Ewelina Karpińska-Morek, Interia: Pszczoły opanowały do perfekcji sztukę przekazywania informacji. Zdaje się, że jako ludzie czasem zostajemy w tyle. Które ogniwo tego procesu komunikowania było dla pana najbardziej zaskakujące? Prof. dr hab. Jerzy Woyke: - Najbardziej interesujące dla mnie było wskazywanie przez pszczoły kierunku, gdzie znajdują się kwiaty z nektarem i pyłkiem w stosunku do położenia słońca na niebie. Jak to się odbywa? - Pszczoły zbieraczki, które znalazły źródło pożytku (nektar lub pyłek) po powrocie do rodziny pszczelej przekazują informacje, gdzie znajduje się to źródło. Zanim zaczną to robić, oddają młodszym pszczołom z rodziny przyniesiony ładunek. Same nie składają przyniesionego nektaru i pyłku do komórek plastra. Po uwolnieniu się od ładunku, informują robotnice o miejscu pożytku za pomocą tańców. Na ile dokładane są informacje przekazywane przez pszczoły w formie tańca? I jak to jest, że one ten język rozumieją? - Rozróżniamy dwa zasadnicze rodzaje tańców. Jeżeli źródło pożytku znajduje się niedaleko ula, w odległości 20 - 30 m, wtedy tancerki wykonują tzw. taniec okręcany. Tańczą dookoła, następnie zawracają i wykonują ten taniec w przeciwnym kierunku. Mogą powtarzać go w innym miejscu gniazda. Pszczoły znajdujące się w pobliżu tancerki podążają za nią, dotykają ją czułkami i zapamiętują zapach kwiatów, z których pochodził przyniesiony ładunek. Taniec okręcany nie informuje o miejscu pożytku. Jak więc należy rozumieć ten komunikat? - Szukajcie dookoła ula. A drugi rodzaj tańca? - Drugi rodzaj, to taniec wywijany, zwany również ósemkowym. Taniec ten przekazuje pszczołom w rodzinie dwie informacje, a mianowicie o odległości i kierunku źródła pożytku. Tancerka najpierw porusza się po linii prostej, wywijając odwłokiem w prawo i w lewo. Następnie zawraca półkolem, np. w prawo, do punktu wyjścia. Znowu porusza się po tej samej linii prostej wywijając odwłokiem. Obecnie zawraca półkolem z drugiej strony np. z lewej do punktu wyjścia. Powtarza ten taniec kilkakrotnie. Pszczoły znajdujące się w pobliżu podążają za tancerką, dotykają jej czułkami, zapamiętując zapach kwiatów, z których pochodzi nektar lub pyłek. W jaki sposób należy interpretować te ruchy? - Tempo tańca informuje o odległości pożytku. Gdy źródło pokarmu znajduje się bliżej, tancerka tańczy szybciej, a mianowicie wykonuje 10 tańców w ciągu 15 sekund. Gdy kwiaty znajdują się dalej, np. 3 km tancerka tańczy wolniej, a mianowicie wykonuje 2 tańce w ciągu 15 sekund. W jaki sposób przekazywane są więc informacje dotyczące kierunku? - Kierunek źródła pożytku tancerka przekazuje przez kierunek tańca. Kierunek ten pokazuje w stosunku do położenia słońca na niebie, względem lokalizacji ula. Brzmi skomplikowanie... - Jeżeli tancerka tańczy po linii prostej zwrócona głową do góry, oznacza to, że źródło pożytku znajduje się w kierunku słońca na niebie. Jeżeli tancerka tańczy po linii prostej zwrócona głową ku dołowi, oznacza to, że źródło pożytku znajduje się w przeciwnym kierunku niż słońce. Jeżeli źródło pożytku nie znajduje się na linii ul - słońce, lecz jest odchylone o pewien kąt w prawo lub w lewo, wtedy tancerka odchyla o taki sam kąt linię prostą tańca wywijanego w stosunku do pionu. Ten opis tańca jest bardzo obrazowy. Przyznam, że wydawało mi się, że odbywa się poza ulem. Z dużym zaskoczeniem przeczytałam w jednym z numerów czasopisma "Pasieka", że to wszystko dzieje się w środku, w całkowitej ciemności. Nurtuje mnie więc, jak Karl von Frisch, który dostał Nobla za opis sposobu komunikowania się pszczół, był w stanie prowadzić obserwacje, nie naruszając zanadto prywatności tych owadów? - Karl von Frisch stosował powszechnie znany ul obserwacyjny. Istotą tego ula jest fakt, że można obserwować pszczoły na plastrze z obydwu stron. Ul jest tak szeroki, aby było to możliwe. Oprócz miejsca na plaster grubości 2,5 cm, pozostawia się z każdej strony 1 cm na przestrzeń międzyplastrową. Ściany z obydwu stron są szklane, by można było obserwować pszczoły w ulu. Gdy nie prowadzi się obserwacji, osłania się je płytą izolacyjną. Z przodu ula u dołu znajduje się otwór wylotkowy. Można do niego przyczepić kanalik. Wtedy taki ul można postawić na parapecie w pokoju, a kanalik przeprowadzić przez ramę okna na zewnątrz. Teraz można obserwować w pokoju, co dzieje się wewnątrz rodzinki pszczelej. Czy wśród osobników żyjących w rodzinie pszczelej zdarzają się formy buntu? Czy dopuszczalny jest przykładowo bunt przeciwko prawidłowo czerwiącej, zdrowej matce? Jeżeli tak, to czy prowokatorom udaje się przekonać do takiego powstania przeciwko władzy w ulu inne pszczoły? - U pszczół europejskich takie zjawiska nie istnieją. Prawdopodobnie uniemożliwia to substancja mateczna zdrowej matki. A u innych? - W 1995 r. opublikowałem wyniki moich badań nad przejmowaniem rodzin pszczelich przez inny podgatunek pszczół. Dotyczy to pszczół południowoafrykańskich (A. m. capensis). Robotnice tych pszczół mają dobrze rozwinięte jajniki i mogą składać jaja. Nie czynią jednak tego wtedy, gdy w rodzinie jest zdrowa matka (wydzielająca substancję mateczną). Gdy brakuje matki i znajdują się tam tylko mateczniki (nie wydzielające substancji matecznej), wtedy robotnice pszczoły A. m. capensis wchodzą do takiej rodziny, niszczą mateczniki i składają jaja. Wylegają się z nich larwy trutowe, lecz również, co osobliwe, także larwy robotnic. Przeżywalność larw robotnic jest niska. Do czasu zasklepienia przeżywa ich zaledwie 40 proc. Taka rodzina jest skazana na zagładę. Co sprawia, że pszczoły miodne na poszczególnych etapach życia wchodzą w nowe role? Czy tak są zaprogramowane ich organizmy, czy też w ulu pszczoły bardziej doświadczone decydują o awansie młodszych sióstr na wyższe stanowiska? - Pszczoły w rodzinie pszczelej wykonują różne czynności w zależności od wieku. Przez pierwsze trzy tygodnie po wygryzieniu z komórki plastra robotnice głównie pracują wewnątrz gniazda. Przez dalszy okres życia wykonują prace na zewnątrz gniazda, stając się zbieraczkami. Czy jest to jakoś fizjologicznie uwarunkowane? - Powodem umożliwiającym wykonywanie przez robotnice różnych czynności jest stan rozwoju gruczołów, których wydzielina zapewnia wykonanie tych czynności. Gruczoły mleczne w głowie wydzielają mleczko potrzebne do karmienia larw młodszych. Gruczoły tułowiowe wydzielają enzymy potrzebne do przerabiania wielocukrów na cukry proste - glukozę i fruktozę. Gruczoły woskowe wydzielają płynny wosk na brzuszne segmenty odwłokowe. Wydzielina ta zastyga w postaci płytek woskowych, które robotnice zużywają do budowy plastrów woskowych. Jak długo żyje pszczoła? - Pszczoła robotnica pracuje w lecie trzy tygodnie w rodzinie i dwa tygodnie poza rodziną jako zbieraczka. Średnio żyje w lecie pięć tygodni. Natomiast pszczoły robotnice urodzone jesienią dożywają do wiosny i żyją średnio około pięć miesięcy. Przyczyną tego jest fakt, że jesienią robotnice nie karmią czerwiu mleczkiem, co jest bardzo wyczerpujące. W rezultacie pszczoły jesienne gromadzą w swoim ciele tłuszczowym zapasy, które umożliwiają im przetrwać zimę. W jaki sposób rodzina pszczela rozprawia się z intruzem? Wyobrażam sobie, że do ula wpadnie na przykład szerszeń. - Szerszeń nigdy nie wpadnie do ula. Na wylotku znajdują się pszczoły strażniczki, które nie wpuszczą intruza. Dotyczy to zarówno szerszenia, jak i obcej pszczoły z innej rodziny. Jednakowoż, szerszenie są amatorami pszczół. Latają w pobliżu ula i łapią powracające pszczoły zbieraczki. Wielu udaje się wyminąć szerszenia, ale nie wszystkim. Najgorzej jest, gdy koło ula poluje kilka szerszeni. Wtedy sieją spustoszenie w rodzinie pszczelej. Gdybyśmy sobie wyobrazili, że rodzina pszczela w ulu jest minipaństwem, to które elementy tej struktury społecznej należałoby uznać za wyjątkowo silne, stabilne, a które za słabe? - Zachowanie pszczół w rodzinie pszczelej zależy w dużym stopniu od substancji matecznej, która produkowana w gruczołach żuwaczkowych matki. Wydostaje się ona na powierzchnię matki - następnie zlizują ją pszczoły robotnice, tworzące orszak matki. Dzielą się nią z innymi pszczołami, które rozdzielają ją dalej. Wystarcza jej dla wszystkich pszczół? - Matka pszczela wydziela substancję mateczną przez całe życie, ale w danej chwili pobiera ją tylko kilka robotnic. Gdy jedne pobiorą, to odchodzą i kolejnopobierają ją następne. Substancja ta jest ektohormonem (tzw. hormonem zewnętrznym). Hormon ten pobudza działanie gruczołów mlecznych i woskowych pszczół robotnic. Niedobór doprowadza do rozwoju jajników u pszczół robotnic. Powoduje to pojawianie się pszczół trutówek, które składają niezapłodnione jaja, nawet w obecności nieudolnej matki. Gdy brakuje matki w rodzinie, robotnice nie budują woskowych plastrów. W jednym z wywiadów powiedział pan, że pszczoły żądlą człowieka tylko wtedy, gdy stanie im na drodze. A w jakich sytuacjach atakują inne pszczoły? Czy zdarzają się zaczepki, bijatyki i regularne wojny między rodzinami pszczelimi? - W normalnych warunkach pszczoły jednych rodzin nie atakują innych rodzin. Na wylotku ula znajdują się strażniczki, które nie wpuszczają intruzów. Jednak, gdy brak pożytku, robotnice z jednych rodzin zwabione zapachem miodu starają się wtargnąć do innych rodzin, aby skraść miód. Strażniczki rodziny zwykle bronią się. Jednakowoż, gdy rodzina jest słaba, np. jest chora, rabusie zażądlą strażniczki i wtedy rabują cały miód rodziny. Najczęściej w ten sposób rozprzestrzeniają się choroby pszczół. Czytałam, że nie lubi pan podróżować, a mimo wszystko ma pan za sobą dwie podróże dookoła świata, obserwacje w 98 krajach i badania w 24 krajach. Wyobrażam sobie, jak fascynujący musi być świat pszczół. Czy są jeszcze jakieś miejsca, do których chciałby pan powrócić, mimo niedogodności związanych z podróżowaniem? Dokąd pana najbardziej ciągnie? - Najbardziej ciągnie mnie do Nowej Zelandii. Piękne są krajobrazy: góry, fiordy i gejzery. Pszczoły zbierają miód ze słynnych roślin manuka. Miód manuka jest najlepszym na świecie. Piękni są rdzenni ludzie - Maorysi. Ciekawostką jest, że pozdrawiają się przez pocieranie nosem. Gdy przychodziłem do pszczelarzy, to witałem się z dorosłymi członkami rodziny przez pocieranie nosem. Drugim miejscem, które chętnie bym odwiedził, jest Salvador, którego stolicą jest El Salvador. Pierwszy powód to język. Bardzo lubię hiszpański, którym mówi się w Salvadorze. W górach jest też czynny wulkan Izalko, a większość obszaru Salvadoru wygląda jak park. Rosną na nim różowe akacje (Gliridium spec), pod którymi rosną krzewy kawy. Pszczoły zbierają nektar i pyłek z kwiatów różowych akacji oraz z kwiatów kawy. Codziennie wieczorem przelatują nad morzem pelikany z północy na południe. Skoro mówimy o odległych zakątkach świata, to muszę zapytać o temat, który poruszył pan w jednym z wywiadów: dlaczego nie podjął się pan unasieniania latających lisów na wyspie Samoa? Propozycja wydawała się być nie do odrzucenia... - Na wyspę Samoa przyleciałem samolotem z Australii w roku 1973. Ponieważ nie znałem żadnych tamtejszych pszczelarzy, poszedłem do Ministerstwa Rolnictwa, aby dowiedzieć się o adresy miejscowych pszczelarzy. Minister rolnictwa zapytał, co robiłem w Australii. Powiedziałem, że prowadziłem kurs sztucznego unasieniania matek pszczelich. Na to minister: a wie pan, to się świetnie składa, gdyż my mamy trudności z rozmnażaniem latających lisów (latające lisy, zwane również latającymi psami to rudawki wielkie, największe nietoperze - przyp. aut.) Ja odpowiedziałem, że matka pszczela wprawdzie unasienia się naturalnie w powietrzu tak jak latające lisy, jednak budowa anatomiczna organów rozrodczych pszczół i lisów jest odmienna. Wobec tego, nie można stosować takiej samej metody sztucznego unasieniania lisów jak pszczół. Minister był bardzo zawiedziony. Dlaczego ministerstwu zależało na unasienianiu latających lisów? - Spożywa je miejscowa ludność, eksportuje się je również np. do Japonii. Mięso latających lisów jest bardzo delikatne. Przyprawia się je w specjalny sposób. Najpierw zdejmuje się skórę i patroszy. Następnie grilluje się między dwoma drucianymi płaskimi uchwytami. Mięso spożywa się, trzymając je za pazury lisa. Jest bardzo smaczne. W miejscowej prasie w Ghanie napisano o panu, że "przyjechał z Polski czarownik pszczół". Co to za historia? - W Europie pracuje się przy pszczole miodnej (Apis m. mellifica) wtedy, gdy większość zbieraczek znajduje się poza ulem. To one żądlą. Młodsze pszczoły są o wiele spokojniejsze. Najmłodsze robotnice w ogóle nie są w stanie żądlić, gdyż chitynowe części ich ciała jeszcze nie stwardniały. Chitynowe żądło młodej robotnicy jest giętkie i nie jest w stanie przebić ciała. Do Ghany przyjechałem z żoną w 1987 r. Przekonałem się, że pszczoły afrykańskie (Apis m. scutellata) są o wiele bardziej agresywne. Zobaczyłem ze zdziwieniem, że miejscowi pszczelarze, aby poskromić pszczoły, używali zamiast normalnego podkurzacza czegoś w rodzaju piecyka typu koza. Pracując przy pszczołach, używali wielkiej ilości dymu. W rezultacie prawie wszystkie pszczoły lotne wylatywały z ula. W powietrzu krążyła chmura owadów. Żądliły wszystkich dookoła. To było bardzo niebezpieczne dla ludzi. Ja spróbowałem pracować z tą pszczołą z normalnym podkurzaczem. Założyłem siatkę oraz rękawice z rękawem po łokcie. Nie było łatwo. Po skończeniu pracy żona policzyła żądła pozostawione w dwóch mankietach. Było ich 760. Uznałem, że taka dalsza praca jest niemożliwa. Wobec tego zacząłem badać żądliwość tej pszczoły. Zrobiłem skórzaną kulkę o średnicy 5 cm zwróconą chropowatą stroną skóry na zewnątrz i zawiesiłem ją na sznurku. Następnie poruszałem ją przez cały dzień przed wylotkiem ula przez pięć minut co godzinę przez cały dzień. Pszczoły żądliły kulkę, pozostawiając swe żąda. Liczyłem te żądła i sprawdzałem, kiedy żądliły najbardziej, a kiedy najmniej. Jaki był rezultat tych obserwacji? - Okazało się, że rano i wieczorem, gdy było chłodniej, pszczoły żądliły najmniej. Natomiast w porze obiadowej, gdy było gorąco, żądliły najbardziej. Wynik był przeciwny do tego, co znamy z Europy. Zacząłem więc pracować z afrykańską pszczołą zgodnie z wynikami. Pracowałem rano i wieczorem, gdy było najchłodniej. Używałem małej ilości dymu, wpędzając pszczoły do środka ula. Doszedłem do tego, że zdołałem pracować bez siatki, bez rękawiczek, w koszuli z krótkimi rękawami z rodziną pszczelą, której robotnice uprzednio pozostawiły 760 żądeł w mankietach rękawic. Nic dziwnego, że w miejscowej prasie opisano mnie jako "czarownika pszczół z Polski". *** Zobacz również: Pszczoły. Reportaż z mikropaństwa Pszczoła nie zobaczy łąki czerwonych maków. Rozmowa z Katarzyną Janiszewską