16 września zarząd kopalni Nowy Ląd w Niwnicach koło Lwówka Śląskiego poinformował swoich pracowników o podwyższeniu wynagrodzenia zasadniczego. Jak informuje money.pl zatrudnieni w spółce górnicy mieli otrzymać od 100 do 350 zł podwyżki. Ale szybko okazało się, że nie wszyscy mieli po lekturze komunikatu zarządu kopalni powody do radości. W punkcie drugim obwieszczenia górnicy przeczytali: "Podwyżka wynagrodzenia zasadniczego dotyczy wyłącznie pracowników zaszczepionych przeciw COVID-19" Jak donosi opisujący sprawę portal money.pl w kopalni zawrzało. Tym bardziej, że niektórzy niezaszczepieni zostali także zdegradowani - jeden z górników po 16 latach pracy w kopalni ze sztygara został ślusarzem. Bo nie zaszczepił się przeciwko COVID-19. W sieci wybuchła dyskusja czy można nagradzać pracowników zaszczepionych i karać tych, którzy certyfikatu szczepień nie posiadają. Eksperci ostrzegają, że wraz ze wzrostem zachorowań i czwartą falą pandemii takich przypadków i toczących się wokół nich sporów będzie więcej. - Jeśli rząd nie wprowadzi odpowiednich regulacji, za chwilę będziemy świadkami wyniszczających wojen pomiędzy pracownikami a pracodawcami ze szczepieniami w tle - mówi Interii Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie. Nagroda czy dyskryminacja? Adwokat Mateusz Gawlas nie ma wątpliwości, że bez względu na motywacje, jakimi kierują się pracodawcy, podnosząc wynagrodzenie tylko zaszczepionym pracownikom, taka sytuacja nie jest do końca zgodna z prawem. - Dopóki nie ma obowiązku szczepień powszechnych to tego typu zapisy mogą naruszać prawo, a w szczególności zasadę niedyskryminacji w zatrudnieniu, która nakazuje pracowników traktować tak samo - tłumaczy adwokat Mateusz Gawlas. - Rozumiem, że z jednej strony są argumenty pracodawców, którzy dbają o bezpieczeństwo załogi i dobro zakładu pracy. Ale z drugiej strony są pracownicy, którzy mogą czuć się pokrzywdzeni i z tego powodu mieć różnego rodzaju roszczenia przewidziane w kodeksie pracy - dodaje adwokat. ZOBACZ: Sygnalista w firmie. Jaką ochronę dostanie? - Ja to widzę tak: to nie jest kara dla osób niezaszczepionych, tylko nagroda dla tych, którzy są świadomi skali zagrożenie i mu zapobiegają. To jest kwestia pokazania właściwej drogi w zakładzie pracy i zachęcenia tych, którzy są niezdecydowani do podjęcia jedynej słusznej decyzji - mówi dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej. Premia na wniosek zaszczepionego Dr Grzesiowski podkreśla jednak, że wiele zależy od charakteru covidowej premii. - Jeśli byłyby to zapowiadane podwyżki, negocjowane załóżmy przez związki zawodowe i miały być dla wszystkich, a potem dostają je tylko zaszczepieni, to faktycznie będzie to nie fair. Ale jeżeli to jest inicjatywa zarządu, który nagle pojawia się z takim bonusem dla zaszczepionych, to absolutnie nie można tutaj mówić o żadnej dyskryminacji, tylko o nagrodzie dla tych, których obecność w zakładzie pracy nie grozi wybuchem epidemii - mówi dr Paweł Grzesiowski. Mecenas Daniel Reck z Kancelarii Adwokackiej Duraj Reck i Partnerzy potwierdza, że samo wynagradzanie zaszczepionych niezgodne z prawem nie jest. Ale nie jako podwyżka wynagrodzenia, tylko w ramach... premii na wniosek samego pracownika. - Gratyfikacje dla zaszczepionych pracowników w świetle panujących warunków epidemicznych są w pełni uzasadnione. Trzeba mieć na uwadze, że w Polsce i na świecie przytłaczająca większość osób hospitalizowanych, blisko 99 proc., to osoby niezaszczepione. Pracodawcy muszą zadbać o bezpieczeństwo w zakładzie pracy, a promocja szczepień poprzez przyznawanie premii dla zaszczepionych jest rozwiązaniem zgodnym z prawem, które może przekonać niezdecydowanych - tłumaczy adwokat Daniel Reck. - Należy jednak pamiętać, że taki bonus przyznaje się na wniosek pracownika, który sam może zdecydować czy przyjmie szczepionkę i czy poinformuje o tym pracodawcę. Premie dla zaszczepionych zmotywują do szczepień, nie pozbawiając przy tym możliwości samodzielnego podjęcia decyzji o przyjęciu szczepionki. "Ustawa na cięższe czasy" - Szeroko opisywana w mediach sytuacja w jednej z kopalni to jaskrawy przykład do czego może prowadzić brak odpowiednich rozwiązań legislacyjnych. Widać, że problem narasta i konieczne jest szybkie przygotowanie regulacji - mówi Interii Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej. Ustawę dającą pracodawcy możliwość sprawdzenia, którzy pracownicy są zaszczepieni, zapowiadał już w sierpniu minister Adam Niedzielski. 13 października szef resortu zdrowia tłumaczył na antenie TVN24, że projekt jest na ścieżce legislacyjnej. Jednocześnie podkreślając, że rząd póki co nie widzi potrzeby wprowadzania tej ustawy. - Będziemy ten projekt trzymali na cięższe czasy. Patrzymy sobie na różne parametry. Nie mówię tylko o epidemicznych wielkościach, ale też o pewnych preferencjach społecznych - podkreślał minister. - Rząd skapitulował przed środowiskami antyszczepionkowymi powodując, że przygotowywana ustawa o dostępności informacji dotyczącej szczepienia, została zamrożona do odwołania - mówi Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej - Taka ustawa jasno regulowałaby, jak pracodawca może wykorzystywać informacje pozyskane od pracowników. Zabezpieczałaby nie tylko interes pracodawcy, ale i pracownika, który nie mógłby zostać zwolniony przez to, że jego przekonania nie pozwalają mu na szczepienie się. Ciężar przerzucony na pracodawców Mojsiuk podkreśla, że brak ustawy przerzuca cały ciężar na przedsiębiorców, a ci radzą sobie tak jak uznają za stosowne. - Nie jest zwolenniczką zwalniania osób niezaszczepionych, w Północnej Izbie Gospodarczej w Szczecinie nie było jeszcze przypadku, żeby jakiś przedsiębiorca się na to zdecydował. Ale podchodzę jednak z wyrozumiałością do zarządzających, którzy chcą zapewnić bezpieczeństwo innym pracownikom oraz zagwarantować ciągłość operacyjną w swoich przedsiębiorstwach. Politycy zrzucili wszystko na pracodawców. Dopóki nie ma ustawy nikogo nie powinno więc dziwić, że zarządzający firmami próbują rozwiązać problem na różne sposoby - mówi Hanna Mojsiuk. Prezes Północnej Izby Handlu podkreśla, że za decyzjami pracodawców stoi często specyfika pracy w kopalni, na halach magazynowych czy w fabrykach. - Często jest to praca, którą można opisać określeniem "człowiek na człowieku", nie ma mowy o żadnym dystansie. Jedna chora osoba może spowodować zakażenie kilkudziesięciu następnych i na przykład cała fabryka będzie musiała zawiesić działalność. Nie możemy nakręcać spirali hejtu na przedsiębiorców, którzy wymagają od swoich pracowników szczepień, oni po prostu starają się zniwelować zagrożenie strat dla swoich firm - dodaje prezes Hanna Mojsiuk z Północnej Izby Gospodarczej. - Antyszczepionkowcy często mówią o dyskryminacji, chociaż to oni najbardziej zagrażają stabilności takiego zakładu pracy. Bo jeżeli nieszczepiony zarazi nam wiele osób, to czy on poniesie odpowiedzialność za to, że zakład na przykład stanie i będzie płacił odszkodowanie? - mówi dr Paweł Grzesiowski. - Dlatego ja całym sercem jestem za premiowaniem tych, którzy są świadomi zagrożenia i mu przeciwdziałają - dodaje ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej.