Fundacja w ramach tzw. Barometru przebadała dostępność do wszystkich świadczeń z koszyka gwarantowanego obejmujący okres po wprowadzeniu pakietu onkologicznego. - Z przeprowadzonej analizy wynika, że średni czas oczekiwania wynosi 2,9 miesiąca i nie zmienił się w stosunku do poprzedniego badania, które obejmowało okres od października do listopada. Zatem zastosowane rozwiązania nie wpłynęły na zmniejszenie kolejek, co jest niepokojące - wyjaśnia Natalia Majcherczyk. - Do tej pory, w związku z tym, że na początku roku pojawiały się nowe kontrakty z NFZ, czas oczekiwania pacjentów na wdrożenie leczenia się zmniejszał. Oprócz tego zaobserwowaliśmy, że zwiększyły się kolejki do lekarzy Podstawowej Opieki Zdrowotnej - dodaje. Dodatkowo, w ramach tzw. Onkobarometru Fundacja przebadała etapowość leczenia dwóch najczęściej występujących schorzeń onkologicznych: raka piersi i raka płuc. Z analiz wynika, że czas oczekiwania na leczenie w przypadku osób posiadających tak zwaną "zieloną kartę" się skrócił. Jeśli chodzi o pozostałych pacjentów sytuacja uległa pogorszeniu. - W przypadku pacjentów, którzy mają kartę DiLO, czas od zdiagnozowania do włączenia leczenia jest faktycznie krótszy niż 9 tygodni. Chorzy na raka płuc, którzy posiadają tak zwaną "zieloną kartę", czekają na leczenie zakończone operacją 1,4 miesiąca, a zakończenie radioterapią paliatywną - 1,6 miesiąca - wyjaśnia Natalia Majcherczyk. Najdłużej czekają chorzy na raka piersi Pacjenci, którzy nie załapali się na kartę DiLO i zostali zdiagnozowani na przykład pod koniec 2014 roku, czekają dłużej. Przy raku płuc na leczenie zakończone operacyjnie czekają 3,9 miesiąca, a leczenie zakończone radioterapią paliatywną - 4,4 miesiąca. Jeszcze gorzej przedstawia się sytuacja w przypadku chorych na raka piersi. - Pacjenci, którzy mają kartę DiLO,oczekują na wdrożenie leczenia - 2, 2 miesiąca, a nieposiadający tzw. zielonej karty - około 6 miesięcy. Majcherczyk zwraca również uwagę na problem z wydawaniem kart DiLO oraz na przesunięcia, które spowodowało ich wprowadzenie. - Osoby posiadające kartę DiLO faktycznie uzyskują pomoc szybciej, ale kosztem innych pacjentów, bo jednocześnie zwiększyły się kolejki do lekarzy Podstawowej Opieki Medycznej - wyjaśnia ekspertka. "Oszczędności powstają, a ludzie umierają" Pakiet onkologiczny wciąż jest przedmiotem sporu i wywołuje wiele emocji. Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Maciej Hamankiewicz twierdzi, że zastosowane rozwiązania zdezorganizowały system ochrony zdrowia w Polsce i złożył wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie ich zgodności z konstytucją. - Pakiet onkologiczny zamiast poprawić finansowanie, (...) tak naprawdę wszystkim leczącym te pieniądze zabrał. Na pewno zwycięzcą tych rozwiązań jest NFZ, bo tam oszczędności powstają, a ludzie umierają - mówił podczas konferencji. Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz odpiera zarzuty i ocenia, że stanowisko szefa samorządu lekarskiego jest "zadziwiające". - Mamy swoje analizy, które wskazują na to, że ten pakiet jest jak najbardziej zgodny z konstytucją, a przede wszystkim jest zgodny ze zdrowym rozsądkiem - argumentował Pakiet onkologiczny został wprowadzony na początku 2015 roku. Miał skrócić diagnozowanie i leczenie nowotworów złośliwych. Właśnie w tym celu wprowadzono kartę DiLO. Chorzy z "zieloną kartą" oczekują na wdrożenie leczenia krócej niż pacjenci nieonkologiczni. Karta uprawnia do leczenia nieobjętego limitami zawartymi w kontraktach NFZ z placówkami. Warunkiem jest dotrzymanie przez świadczeniodawców terminu - maksymalnie 9 tygodni od momentu postawienia diagnozy do rozpoczęcia leczenia.