Kilka dni temu była minister rodziny Elżbieta Rafalska zaproponowała podniesienie świadczenia 500 plus. Ale tylko dla wielodzietnych. Zmiany w 500 plus? Tylko dla wielodzietnych - Chcemy, by rodziło się jak najwięcej dzieci, ale też rodziny wielodzietne powinniśmy mocniej wspierać. Dlatego świadczenie wychowawcze od trzeciego dziecka mogłoby zostać podniesione np. o 100 zł i wynosić 600 zł miesięcznie - powiedziała "Faktowi" Elżbieta Rafalska. Interia zapytała o ten pomysł w resorcie rodziny i polityki społecznej. Wiceminister rodziny Stanisław Szwed odpowiedział, że rządowi zależy na wzmocnieniu rodzin, szczególnie tych wielodzietnych. - Mamy rodzinny kapitał opiekuńczy, który też jest kolejnym wsparciem dla rodzin. Na drugie i kolejne dziecko przyznaliśmy dodatkowe środki po 500 zł miesięcznie. Wprowadziliśmy zmiany podatkowe w ramach Polskiego Ładu, które są preferencyjne dla rodzin. Rok 2022 jest budżetowo zamknięty, ale zdajemy sobie sprawę z wysokiej inflacji. Dlatego wprowadzamy działania osłonowe - powiedział Interii Stanisław Szwed. - "Rodzina", "dla rodziny", "wielodzietni". Wspaniale mieć jedno dziecko w tym kraju, a jeszcze fajniej wychowywać je samotnie - mówią ironicznie samodzielni rodzice. "Samotność to nie zawsze stan, o jakim marzyłyśmy" Pani Monika samotnie wychowuje 15-miesięcznego syna. Nie planowała, że zostanie samodzielną mamą, ale jak twierdzi, partner nie pozostawił jej wyboru. - Rozstaliśmy się, jak jeszcze byłam w ciąży. Przechodziłam pranie mózgu, robienie mi huśtawek emocjonalnych, od tego jak nas bardzo kocha, do tego jak nie chce mieć z nami nic wspólnego. W pewnym momencie przestał się odzywać. Poznał nową partnerkę i o synu zapomniał - opowiada kobieta. Jak przyznaje, samodzielne rodzicielstwo łatwe nie jest. Ale robi wszystko, żeby synowi niczego nie brakowało. Nie pobiera żadnych zasiłków. Pracuje. Prowadzi szkolenia z zarządzania, budowania zespołów i kompetencji liderskich. - Tyle że ludzie chcą się kształcić i rozwijać najczęściej po pracy, więc większość szkoleń prowadzę wieczorami. Żłobki wtedy nie działają. Obecnie pomaga mi mama, ale gdyby nie ona, musiałabym płacić krocie za opiekunkę - mówi pani Monika. "Najgorzej mają te, które nie wyciągają ręki po zasiłek" Pani Katarzyna jest głosem matek, które pozornie świetnie sobie radzą. Zarabia 5,5 tys. zł, ma 800 zł alimentów i 500 plus. - Widząc te liczby, każdy pomyśli, że mam się jak pączek w maśle. Z tym, że jest kilka "ale". ZUS co miesiąc zabiera mi 650 zł, do tego podatek od dochodu 18 proc., czynsz 1300 zł, rachunki i paliwo razem około 1000 zł, zajęcia dodatkowe córki 100 zł miesięcznie. A gdzie jedzenie czy ubrania. Według polskiego systemu jestem atrakcyjnie zarabiającą kobietą, tylko szkoda, że nikt nie uwzględnia kosztów, z jakimi się zmagam co miesiąc - mówi pani Katarzyna. Inflacja w natarciu. 500 plus topnieje w oczachPani Anna przyznaje, że 500 plus bardzo jej pomaga. - Zarabiam niecałe 2,5 tys. na rękę, do tego 500 plus i 460 zł alimentów. Po zapłaceniu za mieszkanie i przedszkole na życie zostaje około tysiąc zł miesięcznie. Gdyby nie 500 plus nie posłałabym syna do przedszkola i nie wynajęłabym sama mieszkania. Doceniam, że je mam, ale nie rozumiem, dlaczego podwyżka ma dotyczyć tylko wielodzietnych. Przecież u nas wszystko tak samo drożeje - zaznacza. "Alimenty to nie prezenty". Chyba że w Polsce Kiedy pytam samotne matki o propozycję 600 plus dla wielodzietnych, pani Danuta mówi wprost: - A może niech to państwo weźmie się za rodziców, którzy ukrywają swoje dochody, żeby alimentów nie płacić? U nas tatuś ma już ponad 200 tys. zł długu. Rząd ma takie dzieci gdzieś, bo prościej promować pełne, szczęśliwe, wielodzietne rodziny. Przypadek pani Danuty odosobniony nie jest. - W Polsce ponad milion dzieci czeka na alimenty egzekwowane przez komorników, którzy co roku otrzymują około 60 tysięcy nowych spraw alimentacyjnych. W mojej, relatywnie niewielkiej, kancelarii prowadzę obecnie ok. 1500 spraw dotyczących egzekucji alimentów, a w ostatnich pięciu latach, średnioroczny wpływ spraw alimentacyjnych oscyluje w granicach stu. To spora liczba, która jeszcze większe wrażenie robi, kiedy uświadomimy sobie, że kryją się za nią konkretne dzieci - mówi Interii Robert Damski, komornik sądowy. Z zeszłorocznych danych z Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor wynika, że zaległości alimenciarzy to ponad 11 mld złotych. Nie płacą alimentów? "Czasem ręce opadają" Pani Kinga skończyła administrację. Ojciec jej córki zostawił ją jeszcze w ciąży. - Byliśmy razem cztery lata. Kiedy zaszłam w ciążę, szybko mi oznajmił, że chyba nie jest jednak gotowy na rodzinę. Zaproponował aborcję. Kiedy się nie zgodziłam, zabrał swoje rzeczy i się wyprowadził - opowiada 32-latka. Dziś samodzielnie wychowuje dwuletnią Zosię. Pracuje jako sekretarka w biurze. Córka chodzi do żłobka. - Zarabiam 3 tys. na rękę. Po opłaceniu rachunków zostaje nam dziennie 20 zł na osobę. Na jedzenie, ubranie, leki. Pamiętam, że kiedy przychodził dzień szczepienia małej - płatnego, na rotawirusy czy meningokoki, które kosztuje około 300 zł za dawkę, siedziałam i płakałam. Bo wiedziałam, że po takim wydatku nie starczy nam do końca miesiąca na życie. Tak samo jest kiedy Zosia choruje i idziemy do apteki - opowiada pani Kinga. Ojcu Zosi sąd zasądził 700 zł alimentów. - Podobno jak na polskie orzecznictwo to zaskakująco dużo. Ale co z tego, skoro nie płaci, bo oficjalnie nie pracuje i nic nie ma - mówi pani Kinga. - Nie zawsze powodem niepłacenia jest brak pieniędzy, często to po prostu brak poczucia odpowiedzialności - przyznaje Robert Damski, komornik sądowy. - Niektórzy potrafią w cwany sposób zabezpieczyć swój majątek przed egzekucja sądową i są dumni z tego, że udało im się uciec przed komornikiem. Bywa, że członkowie rodzin dłużnika "na podorędziu" mają nawet imienne faktury na telewizor, komputer, czy ławeczkę do ćwiczeń, aby "udowodnić", że zobowiązany do alimentów syn nic nie ma. Przyznaję, że czasami ręce opadają - dodaje komornik. Fundusz Alimentacyjny? Tak, ale nie dla wszystkich Rodzicowi, który ma zasądzone alimenty przez sąd, a ich egzekucja okazała się bezskuteczna, przysługuje świadczenie z funduszu alimentacyjnego, w wysokości ustalonych alimentów, jednak nie wyższej niż 500 zł. Aby otrzymywać pieniądze z funduszu trzeba spełnić kryterium dochodowe. 900 zł na osobę w rodzinie. - Zarabiając 3000 zł ten próg przekraczam, więc alimentów nie mamy - podsumowuje pani Kinga. - Ale czy jest tak, że po pewnym progu dziecko przestaje kosztować? No nie. Pani Monika dodaje, że zna przypadki, w których matki, żeby nie stracić funduszu, "kombinują". - Wiem, że niektóre mamy pracują na czarno, żeby nie przekraczać progu i dostawać pieniądze z funduszu i tylko do tego to doprowadza. Ja nie będę udawać uczestnika na zajęciach, które prowadzę tylko dlatego, żeby oszukać system. Więc jeśli ojciec przestanie płacić nie dostanę żadnej pomocy. Za co? Za to że pracuje ile mogę, żeby nam niczego nie brakowało - denerwuje się. - Czemu rozważana podwyżka 500 plus dla wielodzietnych, a nikt nie pochyli się nad tym, że alimenty w funduszu jak już spełnisz kryteria to wypłacane tylko do 500 zł i ten stan nie zmienia się od lat - pyta pani Ewa. Polski Ład. Rodzic z dzieckiem już się nie rozliczy. Z mężem tak Do tej pory samotni rodzice mogli rozliczać się wspólnie z dzieckiem. Podatek osoby samotnie wychowującej dziecko był obliczany jako dwukrotność podatku liczonego od połowy dochodów. Ale zdaniem PiS taki sposób rozliczania się faworyzuje samotnych rodziców i może zachęcać Polaków... do rozwodów. Dlatego, aby zapobiec rozstaniom i premiować małżeństwa w Polskim Ładzie możliwość rozliczenia samotnego rodzica z dzieckiem zniesiono i wprowadzono ulgę na dziecko samotnego rodzica w kwocie 1,5 tys. zł. - Dzięki temu, że mogłam rozliczyć się jako samotna matka uchroniłam nam w tamtym roku prawie 10 tys. podatku, pieniądze chociażby na wakacje, ale w Polskim Ładzie już tej opcji mieć nie będę i zapłacę o tyle podatku więcej. Ktoś powie: w głowie wam się przewraca, tyle pieniędzy. Ale przecież to są moje pieniądze. Okupione ciężką pracą, czasem, którego nie poświęcam synowi, bo spędzam go zarabiając na nasz byt. Więc dlaczego mam je oddawać? Nikt mi ich w prezencie nie dał - tłumaczy pani Monika. 500 plus extra, czyli rodzinny kapitał opiekuńczy Rodzinny kapitał opiekuńczy w rządowym założeniu ma pomóc młodym ludziom łączyć rodzicielstwo z pracą zawodową. - Naszą ambicją jest dalsze wspieranie polskich rodzin, dlatego wprowadzimy dodatkowe świadczenie dla rodzin z dziećmi. Będzie przysługiwał na każde drugie i kolejne dziecko w rodzinie w wieku od ukończenia 12. do 36. miesiąca życia w maksymalnej wysokości 12 tys. zł na dziecko - zachwala pomysł rząd. Justyna: - I znowu rodziny wielodzietne. Sama wychowuję 13-letnią córkę. Kiedy podjęłam parę lat temu zatrudnienie poczułam się ukarana, bo odebrano mi zasiłek rodzinny i obiady w szkole. Za karę, że poszłam do pracy, zapracować na własne dziecko. Znam wiele rodzin, gdzie mamusia i tatuś nie pracują albo tatuś pracuje na czarno. Mają kilkoro dzieci i pomoc zewsząd. Wszystkie zasiłki, świadczenia, obiady, dodatek mieszkaniowy i na opał. Siedzą w domu młodzi zdrowi ludzie i żeby chociaż jedno z nich podjęło pracę. Ale nie, bo im się nie opłaca - kwituje. I pyta: - W czym jestem gorsza ja czy moja córka? Zrywam się rano, gnam na 12 godzin do pracy, dziecko często siedzi w domu samo. A tam mamy wyspane, wypoczęte, spędzają czas z dziećmi i śmieją mi się w twarz, że tak mi się chce do tej pracy latać. "Wygląda na to, że 1 plus 1 to dla rządu nie rodzina" - W rodzinach wielodzietnych znów będzie szał, 600 plus, do tego 500 zł lub 1000 jeśli są dzieci do 36 miesiąca. A u nas po staremu. To państwo nie kocha samotnych rodziców z jednym dzieckiem - mówi pani Monika.Samotne mamy podkreślają, że zamiast rewaloryzacji jakiejkolwiek daniny wolałyby, żeby system po prostu nie rzucał im kłód pod nogi. - Gdzie są ułatwienia dla samotnych pracujących rodziców? Gdzie są publiczne żłobki? Do naszego przyjmują tylko dzieci bezrobotnych, bo placówka ma dotację z programu aktywizującego niepracujących. Ja jako matka, która pracuje, nie miałam szans. Więc został mi tylko prywatny za 500 zł - mówi pani Kinga. - Zaraz odezwą się głosy, że za burtę wypadają nie tylko samodzielne mamy, ale i rodziny z jednym dzieckiem. Tylko, że mimo wszystko pełnym rodzinom jest łatwiej finansowo. Koszty utrzymania dzieli się na dwoje, a dwie wypłaty to nie jedna i nawet nie chodzi tylko o pieniądze, ale o komfort psychiczny, że nawet gdy jeden rodzic straci pracę to drugi ją ma - zaznacza pani Natalia. - Ten rząd mówi nam wprost: nie macie męża i trojga dzieci, to bądźcie zaradne, samowystarczalne, grzecznie podatki płaćcie i o nic nie proście - dodaje pani Kinga. Według Eurostatu i GUS, matki wychowujące samotnie dzieci stanowią 19,4 proc. polskich rodzin i jest to jeden z najwyższych wskaźników w Europie (wyższy jest jedynie na Łotwie - 29,1 proc., Litwie, w Estonii oraz Słowacji). 2,8 proc. to samotni ojcowie. Prawie połowa samotnych matek została opuszczona przez mężów lub partnerów. *imiona samotnych mam zostały zmienione