Łukasz Garczewski mieszka w Poznaniu. Jest społecznikiem, politykiem i trenerem biznesowym. Od 38 lat zmaga się z mózgowym porażeniem dziecięcym. Porusza się o własnych siłach, czasem przy pomocy laski, ale wzmożone napięcie mięśniowe nóg skutecznie uniemożliwia mu pewne czynności. Na przykład samodzielne wejście do pociągu. Dziś właśnie tym środkiem transportu miał dostać się do Wrocławia. Ale jak twierdzi, za sprawą PKP, do celu nie dotarł. "Konduktor PKP Intercity uniemożliwił mi przejazd pociągiem" - Konduktor PKP Intercity uniemożliwił mi przejazd pociągiem z Poznania do Wrocławia. Tak się w Polsce dba o dostępność transportu publicznego dla osób z niepełnosprawnością - skarży się Łukasz Garczewski. I wrzuca do sieci nagranie. - Jest trochę po 10:00. Jakiś kwadrans temu odmówiono mi możliwości wejścia do pociągu relacji Poznań - Wrocław. Nazywam się Łukasz Garczewski i od 38 już prawie lat żyję z mózgowym porażeniem dziecięcym, które powoduje że nie jestem w stanie samodzielnie zrobić tego kroku pomiędzy krawędzią peronu a wagonem - zaczyna swoją opowieść niepełnosprawny mężczyzna. Na nagraniu Garczewski opowiada, jak wyglądała jego rozmowa z konduktorem po tym, kiedy poprosił pracownika pociągu o pomoc. - Powiedział, że nie może mi pomóc. Zapytał, czy zgłaszałem fakt przejazdu, ja powiedziałem, że nie, ponieważ jest to mój drugi pociąg, na pierwszy się spóźniłem. W związku z czym pan konduktor powiedział, że nie może mi pomóc - opisuje zajście niepełnosprawny. Mężczyzna dodaje, że próbował też ratować się w inny sposób. - Poprosiłem konduktora, żeby wszedł do wagonu i poprosił dwie rosłe osoby, żeby na chwilę wysiadły i mi pomogły. Pan konduktor, ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, odmówił, mówiąc, że on nie ma prawa prosić pasażerów o pomoc w moim imieniu - opowiada pan Łukasz. - Tak wygląda równouprawnienie i pomoc dla osób z niepełnosprawnością w tym kraju. Dziękuję, k..., bardzo. Mam dość tego kraju i tego jak jest dziadowsko skonstruowany - kwituje na nagraniu zdenerwowany podróżny. "Potrzebna pomoc dwóch osób" Skontaktowaliśmy się z panem Łukaszem. Opowiedział nam o kulisach zdarzenia i tym, na czym miała polegać pomoc, której potrzebował. - Ja przy wsiadaniu potrzebuję dwóch rzeczy. Po pierwsze asekuracji, żeby jedna osoba podtrzymała mnie przy podchodzeniu do krawędzi peronu, ponieważ przez chorobę mam kiepskie poczucie równowagi i istnieje ryzyko, że wpadnę w szczelinę między peronem a wagonem. Kiedy jestem już przy krawędzi peronu to moim drugim problemem jest zrobienie tego kroku w górę. Przez mózgowe porażenie dziecięce mam dużą spastyczność i znacznie zwiększone napięcie mięśniowe w nogach. No i zwykle odbywa się to tak, że jedna osoba mnie asekuruje, a druga najczęściej konduktor czy konduktorka, stoi na schodach wagonu, bierze mnie pod ramiona, ja w ten sposób wykonuję krok i jesteśmy w środku - opisuje mężczyzna. Dziś takiej pomocy zabrakło. Na drodze stanął czynnik ludzki, ale i przepisy PKP. "Absurdalne przepisy PKP" Bo okazuje się, że aby uzyskać pomoc pracownika PKP IC, pasażer z niepełnosprawnością musi zgłosić chęć podróży przynajmniej 48 godzin wcześniej. - Dyskryminacja w czystej postaci. Osoba zdrowa wsiada do pociągu kiedy chce. Osoba z niepełnosprawnością wsiądzie, jeśli zaplanuje podróż dwie doby wcześniej. My najwyraźniej nie możemy wpaść na spontaniczny pomysł pojechania pociągiem kiedy nam się tylko zamarzy - mówi w rozmowie z Interią Łukasz Garczewski. Przepis PKP zgodnie z którym, aby uzyskać pomoc, niepełnosprawny musi zgłosić chęć podróży 48 godzin wcześniej, Garczewski nazywa absurdalnym. - Kiedyś było tak, że pomocy udzielała ochrona dworca. Potem to zmieniono i dzisiaj jest tak, że pomocy udziela obsługa pociągu. Co oznacza, że i tak pomóc ma ten, który danego dnia w danym pociągu ma dyżur. Gdybym więc zgłosił chęć przejazdu dziś o 9:40, to pomagałby mi ten sam człowiek, który dziś mi pomocy odmówił. Więc jaki to ma sens? - pyta niepełnosprawny mężczyzna. I dodaje: - PKP i obsługa pociągów zasłaniają się tym przepisem w swoim regulaminie wtedy, kiedy jest im to na rękę. Natomiast kluczowe jest to, że takie zgłoszenie nic nie zmienia w formie obsługi - ocenia pan Łukasz. PKP IC reaguje O komentarz do zaistniałej sytuacji poprosiliśmy biuro prasowe PKP Intercity. - PKP Intercity przeprowadzi wewnętrzne postępowanie wyjaśniające, które pozwoli ustalić okoliczności decyzji o braku udzielenia pomocy. Przepraszamy za zaistniałą sytuację. Dokładamy wszelkich starań w procesie szkolenia pracowników, by jakość obsługi wszystkich pasażerów, w tym osób z niepełnosprawnościami, była na jak najwyższym poziomie - mówi Interii Anna Zakrzewska, z biura prasowego PKP IC. Podkreśla, że spółka cały czas inwestuje w tabor "przyjazny dla osób z niepełnosprawnościami, a także przeprowadza szkolenia drużyn konduktorskich z zakresu obsługi tej grupy podróżnych". - W tym celu przeprowadzono specjalistyczne szkolenia obejmujące przygotowanie teoretyczne i część praktyczną. Ukończyło je około 1900 pracowników drużyn konduktorskich PKP Intercity - dodaje Zakrzewska. - Jeżdżę kilka razy w miesiącu i połowa przypadków jest taka, że coś nie działa. Na przykład konduktor, który już wie, że jadę zapomni o mnie i nie przyjdzie pomóc mi wysiąść. Ostatnio miałem taką właśnie przygodę, że pojechałem aż do Warszawy Wschodniej, bo na Centralnej konduktor o mnie zapomniał. A gdyby to była inna stacja, pojechałbym nawet ze 100 km dalej. PKP Intercity jest po prostu nieudolne, jeśli chodzi o procedury. Bo tu nie chodzi o ludzi, ale o procedury. Są złe i niechlujne i przez to są te wszystkie problemy - opowiada pan Łukasz. Osoby z niepełnosprawnością a przepisy PKP IC Zapytaliśmy PKP IC także o to, jaki sens ma zgłaszanie podróży osoby z niepełnosprawnością na 48 godzin przed podróżą i czy nie jest to dyskryminacją dla podróżnych. "Wsparcie osobom z niepełnosprawnościami i osobom o ograniczonej możliwości poruszania się jest zapewniana w granicach technicznych i organizacyjnych możliwości, jeżeli o potrzebie jej udzielenia spółka zostanie poinformowana z przynajmniej 48-godzinnym wyprzedzeniem przed planowanym wyjazdem (zgodnie z wymogami Rozporządzenia (WE) nr 1371/2007 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 23 października 2007 r. dotyczącego praw i obowiązków pasażerów w ruchu kolejowym). Warto podkreślić, że czas ten potrzebny jest na kompleksową weryfikację zgłoszenia. Sprawdzana jest nie tylko poprawność i kompletność danych niezbędnych do zorganizowania wsparcia, czy możliwość skorzystania z asysty w obrębie dworca, a także dostępność taboru, infrastruktury peronowej i dworcowej (w tym sprawność techniczną wind, ruchomych schodów w głównych ciągach komunikacyjnych etc.). Dzięki zgłoszeniu asysty, o planowanej podróży osoby z niepełnosprawnościami informowana jest m.in. drużyna konduktorska, która obsługuje pociąg w danym dniu. Wykonanie wyżej wymienionych czynności jest czasochłonne, niemniej jednak gwarantuje zorganizowanie kompleksowego wsparcia osobom z niepełnosprawnościami i osobom o ograniczonej sprawności ruchowej" - czytamy w odpowiedzi.Na stronie PKP IC czytamy o organizacji podróży osób z niepełnosprawnością, gdzie podkreślono m.in. konieczność wcześniejszego zgłoszenia chęci odbycia podróży. "W celu zapewnienia możliwej pomocy w podróży osobom z niepełnosprawnością i osobom o ograniczonej sprawności ruchowej informujemy o konieczności wcześniejszego zgłoszenia chęci odbycia podróży. (...) Pomoc zapewniana jest pod warunkiem, że PKP IC powiadomiono o potrzebie udzielenia pomocy danej osobie przynajmniej na 48 godzin przed podróżą" - czytamy. Jest też punkt co z tymi, którzy o planach przejazdu spółki nie powiadomią "Jeżeli Klient nie powiadomi PKP IC o planowanym przejeździe w terminie, o którym mowa wyżej, Przewoźnik podejmie racjonalne działania dla zapewnienia pomocy w taki sposób, aby osoba z niepełnosprawnością lub osoba o ograniczonej sprawności ruchowej, mogła odbyć podróż lub przesiąść się do skomunikowanego pociągu". W tym przypadku ten punkt nie zadziałał. "PKP ma systemowy problem ze wsparciem osób z niepełnosprawnościami" - Mi nie chodzi o to, żeby ten jeden facet, który miał może gorszy dzień miał w związku z moją historią problem. Zdenerwował mnie, ale trudno. Ja mam pretensję do PKP o to, że ma systemowy problem ze wsparciem osób z niepełnosprawnościami i nie zapewnia równego dostępu do transportu publicznego tak jak powinno - mówi Interii Łukasz Garczewski. I dodaje: - Chcę mieć pełne prawo do tego, żeby móc pojechać sobie pociągiem wtedy kiedy tego chcę, kiedy tego potrzebuję. Nie że za 48 godzin. Bo to do tego się sprowadza. PKP Intercity ma tak skonstruowany regulamin, że mówią mi: jesteś inny niż wszyscy i dlatego musisz nam zgłaszać z wyprzedzeniem, że się gdzieś wybierasz. Ja bym po prostu chciał, żeby było normalnie. Żebyście traktowali osoby z niepełnosprawnością tak jak osoby pełnosprawne. Nic ponad to - apeluje do PKP mężczyzna.