czy "obcinam ci pensje, bo Ukrainki biorą mniej" w oczywisty sposób buduje antagonizmy między pracownikami z Polski, a uchodźcami wojennymi z Ukrainy. Tylko ostra krytyka, a może nawet ostracyzm wobec takich pracodawców, może ustrzec nas przed poważnymi reperkusjami społecznymi, gdy to pracowników z Ukrainy będzie się winić np. o obniżenie poziomu wynagrodzeń czy konkurencyjności Polaków na rynku pracy - słyszymy w stowarzyszeniu. Majówka 2022. "Spodziewamy się, że takich sytuacji będzie jeszcze więcej" STOP Nieuczciwym Pracodawcom przygotowuje się na wysyp skarg w najbliższym czasie. - Czas wakacji zawsze wiąże się z problemami z pracą sezonową, w tym roku może to być wyjątkowo widoczne. W sezonie letnim w gastronomii i hotelarstwie pracowali głównie studenci. Tymczasem już przed majówką jest sporo ogłoszeń dotyczących chęci zatrudnienia Ukrainek, co generuje niepokój wśród dotychczasowych pracowników sezonowych. Docierają do nas sygnały: "Ukraińcy zabierają nam pracę" - mówi Małgorzata Marczulewska. I natychmiast dodaje: - Ale pamiętajmy z jaką niechęcią spotykali się Polacy, kiedy przed laty "zalali" Anglię. Też byliśmy tam hejtowani za to, że rzekomo odbieramy Anglikom pracę. Teraz to samo zarzucamy Ukraińcom - podkreśla Marczulewska. Zapewnia, że rynek jest na tyle pojemny, że wchłonie i Polaków i uchodźców. A dla tych drugich Stowarzyszenie STOP Nieuczciwym Pracodawcom przygotowuje specjalny przewodnik. Z informacjami o minimalnej stawce godzinowej, obowiązujących przepisach i podpowiedziami, na co Ukraińcy powinni uważać na polskim rynku pracy. Irmina Brachacz