"Spacer dla przyszłości" przeszedł w kilku polskich miastach 9 grudnia 2020 roku, w przeddzień szczytu Rady Europejskiej. Członkowie Młodzieżowego Strajku Klimatycznego oraz jego sympatycy wyszli na ulice Warszawy, Krakowa czy Opola, by zademonstrować swój sprzeciw wobec polskiego veta dla budżetu UE. Jednym z liderów manifestacji na Opolszczyźnie był 16-letni uczeń liceum Kacper. - Wydarzenie miało przypomnieć rządzącym, że polityka klimatyczna powinna być priorytetem w unijnych negocjacjach - mówi nastolatek w rozmowie z Interią. Jak twierdzi, zanim zaczął przemawiać, jego obecnością na demonstracji zainteresowała się policja. "Byłam uczestniczką tej demonstracji i z podziwem patrzyłam na Kacpra, który świetnie wszystko zorganizował (...). Wszystko odbywało się spokojnie i pokojowo, nie licząc agresywnego i konfrontacyjnego zachowania policji" - relacjonuje na Facebooku Małgorzata Besz-Janicka, szefowa opolskiego KOD-u. W rozmowie z Interią Kacper wspomina, jak podszedł do niego funkcjonariusz przekonany, że niepełnoletni uczestnik zgromadzenia przebywa na opolskim Placu Wolności bez obecności rodziców. - Wskazałem tatę, na co policjant spisał nas za, po prostu, uczestnictwo w legalnej manifestacji - mówi, dodając, że zależało mu na jak najszybszym rozpoczęciu demonstracji. - Przejąłem megafon od kolegów i koleżanek z Młodzieżowego Strajku Klimatycznego. Wypowiedziałem zaledwie jedno czy dwa zdania, kiedy policjant stwierdził, że używanie megafonu jest złamaniem ustawy o ochronie środowiska - przekazuje Kacper. Reszta przemowy odbyła się bez sprzętu nagłaśniającego. "Grozi mi poprawczak" - Podczas "spaceru" policja nie interweniowała, było grzecznie. Tym większe było moje zdziwienie, że sprawa nie zakończyła się wraz z demonstracją - opowiada 16-latek. W ubiegły czwartek rodzinę Lubiewskich odwiedziła kurator sądowa. Przekazała, że policja poinformowała o interwencji sąd rodzinny i podejrzewa zdemoralizowanie nieletniego. Żadnych oficjalnych dokumentów ani chłopiec, ani jego rodzice nie otrzymali. - Kurator wytłumaczyła, że grozi mi poprawczak - mówi Kacper. Współpraca z Ogólnopolskim Strajkiem Kobiet Na Facebooku czytamy, że współorganizatorem wydarzenia był również Ogólnopolski Strajk Kobiet. Według relacji lidera Młodzieżowego Strajku Klimatycznego w Opolu podczas "spaceru" nie używano wulgarnych haseł. Nastolatek zaprzecza też, by demonstracja miała charakter antyrządowy. - Mówiliśmy o polityce klimatycznej. Policja nie miała powodu do interwencji. Było bezpiecznie, przypominaliśmy o obowiązku noszenia maseczek i dystansie, pozostawaliśmy otwarci na dialog z policji - przekonuje. Współpraca z Ogólnopolskim Strajkiem Kobiet miała pomóc w nagłośnieniu problemów podnoszonych przez młodych aktywistów. - Korzystaliśmy z zasobów medialnych, promocyjnych i ludzkich Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Zrobiliśmy to dlatego, żeby nasze postulaty głośniej wybrzmiały przed posiedzeniem Rady Europejskiej - tłumaczy uczeń. "To próba zastraszenia nas" Chociaż 16-latek przekonany jest, że do umieszczenia go w zakładzie poprawczym nie dojdzie, decyzję o ewentualnym zastosowaniu środków wychowawczych wobec niego podejmie sąd. - Nie chodzi o doprowadzenie do wyroku. To próba zastraszenia nas, polskich aktywistów - uważa. - W tej sprawie chodzi o to, by pokazać, że nie warto wychodzić na ulice, nie warto się aktywizować, nie warto protestować - dodaje Kacper. - Ta sprawa kosztuje mnie i moją rodzinę dużo stresu i dużo czasu. Jestem zmęczony, to przytłaczające... ale na pewno nie demotywujące - przyznaje. - Chcę działać klimatycznie, bo katastrofa klimatyczna nigdzie nie poszła. Nie została wstrzymana na czas pandemii czy czas działania policji. Ona ciągle istnieje i jest jeszcze bardziej niebezpieczna niż kiedykolwiek. Tak długo, jak będziemy mieć z nią do czynienia, tak długo my będziemy działać i jestem przekonany, że całe środowisko aktywistyczno-klimatyczne, cały Młodzieżowy Strajk Klimatyczny nie podda się. "Funkcjonariusze dwukrotnie zwracali mu uwagę" Jak mówi Kacper, on i jego ojciec zostali wylegitymowali, zanim chłopak zaczął przemowę, czyli przed tym, gdy wziął do rąk megafon. Tymczasem według rzecznika opolskiej policji sierż. sztab. Przemysława Kędziora podczas protestu Młodzieżowego Strajku Klimatycznego funkcjonariusze legitymowali jedynie te osoby, które naruszały art. 156 pkt 1 ustawy Prawo o Ochronie Środowiska, który brzmi: "Zabrania się używania instalacji lub urządzeń nagłaśniających na publicznie dostępnych terenach miast, terenach zabudowanych oraz na terenach przeznaczonych na cele rekreacyjno-wypoczynkowe". (Przepisu nie stosuje się do okazjonalnych uroczystości oraz uroczystości i imprez związanych z kultem religijnym, imprez sportowych, handlowych, rozrywkowych i innych legalnych zgromadzeń, a także podawania do publicznej wiadomości informacji i komunikatów służących bezpieczeństwu publicznemu). Policja potwierdza, że wśród osób łamiących ten przepis był 16-latek z powiatu opolskiego. "Tego dnia funkcjonariusze z I Komisariatu Policji w Opolu dwukrotnie zwracali mu uwagę, że używanie urządzenia nagłaśniającego jest zabronione w myśl przepisów art.156 ust.1 Ustawy o Ochronie Środowiska. W związku z powyższym w oparciu o art. 4 ust.1 Ustawy o Postępowaniu w sprawach Nieletnich informację taką przekazano do sądu" - informuje rzecznik opolskiej policji. "Kurator nie straszył nieletniego" Z komunikatu biura prasowego Sądu Okręgowego w Opolu wynika, że przebieg rozmowy chłopca z kuratorem różnił się od wersji przedstawionej przez licealistę. "Kurator w trakcie wykonywanych czynności nie straszył nieletniego, ani też nie wypowiedział słów, iż nieletniemu może grozić poprawczak - postępował natomiast zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa" - czytamy. Sąd nie widzi przesłanek do wszczęcia sprawy o demoralizację Kacpra ani podstawy do wszczęcia sprawy o ograniczenie władzy rodzicielskiej jego rodzicom. O tym, czy wobec Kacpra zostanie wszczęte postępowanie, zdecyduje teraz Sąd Rejonowy w Opolu.